Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moje przygody z gorzowskim szpitalem, czyli historia degrengolady

mr_hyde
mr_hyde
Tak wygląda wjazd na teren SOR przy ul. Dekerta.
Tak wygląda wjazd na teren SOR przy ul. Dekerta. mr_hyde
Temat może wydawać się kontrowersyjny, ale z drugiej strony "na czasie", po tym jak kilka dni temu zlikwidowano kolejne oddziały na Dekerta (Walczaka).

Było mi dane na szczęście tylko kilka razy odwiedzić gorzowską lecznicę, ale w dość równych odstępach czasu, więc mam pewne porównania.
Pierwszy raz leżałem, jeszcze w 1981 roku, w byłym szpitalu przy Warszawskiej na zapalenie płuc. Zapamiętałem z tamtego pobytu troskliwą opiekę i ... starszą o 3 lata koleżankę z sali obok.
W 1991 roku wylądowałem na zabiegu (skierowanie od pielęgniarki szkolnej, a były wówczas tzw. bilanse uczniów co roku) - bodaj trzy czy cztery dni, i powrót do domu. Zapamiętałem jednak bardzo nędzne jedzenie, była to tzw. "zupa nic" z dodatkiem kawałków kalafiora, parówki, chleb z masłem i tym podobne kulinaria.
Po kolejnych 10 latach tak się zdarzyło, że trafiłem na operację. Leżałem (zabieg trwający kilka godzin) pięć dni, gdyż podobno nie wiem, czy tak było, czy jest, że minimum 3 dni trzeba było przebywać, żeby NFZ "zapłacił". Leżałem, stan psychiczny się raczej nie polepszył, jedzenie straszne, słuchanie opowieści o chorobach, oglądanie przypadków ciężkich, to na pewno psychiki nie poprawia, a zabieg "za pasem".
W tym roku po kolejnych 10 latach trafiłem na SOR, w ramach tzw. świątecznej opieki lekarskiej. Może mój stan nie zagrażał życiu ani zdrowiu, ale innego miejsca, gdzie mogłem się zwrócić, nie miałem.
Widziałem za to karetki wożące przysłowiowych "żuli" na Dekerta. Nie zazdroszczę tym, którzy wybrali ciekawy, dobrze płatny i fascynujący zawód lekarza.
Część z nich, tzw. "nowy" narybek, uczy się, rezyduje w przychodniach, poradniach, szpitalach. Inni wyjechali za granicę. Ci z ugruntowaną marką nie przystali na warunki kontraktowe "oferowane" przez gorzowski szpital, który podlega de facto widzimisię sejmiku lubuskiego (vide ostatnie głosowanie).
A teraz pytanie. Czy gdyby Gorzów "uciekł" z województwa lubuskiego do zachodniopmorskiego, to czy sytuacja by się poprawiła, czy pogorszyła? Szpital przeszedłby pod zarząd i władanie w miarę "normalniejszych" decydentów, nie wiem, jak z długiem, ale przynajmniej jacyś specjaliści z PAM by się pojawili.
Każdy dzień pobytu w lubuskiem to dalsza degradacja gorzowskiej lecznicy. A mogę się założyć, że może być już tylko gorzej, skoro zlikwidowano poradnie, to nie po to, żeby je za rok otwierać.

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto