Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Muzyczne legendy w Warszawie. Trzy koncerty, których nigdy nie zapomnimy

Sandra Gozdur
Sandra Gozdur
Bartek Syta/ARCHIWUM
Królowa popu - Madonna, król popu - Michael Jackson i legenda rocka, czyli The Rolling Stones - warszawskie koncerty tej trójki na długo pozostaną w pamięci nie tylko uczestników. Także tych, którzy chcieli zobaczyć ich występy, ale nie mieli takiej możliwości. Niektórzy próbowali różnymi innymi sposobami. Podobno było warto.

Lata 60. XX wieku, zwane także „szalonymi”, to okres wielkich przemian kulturowych. To czas rozwoju kultury masowej, powstania subkultury „dzieci kwiatów” i rozkwitu muzyki rockowej. Z tym okresem kojarzy się słynne hasło - sex, drugs and rock'n'roll.

Pojawiają się wtedy dwa zespoły – The Beatles i The Rolling Stones. Brytyjskie grupy, które zapoczątkowały nurt brytyjskiej inwazji (termin określający okres, w którym brytyjskie grupy podbijały szturmem rynek światowy). Trudno jednym słowem określić muzykę The Beatles. Eksperymentowali, sięgając po różnorodne gatunki muzyczne. Stonesi z kolei jawili się jako niegrzeczni chłopcy hołdujący staremu dobremu rock’n’rollowi. Oba zespoły rywalizowały ze sobą, prężnie rozwijając swoje kariery muzyczne, nagrywając bestsellerowe płyty i grając koncerty na całym świecie.

Polska w tym czasie była w okresie głębokiego PRL-u. Za najpopularniejsze zespoły uznawano Czerwono-Czarnych i Niebiesko-Czarnych. Bandy z Zachodu nie miały wstępu do naszego kraju. Mimo to, przez chwilę rozważano koncert Johna Lennona i jego kolegów w Warszawie. Ostatecznie jednak pomysł nie został zrealizowany. Zupełnie inaczej było w przypadku The Rolling Stones. Niemalże 52 lata temu, 13 kwietnia 1967 roku zagrali w Polsce po raz pierwszy. Nie było to jednak takie proste.

Jak to się stało, że w epoce PRL-u odbył się występ jednego z najbardziej niepokornych rockowych zespołów? W dużej mierze to Wojciech Mann i Andrzej Olechowski, dzięki wizycie w Polskiej Agencji Artystycznej „Pagart”, sprawili, że ten koncert się odbył.

- Pagart był firmą wszechwładną i wszechmocną, czyli po prostu monopolistą. Bez Pagartu nikt nie mógł wyjechać na zagraniczny kontrakt. A także nikt z zagranicy nie mógł wystąpić w Polsce – napisał Wojciech Mann w swojej książce „Rock Mann, czy jak nie zostałem saksofonistą”.

W trakcie wizyty poproszeni zostali przez ówczesnego dyrektora, Władysława Jakubowskiego o wypisanie zespół, kto warto było zaprosić.

- Przekonany o nieograniczonych możliwościach Pagartu zacząłem śmiało od Beatlesów, a dalej wpisaliśmy następnych w kolejności naszych idoli, takich jak The Rolling Stones, The Animals, The Hollies, Gerry and the Pacemakers, Lulu czy Billy J. Kramer - wspomina Mann.

KONCERT Z PRZYPADKU?
Jak donoszą media, koncert Stonesów w Warszawie nie był tylko pomysłem samych organizatorów. Z taką inicjatywą wyszli sami muzycy. Władze Związku Radzieckiego nie zgodziły się na występ The Rolling Stones w Moskwie obawiając się antykomunistycznych reakcji fanów. Warszawa okazała się zatem idealnym rozwiązaniem na zapełnienie luki w kalendarzu.

- To był nasz pomysł, żeby przyjechać do Polski – opowiadał Mick Jagger w rozmowie z "Melody Maker", którą później Daniel Wyszogrodzki przypomniał w biografii The Rolling Stones "Satysfakcja" - Chciałem, żeby i tam dzieciaki miały szansę nas posłuchać. Nie widzę powodu, żeby ignorować pół Europy.

