Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. Seks zawsze działa na nas elektryzująco

Anna Folkman
Sebastian Wołosz
Temat seksualności jest uwarunkowany socjopolitycznie. Tak samo, jak teraz rozwijamy się w stronę otwartości, możemy się nagle „zwinąć”. Tendencje są różne i walczą ze sobą, zależą też od tego jaki ustrój polityczny i nastroje w społeczeństwie królują. Z Santi, doradcą intymnym rozmawiała Anna Folkman.

- Nie potrafimy werbalizować przekonań na tematy intymne. Kiedy pytam klientki, jaki chcą uprawiać seks, odpowiadają, że namiętny, z miłości lub że czują gdzieś w sobie, jaki powinien być – mówi Santi, doradca intymny, seks coach, filozof i doradca filozoficzny. Warsztaty dotyczące życia intymnego kolejny raz zorganizowała w Szczecinie firma Ella – Studio Depilacji Cukrem.

- Na co dzień mieszka Pani w Berlinie. Co sprowadziło Panią do Szczecina?
- Zostałam zaproszona, by poprowadzić warsztaty dla kobiet. Firma Ella, zajmująca się depilacją cukrem, współpracuje ze mną w ramach coachingowego wsparcia, pomagam uporać się z barierami i blokadami, które dotyczą korzystania z depilacji intymnej. Zanim pójdziemy, obnażymy nasze ciało i poddamy się jakimkolwiek zabiegom, jest w nas wiele lęku i oporu. Intymność kojarzy się nam po prostu bardzo mocno ze sferą prywatną. Myślę o naszej kulturze, której przecież nie można porównać z np. kulturą afrykańską, gdzie zupełnie nie ma z tym problemu. Dlatego uczę sugarystki (osoby, które zajmują się depilacją cukrem – przyp. red.), jak komunikować się z klientkami oraz klientami i osłodzić im nieco początkowy dyskomfort.

- Na co dzień zajmuje się Pani jednak doradztwem indywidualnym...
- Tak. Razem z Ella wpadliśmy na pomysł, by zrobić coś razem i tak zorganizowaliśmy warsztaty seks coachingowe. Mówię podczas nich, jak przywrócić naszemu życiu intymnemu trochę erotycznej, namiętnej spontaniczności, jak zyskać energię życiową, korzystając z kobiecej seksualności. Warsztaty przyciągają kobiety także z ciekawości. Temat seksu zawsze ma działanie elektryzujące.

- Warsztaty kojarzą się z pracą w grupach, ujawnianiu swoich poglądów, emocji, zadawaniu pytań. O seksie też tak się rozmawia?
- U mnie na warsztatach każdy pracuje indywidualnie. Przygotowałam specjalne kartki, na których każda kobieta daje swoje odpowiedzi. Nie ma zasadności dzielenia się z osobami postronnymi swoimi doświadczeniami życia intymnego. Nie mogłabym wziąć odpowiedzialności za to, jak wykorzystane byłoby to, co padłoby z ust uczestniczek na warsztatach. To także mogłoby je odstraszyć. Dlatego piszemy na kartce, swoje refleksje, a wnioski zabieramy ze sobą do domu.

- Pisanie pomaga?
- Nie potrafimy werbalizować przekonań na tematy intymne. Kiedy pytam klientki, jaki chcą uprawiać seks, odpowiadają, że namiętny, z miłości lub że czują gdzieś w sobie, jaki powinien być. Ale co to konkretnie znaczy? Na co się przekłada? Na atmosferę? Czas? Rodzaje pieszczot? Nie jesteśmy przyzwyczajone, by mówić o tym otwarcie. Nie umiemy tego nazwać i problemem nie jest język polski, ale brak ćwiczenia opisywania stanów, które przeżywamy. A dzieje się wiele, jest ogrom emocji, uniesień. Takie warsztaty pomagają nam werbalizować te uczucia. Dopiero zapisywanie pozwala nam zapamiętać i sprecyzować, co myślimy na ten temat.

- Seks coaching to coś nowego. Czy to oznacza, że sfera intymna nam podupada i potrzebujemy pomocy?
- Wręcz przeciwnie, jest coraz lepiej. Przybywa osób zainteresowanych tematem, szukających rozwiązań, których nie potrafią znaleźć z partnerem, bo nie potrafią z nim o tym rozmawiać. Zmienia się atmosfera intelektualna wokół tematu seksualności. Media także zaczynają inaczej funkcjonować. Książka „Pięćdziesiąt twarzy Greya” staje się nagle bestsellerem. Seks, i to taki, o którym nie mówiło się głośno, zaczyna wchodzić w przestrzeń, można powiedzieć, kulturalną. To otwiera drzwi do szerszej dyskusji. Dzięki temu zaczynamy otwarcie rozmawiać. Seks przestaje być tabu. Rozmawiamy, ale wciąż potrzebujemy wsparcia, bo nie nauczono nas rozmowy o seksie. Ale dzisiejsi rodzice już się tego nie wstydzą i rozmawiają z dziećmi. Temat seksualności jest uwarunkowany socjopolitycznie. Tak samo, jak teraz rozwijamy się w stronę otwartości, możemy się nagle „zwinąć”. Tendencje są różne i walczą ze sobą, zależą też od tego jaki ustrój polityczny i nastroje w społeczeństwie królują. Przecież np. czasy „dzieci-kwiatów” były bardziej otwarte na seksualność niż dzisiejsze.

- Temat seksu musi mieć swoich strażników?
- Może nie strażników, ale edukatorów. Nam nie brakuje sensacji, ale rzetelnej edukacji. Po to właśnie jestem ja, by edukować, mając do dyspozycji inne narzędzia niż seksuolodzy, przywódcy duchowi itd.

- Jeśli już ktoś się decyduje, to z jakim problemami do Pani przychodzi?
- Częstym problemem jest kryzys pożądania w związku. Jesteśmy wiele lat razem, ale żyjemy obok siebie, mamy dzieci, kredyty. Wszystko wygląda świetnie, ale w rzeczywistości takim nie jest. Nie jest świetnie erotycznie, jeśli chodzi o intymność, bliskość. Paradoks polega na tym, że pracę z taką osobą zaczynamy nie od seksu, ale od komunikacji. Wtedy korzysta się z takich modeli, jak komunikacja bez przemocy - czyli bez osądów, oceniania się. Nie mówimy „Ty zawsze...”, „Ty nigdy...” Tylko zaczynamy od „Proszę cię...”, „Chciałabym abyś....”. Oczywiście to nie jest tak, że nikt w ten sposób nie próbuje rozmawiać, ale bywa, że napotyka opór. Gdyby nie było z tym problemów, nikt by do mnie nie trafił. Najczęściej przychodzi ktoś, kto mówi, że stanął przed „murem”, którego nie potrafi pokonać. Ja wspieram w rozbijaniu tego muru. Zadaję pytania, pokazuję modele rozwiązań, które można dopasować do siebie. Ćwiczymy i zaczynamy od drobiazgów. Pytam: znów pokłóciliście się o pozostawioną szklankę na stole? Doskonale. Zanim zaczniecie rozmawiać o seksie, nauczcie się rozwiązywać te konflikty. Zobacz jak możesz zareagować w inny sposób niż dotychczas. Sposób, który uskuteczniałaś do tej pory przecież nie skutkował. Oznacza to, że trzeba coś zmienić, bo nie ma konstruktywnego rozwiązania problemu na zasadzie „dobra, schowam tę szklankę” lub „dlaczego cię to tak denerwuje?”. Wtedy okazuje się, że nie szklanka jest powodem, ale to, że nie jest doceniona praca kobiety. Ona dba o czystość, sprząta, a on robi bałagan. Dochodzimy wtedy do potrzeby i tym samym prośby: „proszę cię kochanie, doceń moją pracę”. Szklanka nie będzie przeszkadzać, kiedy partner poświęci swój czas partnerce wieczorem i powie: „doceniam to, że dbasz o dom. Widzę to”.

- Od spraw intymnych przeszliśmy do szklanki na stole. Niby to praca nad sferą intymną, ale zacząć należy od podstaw?
- Nie będzie dobrego seksu, kiedy nie będziemy się w związku dobrze komunikować, jeśli nie mamy dla siebie czasu. Czasami tego uczę - planowania i zarządzania czasem, by innym razem uczyć np. o potrzebie gimnastyki intymnej. Może się okazać, że po porodach, czy w pewnym wieku, nasze mięśnie słabną i dlatego nie odczuwamy satysfakcji. Próby poprawienia tych sfer sprawiają, że poprawia się jakość życia.

- Spotkania prowadzi Pani przez Internet. Przez Skype'a można skutecznie pomagać w problemach intymnych?
Mieszkam w Berlinie i ta forma kontaktu z klientami jest bardzo wygodna. Każdy może się do mnie zgłosić. Pracuję indywidualnie, rzadko z parami. Rozmowy na odległość dają poczucie bezpieczeństwa. Dlaczego nie rozmawiam z parami? Bo seks uprawiamy sami. Seks nie jest „nasz”. To jest mój seks i twój seks. Jeśli wszystko zależne jest od mojego partnera, łatwiej jest o frustrację, bo nie mam na to wpływu. Jeśli odkryję, że jestem niezależna seksualnie, że mogę się zaspokoić sama i będzie to fascynujące, jeśli odbędzie się na moich warunkach, to odkrywam, że to mój seks i mogę o tym rozmawiać. Nie musimy być zsynchronizowani nastrojowo, w napięciu, rytmie... jak w bajce. To się najczęściej nie zdarza. Pomagam ludziom o różnych temperamentach, by mogli wypracować te rzeczy. Stąd doradzam indywidualnie. Taka osoba jest także bardziej szczera. Nagle okazuje się, że od 15 lat kobieta udaje orgazm a on myśli, że jest świetny. Kiedy partner będzie siedział obok, takie zwierzenie nie padnie.

- Co Pani radzi takiej kobiecie? Ma wyjawić partnerowi, że udawała uniesienie?
Nie jest dobrą radą, by po wielu latach udawania orgazmu powiedzieć: „wybacz, ale nigdy mnie nie doprowadziłeś do szczytu.” To godzi w męskość, a nie o to nam chodzi. Ważniejsze będzie pytanie, czy kobieta chce wziąć seks w swoje ręce i zmienić się. Może powiedzieć partnerowi: chcę zmiany w życiu erotycznym. Niech to będzie na moich warunkach. Bądź wyrozumiały, bo będzie się zmieniało. Chodzi wtedy o to, by kobieta przejęła odpowiedzialność za kwestię własnej satysfakcji. Niekoniecznie zawsze chodzi o orgazm. Bywa, że lubimy długą wstępną grę. Wtedy możemy przygotować sobie kąpiel, zadbać o nastrój, a może nawet poddać się masturbacji, która przygotuje nas do zbliżenia. Są kobiety, które marzą o „slow seks”, wolnym seksie, narastającym napięciu, są takie, które wolą zrobić to ostro. Chcą być wiązane, przeżywać historie, odgrywać role. Uczę jak realizować swoje marzenia seksualne, jednocześnie pamiętając o życiowych priorytetach. To seks ma nam służyć a nie my seksowi. To się da zrobić, czasem nawet nie idąc na kompromisy.

- Co jeszcze radzi Pani?
- Uczę rozwijania wyobraźni erotycznej. Nic nie stoi na przeszkodzie, by sobie wyobrazić jakąś sytuację, poczytać erotyczną książkę i skorzystać z tej energii, która się skumulowała. Czasem okazuje się, że partner, którego nigdy nie wciągnęliśmy w naszą grę, marzy o tym od 20 lat. Mężczyźni kochają nasz nastrój, bycie mentalnie seksbombą, kochanką. To tak jak my kochamy ich za to, że nas pożądają. Trudniej się przełamać po latach, bo boimy się: „ale co on sobie o mnie pomyśli”. Tylko, co ma pomyśleć, jeśli zna nas od tylu lat?! Nie stracimy przecież w jego oczach.

- Jeśli w seksie nam nie idzie, ale poza tym mamy szczęśliwy związek, dobre życie, to powinniśmy mimo wszystko starać się naprawić i tę strefę? Czy można żyć latami bez tego?
- Z pewnością warto poświęcić uwagę życiu erotycznemu. Zaskakująco wiele możemy pogodzić. Ja mogę mieć świetne życie erotyczne, podczas gdy mój partner przeżywa jedną dziesiątą tego, bo mu zwyczajnie nie potrzeba więcej. Kluczem jest to, by wziąć seks w swoje ręce. Łatwiej płaci się kredyty, rachunki, wychowuje dzieci, kiedy mamy z partnerem intymność, udany seks. Trudno utrzymać związek bez intymności. Przecież po przyjemnym zbliżeniu, po wspaniałej nocy jesteśmy pogodniejsi, pozytywnie nastawieni a nasz związek ma dodatkowy wymiar, który go wspiera. Tam, gdzie jest dużo radości ze związku, konflikty rozwiązują się same. Jest nam przyjemniej i łatwiej razem żyć.

- Jacy są Polacy w seksie?
- Wciąż nieco pokutuje model Matki Polki! Jako kobiety czujemy dużą presję społeczną, której próbujemy sprostać, spychając na dalszy plan potrzeby erotyczne. To jest nasz duży problem. Myślimy, że na seksie nie da się ugotować zupy. Nieprawda! Kiedy mamy dobry nastrój zrobimy niejedną zupę i jeszcze kilka dań. To też takie polskie, że nie rozmawiamy w związku o swoich potrzebach i jesteśmy na etapie pasywnego podglądania.

Santi
Doradca intymny z teoretyczną oraz praktyczną wiedzą o seksie. Pomaga doprawić życie intymne do smaku wedle gustów klientów. Wspiera w seksualnej podróży głównie kobiety, najchętniej mamy. Z wykształcenia jest akademickim filozofem oraz marketingowcem. Od ponad ośmiu lat bloguje o rozwoju własnej seksualności, wysłuchując przy tym niespełna pół tysiąca historii innych kobiet, które tak samo jak ona czuły, że jest w tej sferze coś więcej do odkrycia.
Więcej na www. lovebysanti.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto