Myjnia samochodowa w Lubaniu oprotestowana

Ludzie protestują, bo boją się szkodliwych skutków
Mieszkańcy osiedla Willowego nie chcą całodobowej myjki dla samochodów. Założyli komitet, zebrali podpisy i zapowiadają walkę o ciszę i spokój

Na działce między aleją Papieża Jana Pawła II a ul. Pastelową w Lubaniu stoi dziś rozwalający się budynek dawnego zakładu wulkanizacji i niedokończona budowa domu.
– Plan był taki, żeby to wyburzyć i zbudować w tym miejscu myjnię dla samochodów – mówi Marek Wilbik, właściciel terenu. Myjnia byłaby automatyczna, bezdotykowa i całodobowa. Każdy z tych przymiotników przeraża jednak mieszkańców osiedla, pośrodku którego myjka miała zacząć działać.
Całodobowa... – To znaczy, że nie mielibyśmy spokoju nawet w nocy – zauważa Halina Markiewicz.
Bezdotykowa... – Sprawdzałem w internecie. W tego rodzaju myjniach używa się szkodliwych dla środowiska środków chemicznych. Mój dom graniczy z tą działką. Dlaczego mam to wszystko wdychać? – zastanawia się Zenon Cieśla. Martwi się o zdrowie synka, o drzewa w przydomowym ogrodzie i o to, że zapachy z myjni nie pozwolą mu otwierać okien.
Automatyczna... – Odkurzacze samochodowe, które tam na pewno będą, potwornie hałasują. A przecież my wracamy z pracy do domu, żeby odpocząć – tłumaczy Piotr Dąbrowicki. – Już i tak mamy utrapienie z powodu drogi wylotowej z Lubania, na której jest coraz większy ruch i coraz większy hałas – dodaje Hanna Dąbrowicka.
Mieszkańcy osiedla Willowego są zgodni: – Nie chcemy tu żadnej myjni!
Ludzie skrzyknęli się, założyli komitet protestacyjny, zebrali podpisy, a petycję w sprawie myjni przekazali do urzędu miasta.
Teren, na którym myjka miałaby powstać, nie jest objęty planem przestrzennego zagospodarowania miasta, a to oznacza, że inwestor musi wystąpić do magistratu o wydanie decyzji o warunkach zabudowy. To właśnie tę decyzję chcą zablokować mieszkańcy.
– W zasadzie nie ma żadnych przeszkód, żeby była ona pozytywna dla inwestora – mówi Wiesław Wydra, zastępca burmistrza Lubania. – Mamy ten teren ujęty w studium uwarunkowań przestrzennych i zabudowy. Dopuszcza się w nim lokowanie w tym miejscu tego typu działalności – tłumaczy burmistrz. Ale jak zaraz dodaje, sprawy właściwie nie ma: – Nie będzie tam żadnej myjni – stwierdza. Inwestor się wycofał.
Faktycznie, na ruinach starej wulkanizatorni kilka dni temu zawisł baner z napisem: na sprzedaż. – Tak, chcę sprzedać tę działkę. Nie zbuduję tam myjni. Mam już upatrzoną inną lokalizację i myjnia powstanie gdzie indziej – mówi Marek Wilbik. – Wiem, że gdyby została mi wydana decyzja odmowna, wygrałbym w sądzie. W tym miejscu można wybudować myjnię – podkreśla. Ale jak zaznacza, nie chce się ciągać po sądach przez kilka lat. – Dlatego rezygnuję – zapewnia. •