Finał i wielka gala konkursu odbyły się w Warszawie w poniedziałek. Myszkowianka otrzymała w nagrodę fiata punto, biżuterię oraz zaproszona została przez Polsat cafe do występu w programie Justyny Steczkowskiej. We wtorek wzięła udział w programie "Pytanie na śniadanie".
To nie był debiut Katarzyny Miklas w tym konkursie. Do półfinału zakwalifikowała się już dwa lata temu, ale ze względu na prywatne sprawy nie mogła w nim wystąpić. Organizatorzy powiedzieli jej wtedy, że bardzo chętnie zobaczyliby ją w kolejnej edycji. Postanowiła więc znów wystartować w eliminacjach.
Jesienią 30 półfinalistek, do których grona się zakwalifikowała, spędziła tydzień w hotelu w Otwocku. Każda z kobiet została tam przepytana przez Jury i miała za zadanie przekonać jej członków, że należy jej się kwalifikacja do finału. Jako laureatka za dwa lata będzie w składzie Jury.
- W sumie wyszedł z tego taki babski weekend - mówi pani Kasia. - Kryteria konkursu mówią o tym, że liczy się wnętrze, osobowość, charyzma, to co się osiągnęło, jak się walczy ze swoim życiem i przeciwnościami losu, jakim się jest wzorem dla innych kobiet i jak się im pomaga w realizacji marzeń - mówi laureatka.
Nie umie jednak znaleźć wspólnego mianownika dla tych wszystkich finalistek. Była wśród nich dziewczyna, która jest kierowcą ciężarówki, inna śpiewa w zespole disco polo. Była modelka organizująca zawodowo konkursy piękności. Inna prowadzi firmę z ogromnymi sukcesami.
Kolejna z finalistek studiuje medycynę na piątym roku, a już wykłada w szkole. Ciężko jej znaleźć jedno kryterium, jakim kierowało się Jury. Ma wrażenie, że z powodu, że brała udział we wcześniejszej edycji, została niejako teraz podsumowana.
Jury pytało ją m.in., co się u niej zmieniło u niej od poprzedniej edycji, czy zrobiła coś więcej. W jej opinii, nagroda jest podsumowaniem wieloletniej pracy docenionej przez jurorów. Dla niej jest natomiast podsumowaniem jedenastoletniej pracy, którą prowadzi z dziećmi.
Jury na pewno doceniło jej pracę z kilkuset dziećmi. Znana jest przede wszystkim z prowadzenia zespołów "Juraskie Igraszki" i "Pokusa".
- Wiem, że jestem dla dzieci jakimś bodźcem. Małe dziewczynki wracają do domu i bawią się w panią Kasię. Starsze przychodzą i twierdzą, że w przyszłości chcą prowadzić, tak jak ja, zespół. Najstarsze szukają ze mną jeszcze innego rodzaju kontaktu. Przychodzą i zwierzają się. Pewnie dla Jury było też istotne, że mam jakiś wpływ na te małe kobietki, dla których jestem jakimś wzorcem, bo to naśladowanie w bardziej dziecięcy czy młodzieżowy sposób się pojawia - wyjaśnia pani Katarzyna.
Jej zdaniem ważne jest też to, że poprzez udział w tego typu konkursach pozwala dzieciakom zobaczyć, że można coś ze swym życiem zrobić. Że nawet żyjąc w małym miasteczku, wielki świat jest na wyciągnięcie ręki. Tylko trzeba na to ciężko pracować. To ciężka praca wymagająca wielu wyrzeczeń i poświęceń. Czasem jest jej przykro, kiedy w domu zostaje mały synek a ona musi iść do pracy. Chętnie by została w domu. Trzyma ją jednak przy tej działalności to, że ma z niej ogromną satysfakcję i uwielbia to robić.
Z tańcem związała się jako małe dziecko, kiedy to trafiła doi zespołu "Kaskada", który przeistoczył się później w "Igraszki", gdzie uczono tańca folklorystycznego. Gdyby wtedy było więcej możliwości podejrzewa, że nie wybrałaby folkloru.
- Mam przede wszystkim satysfakcję. To dla mnie pewien motor, który nie pozwala siąść na laurach. Teraz mogę stanąć przed dzieciakami i wiem, że dla nich to jeszcze większy sukces niż dla mnie. Teraz jestem dla nich taką koleżanką pani Steczkowskiej, Kasi Cichopek. Jestem dla nich namacalnym dowodem, że można być na równi z gwiazdami - dodaje szczęśliwa Katarzyna Miklas.
Tatiana Okupnik tak dba o siebie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?