Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na ul. Rudzkiej amstaff odgryzł mężczyźnie palec!

(em)
- To były dla mnie koszmarne święta - mówi Czesław Kamiński.
- To były dla mnie koszmarne święta - mówi Czesław Kamiński.
Rozwścieczony amstaff, pilnujący posesji przy ul. Rudzkiej, odgryzł kawałek palca starszemu mężczyźnie, który próbując uniknąć zmiażdżenia przez ruszającą ciężarówkę, oparł się plecami o siatkę ogradzającą nieruchomość.

Rozwścieczony amstaff, pilnujący posesji przy ul. Rudzkiej, odgryzł kawałek palca starszemu mężczyźnie, który próbując uniknąć zmiażdżenia przez ruszającą ciężarówkę, oparł się plecami o siatkę ogradzającą nieruchomość.

- Szedłem chodnikiem, kiedy kierowca MAN-a zaczął niespodziewanie cofać na teren pobliskiego punktu skupu. Wjechał w głęboką kałużę i kierował się prosto na mnie - opowiada Czesław Kamiński, mieszkaniec pobliskiej posesji, któremu pies odgryzł kawałek palca.

Pan Czesław w ostatniej chwili uskoczył w bok i oparł się plecami o siatkę ogradzającą posesję.

- Żeby nie wpaść do wody, palcem środkowym lewej ręki delikatnie przytrzymałem się płotu. Psa nie widziałem. Nagle poczułem potworny ból. Kiedy odwróciłem głowę, zobaczył zakrwawioną mordę amstaffa i sikającą krew z mojej dłoni - kontynuuje pokrzywdzony.

Pobudzone zapachem krwi zwierzę, zaczęło gwałtownie ujadać i skakać na wątłą siatkę oddzielają go od starszego mężczyzny. Pan Czesław pobiegł do swojego domu, by wezwać pomoc. Sąsiadka opatrzyła mu ranę i o zdarzeniu powiadomiła oficera dyżurnego miasta. Ranny mówi, że zanim pojechał do szpitala, próbował się jeszcze skontaktować z właścicielem zwierzęcia, które tak go okaleczyło.

- Niestety, drzwi domu były zamknięte i w żadnym z pokojów nie paliło się światło. Z posesji zniknął też brązowy amstaff - mówi Czesław Kamiński.

Jeszcze tego samego dnia mężczyzna został przyjęty na oddział kliniczny artroskopii i traumatologii sportowej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 2 im. WAM w Łodzi.

- Przyszywanie odgryzionego kawałka palca nie wchodziło w grę, gdyż pies prawdopodobnie go zjadł. Lekarze zaszyli mi więc postrzępioną ranę - kontynuuje Czesław Kamiński.

Gdy pogryziony mężczyzna wyszedł ze szpitala, udał się do właściciela posesji, której pilnuje amstaff. Ten przywitał go epitetami: "K...., gdzie pchałeś ręce. Przecież specjalnie posesję ogrodziłem siatką". Żona mężczyzny próbowała łagodzić sprawę.

- Nasz amstaff to suka, która wabi się Tasza. Ma 5 lat. Jest własnością naszego syna, który wyjechał do Anglii. Ona jest wyjątkowo spokojna i bardzo lubi mężczyzn - przekonywała kobieta pokazując zaświadczenie, z którego ma wynikać, że pies był szczepiony przeciwko wściekliźnie.

Innego zdania są sąsiedzi małżeństwa.

- To agresywne zwierzę. Na ludzi rzuca się bez powodu. Tę posesję omijam szeroki łukiem - opowiada kobieta mieszkająca po sąsiedzku.

Przed świętami Czesław Kamiński złożył zawiadomienie na policji o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez opiekunów amstaffa.

- Wyjaśniamy sprawę. Jeżeli się okaże, że właściciel psa naruszył prawo, przedstawimy mu zarzuty. Za uszkodzenie ciała, które mogło powstać z jego winy, może mu grozić nawet do 5 lat więzienia - mówi nadkom. Marcin Grzelak, komendant komisariatu przy ul. 3 Maja.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto