Olbrzyma ogra, mieszkańca bagien, ceniącego sobie swoją samotność, spokój, żyjącego według własnych zasad poznaliśmy dokładnie dziewięć lat temu. Wtedy "Shrek" po raz pierwszy pojawił się na ekranach kin i od razu zyskał sobie ogromną rzeszę fanów.
To była nowatorska animacja, a gdy do tego dodać kapitalny humor, znakomite dialogi, cytaty zaczerpnięte z dzieł popkultury sukces jest absolutnie wytłumaczalny. Także w Polsce "Shrek" odbił się szerokim echem, uwiódł i dzieci, i dorosłych. Wielka w tym zasługa Bartosza Wierzbięty, autora polskiego tłumaczenia i aktorów, użyczających głosu filmowym postaciom.
Sława zielonego ogra rosła wraz z pojawianiem się w kinach kolejnych części opowieści o jego przygodach i nietuzinkowych towarzyszach, którzy nieproszeni (zwłaszcza Osioł) wtargnęli w jego życie. Z samotnika stał się ogr olbrzymem rodzinnym. Znalazł swoją drugą połówkę. I kiedy wydawało się już, że pozostało tylko dodać: "żyli długo i szczęśliwie" Shrek jeszcze raz nas zaskoczy.
Owszem, zapatrzony w swoją Fionę i urocze potomstwo poczuje się szczęśliwy, ale wkrótce dadzą o sobie znać trudy codziennego życia. Wysoka będzie też cena popularności, której Shrek zaznaje. I w końcu dopadnie go kryzys. Zielony ogr zatęskni za utraconą wolnością, za kawalerskim stanem.
Tęsknota będzie tak wielka, że by powrócić do przeszłości zaprzeda duszę diabłu. W "Shreku forever" taką odrażającą, podstępną postacią, która wykorzysta chwile słabości ogra jest karzeł o swojskim nazwisku Rumpelnicki. Jakie będą konsekwencje tego paktu i czy Shreowi uda się odwrócić bieg wydarzeń, zobaczymy na ekranie.
Na pewno - mimo dość poważnie brzmiącej tym razem wymowy filmu - nie zabraknie nam powodów do śmiechu. Jak zwykle nie zawiodą przyjaciele Shreka - Osioł i jego wielka miłość, Smoczyca, Kot w Butach i inni. W polskiej wersji językowej (autorstwa wspomnianego już Bartosza Wierzbięty) po raz kolejny usłyszymy: Jerzego Stuhra (Osioł), Zbigniewa Zamachowskiego (Shrek), Wojciecha Malajkata (Kot w butach), Agnieszkę Kunikowską (Fiona).
Głosu drugoplanowym postaciom użyczyli także m. in. Wojciech Mann i Krzysztof Materna, a w głosie wrednego karła Rumpelnickiego rozpoznamy Cezarego Pazurę. Dodać jeszcze wypada, że reżyserem "Shreka forever" jest Mike Mitchell, znany z takich fabularnych produkcji jak "Przetrwać święta" czy "Boski żigolo".
Ostatnia - jak zapowiadają twórcy - część opowieści o ogrze tylko w ciągu jednego weekendu za oceanem zarobiła ponad 71 milionów dolarów. Czyli znów jest sukces. Niech żyje Shrek! I to w dwóch wersjach - tradycyjnej oraz trójwymiarowej.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?