HISTORYCZNY WYSTĘP
W Sali Kongresowej, która mogła pomieścić zaledwie 2,5 tysiąca widzów odbył się historyczny koncert - a właściwie koncerty - The Rolling Stones. Muzycy zagrali dwa razy – po południu i wieczorem. Zespół wystąpił w ramach trasy, która promowała album "Between the Buttons".

Kupienie w Polsce albumu zagranicznej gwiazdy graniczyło z cudem. Po latach, Bill Wyman, basista zespołu powiedział: "Słyszeliśmy, że młodzież we Wschodnim Bloku zdobywa nasze płyty na czarnym rynku i słucha nas w radio. (…) byliśmy skłonni rozbijać bariery pomiędzy Wschodem i Zachodem."

O koncercie legendarnej grupy, mieszkańcy dowiedzieli się zaledwie na miesiąc przed występem. Na ulicach zaczęły pojawiać się afisze reklamujące imprezę. Zdobycie biletów na ten koncert graniczyło z cudem. Zdecydowaną większość otrzymali członkowie partii komunistycznych. Tym, którym udało się wtedy zdobyć tę kartonową przepustkę, można było - i można nadal - nazywać ogromnymi szczęściarzami.

W dzień koncertu Pałac Kultury i jego okolice były pilnie strzeżone przez milicjantów, ZOMO oraz ORMO. Władze bały się o bójki i zamieszki. Szczególnie ze strony tych, którzy biletów nie mieli, a siłą próbowali dostać się do Kongresówki. Prawdopodobnie bano się też... rock'and'rolla.

WYJĄTKOWE CHWILE

- Przed Kongresową kłębi się tłum, pełno milicji, a tych, którzy po „wylegitymowaniu” się gliniarzom biletem wchodzili po schodkach do wejścia obrzucano spojrzeniami pełnymi zazdrości. Trzymałem ten kawałek papieru w garści jak relikwię, bałem się, by ktoś mi go nie wyrwał, nie zabrał marzeń – opowiada w reportażu dla Polski The Times Kazimierz Sikorski, któremu udało się zobaczyć Stonesów w 1967 roku.

Czytaj także: The Rolling Stones w Warszawie! Kazimierz Sikorski wspomina pierwszy koncert Stonesów w Polsce

Chociaż sala mieściła zaledwie 2,5 tysiąca osób, to mówi się, że udział w wydarzeniu wzięło niemal dwa razy więcej fanów. Trudno jednocześnie stwierdzić czy faktycznie wszyscy, którzy pojawili się w ”Kongresówce” byli fanami Stonesów. Część na pewno poszła z ciekawości, bo takie wydarzenia nie odbywały się zbyt często. Właściwie nie odbywały się w ogóle. Koncert The Rolling Stones był zjawiskiem, które każdy po prostu chciał zobaczyć. Nieważne z jakich powodów.

KLAWISZE POZNAKOWSKIEGO
Kiedy Stonesi po raz pierwszy odwiedzili Warszawę, wśród polskich muzyków w ścisłej czołówce był zespół Czerwono-Czarni. Mieli oni też okazję wystąpić jako support przez koncertem rockowej legendy. Fani oczekujący na Jaggera i spółkę byli bardzo zniecierpliwieni i chcieli jak najszybciej usłyszeć główną gwiazdę. Dopiero później Polskę obiegła informacja, że gdyby nie Czerwono-Czarni to Stonesi nie mieliby na czym grać. Brytyjski zespół pożyczył od Ryszarda Poznakowskiego klawisze.

ZŁE WARUNKI
Koncert w „Kongresówce” był bardzo nieudany od strony technicznej. Pomimo, iż była to najnowocześniejsza w Polsce sala to i tak nie dysponowała ani warunkami, ani sprzętem, który zadowoliłby muzyków. Stonesi zagrali zaledwie 10 piosenek. Jednak mimo nie najlepszej akustyki – wszyscy bawili się doskonale. Podobno ze względu na złe warunki techniczne, management nie wyraził zgody na więcej utworów.

Chociaż The Rolling Stones wystąpili już w Polsce kilkukrotnie, ostatnio na PGE Narodowym w 2018 roku, to bez wątpienia ten pierwszy koncert zapadł wszystkim pamięć.

Festiwale 2019. Na jakie festiwale muzyczne 2019 warto się wybrać? [DATY, BILETY, PROGRAM]

3-Majówka Wrocław to wydarzenie, która rozpoczyna sezon plenerowych festiwali muzycznych w Polsce. Ta impreza przeznaczona jest głównie dla fanów polskiej muzyki. Co roku w długi majowy weekend w samym sercu Wrocławia występują najlepsze zespoły z czołówek ogólnopolskich list popularności, weterani scen rockowych, jak i nowe, wschodzące gwiazdy. Na tę chwilę wśród potwierdzonych arystów znajdują się: Slade, Tarja Turunen, Therion, Napalm Death, Kult, Ørganek, Łąki Łan , Pidżama Porno, Nocny Kochanek, Illusion, Decapitated, Krzysztof Zalewski, Kasia Nosowska, Ania Dąbrowska, Happysad, Ira, O.S.T.R., Mela Koteluk, Mery Spolsky, Pablopavo I Ludziki, The Dumplings oraz Projekt Albo Inaczej

3-majówka Wrocław 2019:
Gdzie: WrocławKiedy: 1-3 majaBilety: 1-dniowe od 79 zł, 2-dniowe od 120 zł, 3-dniowe od 155 zł

Festiwale muzyczne 2019. Na jakie festiwale 2019 warto się w...

Koncert Michaela Jacksona na dobre zapisał się w historii Polski, nie tylko tej muzycznej. Trudno o nim nie wspominać, szczególnie teraz, przy okazji medialnego szumu, który rozpętał się wokół artysty po premierze filmu „Leaving Neverland” (Dokument opowiada historie dwóch mężczyzn, którzy rzekomo byli w dzieciństwie molestowani przez Jacksona).

Wracając do koncertu, artysta odwiedził Warszawę w ramach swojej trasy HIStory, która promowała jego najnowszy album - „HIStory - Past Present & Future”. Śmiało można powiedzieć, że takiego przyjęcia przez fanów, jakie miał Michael Jackson, nie miał w Polsce żaden inny muzyk. Wszyscy witali go jak króla popu. Na występ sprzedano 100 tysięcy biletów. Jednak na żywo podziwiało go znacznie więcej…

MIEJSCE
Król popu wystąpił w Polsce tylko raz. Historyczny koncert odbył się 20 września 1996 roku. Miejscem imprezy było lotnisko Bemowo. Liczba fanów podziwiających to niezwykłe show była znacznie wyższa, niż ilość sprzedanych biletów. Tłumy ludzi, które pojawiły się wtedy na płycie lotniska zaczęły tak intensywnie napierać na barierki, że zniszczyły ogrodzenie. Dzięki temu kilka tysięcy osób, pomimo braku wejściówki, uczestniczyło w koncercie. Szacuje się, że łącznie udział wzięło blisko 120 tysięcy fanów.

WYSTĘP KRÓLA POPU
- Scena przyjechała na kilkudziesięciu samochodach ciężarowych, jej budową zajęło się ponad 200 osób. Koncert zabezpieczało kilka tysięcy pracowników ochrony, policji i wojska. Nigdy dotąd nie przygotowywano w Polsce tak wielkiego wydarzenia muzycznego – czytamy na stronie Genius Michael Jackson.

Zanim jednak na scenie pojawił się król popu, uczestnicy imprezy mogli zobaczyć koncert Formacji Nieżywych Schabuff, a po ich występie na scenę wszedł DJ Bobo.

Punktualnie o 21 zaczęło się prawdziwe widowisko. Koncert Michaela Jacksona rozpoczął się pokazem fajerwerków i specjalnie przygotowanym filmem, który wyświetlany był na 3 telebimach. Następnie na scenie można było zobaczyć - długo wyczekiwanego - króla popu. Pojawił się w kombinezonie pilota statku kosmicznego.

- Michael zaśpiewał ogółem ponad dwadzieścia piosenek, przerywanych fragmentami jego klipów i wideo-obrazkami z przeszłości. Była to podróż przez całą jego karierę. Pod koniec koncertu zaśpiewał Earth Song. Po trzeciej zwrotce na scenie pojawił się czołg i żołnierz z wycelowanym w pierś Michaela karabinem. Publiczność wstrzymała oddech. Żołnierz jednak powoli opuścił swoje oręże i rozpłakał się jak dziecko - pisał po koncercie magazyn "Popcorn".

Tłum fanów nie milkł nawet na chwilę. Cały czas słychać było krzyki i piski uczestników, którzy nie potrafili opanować swojej radości. Nie obyło się także bez łez wzruszenia. I nieco bardziej skandalicznych sytuacji.

WYJĄTKOWA FANKA
Niektórych fanów emocje poniosły zdecydowanie bardziej. Na początku nikt nie wiedział o co chodzi i dlaczego ktoś bezprawnie wdarł się na scenę. Okazało się, że była to jedna z fanek Michaela Jacksona, która była w nim tak bardzo zakochana, że postanowiła zrobić wszystko, by tylko móc go dotknął. Po wejściu na scenę, zalana łzami, zaczęła całować swojego idola po rękach.

CHAOS ORGANIZACYJNY
Na koncercie Michaela Jacksona, który odbył się na lotnisku Bemowo panował ogromny chaos organizacyjny. Przewalony przez fanów płot spowodował, że nie było już wydzielonych stref. Każdy, bez względu na to jaki bilet miał - albo i nie miał żadnego - mógł przebywać w dowolnym miejscu, do jakiego udało mu się dotrzeć. Jedynie część VIP pozostała nienaruszona.

Następnego dnia wszystkie media żyły informacją o koncercie Michaela Jacksona. W TVP 1 podano informacje, że wiele osób w trakcie zemdlało, a kilkanaście wymagało nawet hospitalizacji. Powrót z koncertu był równie ciężki. Gigantyczny korek, który utworzył się na wyjeździe z terenu imprezy spowodował, że fani wracali z lotniska prawie tak długo, jak trwał koncert, czyli jakieś 2 godziny.

SPOTKANIE Z PREZYDENTEM
Podczas pobytu w stolicy Polski, Michael Jackson spotkał się z prezydentem Warszawy - Marcinem Święcickim, z prezydentem Polski Aleksandrem Kwaśniewskim oraz jego żoną Jolantą, z którą odwiedził Dom Dziecka nr 4 przy ul. Rakowieckiej.

HOTEL MARRIOTT
Swój pobyt król popu spędził w hotelu Marriott. Oczywiście nie zabrakło tłumów fanów, którzy z niecierpliwością oczekiwali na swojego idola. Mieli nadzieję, że uda się go zobaczyć i zdobyć od niego autograf. Gwiazda mieszkała na 40. piętrze. Jeden z pokoi wyłożony został drewnianym parkietem, aby Jackson mógł ćwiczyć taneczne kroki.
Do Warszawy Michael wrócił bardzo szybko. Zaledwie rok później, w maja 1997 przyleciał ponownie. Wtedy wizyta była związana z jego planami zbudowania w naszym kraju rodzinnego parku rozrywki - Family Theme Park. Do realizacji planów ostatecznie nie doszło, inwestycja została

Wspomnieliśmy o królu, czas na królową. Warszawskie występy Madonn na długo pozostaną w pamięci, nie tylko jako wyjątkowe show. Można by wspomnieć tylko o tym pierwszym - zagranym w 2009 roku na lotnisku Bemowo, ale nie można pominąć tego z PGE Narodowego. Jeden i drugi przysporzył wiele problemów i wywołał wiele kontrowersji.

PIERWSZY KONCERT
Po raz pierwszy Madonna wystąpiła w Warszawie 15 sierpnia 2009 roku. Data występu wywołała skandal. Tego dnia obchodzone jest święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jak doskonale wiadomo, jej pseudonim sceniczny to jedno z określeń Matki Boskiej. Wiele osób próbowało zrobić wszystko, aby koncert tego dnia się nie odbył, bo według nich, występując w tym terminie, Madonna miała zakpić z polskiego katolicyzmu.

Ostatecznie odniosło to odmienny do zakładanego efekt. Poprzez dodatkowe medialne nagłośnienie, spowodowane akcjami protestacyjnymi, koncert stał się jeszcze większym wydarzeniem. Madonna wystąpiła wtedy w ramach trasy „Sticky & Sweet Tour”. Gwiazda popu obchodzi urodziny 16 sierpnia, czyli dzień po koncercie, który odbył się w Warszawie. Polscy fani nie zapomnieli o tym i w trakcie występu zaśpiewali artystce głośne „Sto lat”.

Na lotnisku Bemowo bawiło się niemalże 80 tysięcy fanów królowej popu. Artystka podjechała białą limuzyną. Na scenie pojawiła – jak przystało na prawdziwą królową – na tronie i z berłem.

Scena, na której występowała Madonna miała 80 metrów szerokości, 25 metrów głębokości, 26 metrów wysokości i 16-metrowy wybieg w stronę publiczności. Po obu stronach udekorowana była wielkimi literami "M", obok których znajdowało się 6 telebimów.

Madonna nie zapomniała o wspominanym wyżej Michaelu Jacksonie. Podczas wykonywania piosenki „Holidays” na scenie pojawił się tancerz przebrany w charakterystyczny dla Jacksona strój, a z głośników zaczął rozbrzmiewać „Billie Jean”. Na telebimie ukazała się twarz młodego Michaela. Artystka chciała uczcić pamięć o niedawno zmarłym królu popu. Dla przypomnienia, Jackson zmarł 25 czerwca 2009 roku.

DRUGI KONCERT
Drugi polski koncert Madonny również nie obył się bez skandali. Tym razem na jednym się nie skończyło. Po raz kolejny wiele kontrowersji wzbudziła data występu artystki. Królowa Popu postanowiła zagrać 1 sierpnia, czyli w rocznicę Powstania Warszawskiego. Tym razem w ramach trasy „The MDNA Tour”, promującej ówcześnie najnowszy album - „MDNA”. Ciekawe czy Madonna zupełnie przypadkowo wybiera daty polskich koncertów…

Koncert odbył się w 2012 roku na Stadionie Narodowym. Zanim jednak fani usłyszeli swoją idolkę, musieli na nią trochę poczekać. Gwiazda weszła na scenę z niemalże 50-minutowym opóźnieniem. Występ rozpoczął się ok godziny 22.20.

Drugi warszawski występ królowej popu cieszył się już mniejszą popularnością, niż pierwszy. Płyta zapełniona była w zaledwie jednej trzeciej, a na trybunach było kilka krzesełek świecących pustkami. Na Stadionie Narodowym bawiło się 35 tysięcy fanów, czyli ponad połowa mniej, niż na lotnisku Bemowo. Nie jest tajemnicą, że organizatorzy spodziewali się większego sukcesu w sprzedaży biletów.

Niezrozumiały występ
Na Narodowym fani oglądali widowisko podzielone na 5 aktów. Wśród nich najbardziej kontrowersyjna okazała się pierwsza część. Królowa popu wystąpiła z bronią, strzelała do tancerzy, krew rozbryzgiwała się na ekranie… Na koniec tego aktu Madonna została związana i targana po scenie. Uczestnicy koncertu uważają, że był to najsłabszy moment widowiska, w dodatku z nie do końca zrozumianym przekazem.

5 milionów straty
Dopiero po koncercie królowej popu pojawił się kolejny skandal. Występ został dofinansowany przez Ministerstwo Sportu, które przeznaczyło na to wydarzenie ponad 6 milionów złotych. Zakładano, że te pieniądze zwrócą się. Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, do którego dotarła Gazeta Wyborcza wspólnie z Radiem ZET, resort stracił prawie 5 mionów złotych. Wywołało to ogromny medialny szum. Koncert Madonny był pierwszą muzyczną imprezą na Stadionie Narodowym, która w dodatku miała pokazać, że to miejsce nie jest przeznaczone wyłącznie na spotkania piłkarskie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto