Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Minął miesiąc od występu. Z Ewą Kasprzyk wciąż się nie rozliczono

Redakcja
Tadeusz SURMA
Stargardzianie szczycą się, że ich krajanką jest jedna z najbardziej cenionych polskich aktorek. Po ostatniej wizycie w rodzinnym mieście Ewa Kasprzyk nie ma zbyt wielu miłych wspomnień.

Choć minął miesiąc od występu Ewy Kasprzyk na deskach dużej sceny Stargardzkiego Centrum Kultury, do dziś nie został rozliczony. Ewa Kasprzyk w sobotni wieczór, 17 września, przedstawiła monodram „Super Susan". Miała w ten sposób, w swoim rodzinnym mieście, uczcić jubileusz 25- lecia pracy artystycznej. Sam spektakl był udany, publiczność dobrze się bawiła, na koniec nagrodziła panią Ewę owacjami na stojąco. Obejrzeć też można było poświęcony jej wspomnieniowy filmik. Prawie wszystkie miejsca się zapełniły, mimo że ceny biletów – jak nastargardzkie realia – były dość wysokie: 50 i 65 zł. Nie wszystko jednak było pięknie. W Stargardzie coraz głośniej jest o tym, co niemiłego spotkało aktorkę podczas wizyty w mieście.
– Wieczorem po występie Ewa spotkała się z rodziną, koleżankami z ogólniaka i ludźmi z Ińska, gdzie jeździ na festiwal filmowy, w restauracji Classic w Hotelu 104 – mówi osoba dobrze znająca sprawę. – Okazało się, że nie było zamawianych przez jej gości potraw. Brakowało łososia, krewetek, wina. Jedzenie dowożone było z drugiej restauracji właścicieli. Natomiast hotelowe śniadanie przypominało szpitalne jedzenie.
Od bliskich aktorki wiemy, że Ewa Kasprzyk z początku chciała sprawę nagłośnić, także w ogólnopolskich mediach, jednak zrezygnowała z tego. Gdy „Głos" zwrócił się do artystki z prośbą o komentarz, odpowiedziała jednym zdaniem:
– Myślę, że moje milczenie będzie najlepszym komentarzem – mówi Ewa Kasprzyk.
Występ organizowali dwaj stargardzianie, Dariusz Nowakowski i Grzegorz Szostakiewicz.
– Jeżeli Ewa Kasprzyk nie chce komentować, ja również nie będę za dużo mówił – tłumaczy Dariusz Nowakowski, organizator występu. – Mogę zapewnić jedynie, że do momentu zapadnięcia kurtyny było wszystko w porządku. Potem nie miałem wpływu, nie wszystko można było przewidzieć.
Bliscy Ewy Kasprzyk są załamani przyjęciem gwiazdy.
– To była tragedia, organizacyjna klapa! – mówi Bogdan Kasprzyk, brat aktorki. – Ewa była oburzona, jeszcze nigdy tak jej nie potraktowano. Powiedziała, że więcej tu nie zagra. Organizator uciekł po występie, nie odbierał telefonów. Niepoważny człowiek! Drugi z nich zawiózł Ewę do Łodzi i w samochodzie dał część honorarium. To było nieeleganckie.
– Jesteśmy w stałym kontakcie, pani Ewa się uspokoiła, dogadaliśmy się – zapewnia Dariusz Nowakowski. – Część pieniędzy artystka dostała zaraz po występie. Zgodziła się na to, by pozostałą kwotę dopełnić przelewem.
Jakby tego było mało, na jubileuszowym występie Ewy Kasprzyk nie pojawił się żaden przedstawiciel władz.
– To była impreza komercyjna, nie pod auspicjami miasta – tłumaczy Marcin Rumiński z urzędu miejskiego. – Oficjalne uczestnictwo władz miasta w tego typu przedsięwzięciach ma miejsce wówczas gdy organizator wystąpi z wnioskiem o współorganizację, udzielenie patronatu lub o dofinansowanie.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto