Rozwścieczony amstaff, pilnujący posesji przy ul. Rudzkiej, odgryzł kawałek palca starszemu mężczyźnie, który próbując uniknąć zmiażdżenia przez ruszającą ciężarówkę, oparł się plecami o siatkę ogradzającą nieruchomość.
- Szedłem chodnikiem, kiedy kierowca MAN-a zaczął niespodziewanie cofać na teren pobliskiego punktu skupu. Wjechał w głęboką kałużę i kierował się prosto na mnie - opowiada Czesław Kamiński, mieszkaniec pobliskiej posesji, któremu pies odgryzł kawałek palca.
Pan Czesław w ostatniej chwili uskoczył w bok i oparł się plecami o siatkę ogradzającą posesję.
- Żeby nie wpaść do wody, palcem środkowym lewej ręki delikatnie przytrzymałem się płotu. Psa nie widziałem. Nagle poczułem potworny ból. Kiedy odwróciłem głowę, zobaczył zakrwawioną mordę amstaffa i sikającą krew z mojej dłoni - kontynuuje pokrzywdzony.
Pobudzone zapachem krwi zwierzę, zaczęło gwałtownie ujadać i skakać na wątłą siatkę oddzielają go od starszego mężczyzny. Pan Czesław pobiegł do swojego domu, by wezwać pomoc. Sąsiadka opatrzyła mu ranę i o zdarzeniu powiadomiła oficera dyżurnego miasta. Ranny mówi, że zanim pojechał do szpitala, próbował się jeszcze skontaktować z właścicielem zwierzęcia, które tak go okaleczyło.
- Niestety, drzwi domu były zamknięte i w żadnym z pokojów nie paliło się światło. Z posesji zniknął też brązowy amstaff - mówi Czesław Kamiński.
Jeszcze tego samego dnia mężczyzna został przyjęty na oddział kliniczny artroskopii i traumatologii sportowej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 2 im. WAM w Łodzi.
- Przyszywanie odgryzionego kawałka palca nie wchodziło w grę, gdyż pies prawdopodobnie go zjadł. Lekarze zaszyli mi więc postrzępioną ranę - kontynuuje Czesław Kamiński.
Gdy pogryziony mężczyzna wyszedł ze szpitala, udał się do właściciela posesji, której pilnuje amstaff. Ten przywitał go epitetami: "K...., gdzie pchałeś ręce. Przecież specjalnie posesję ogrodziłem siatką". Żona mężczyzny próbowała łagodzić sprawę.
- Nasz amstaff to suka, która wabi się Tasza. Ma 5 lat. Jest własnością naszego syna, który wyjechał do Anglii. Ona jest wyjątkowo spokojna i bardzo lubi mężczyzn - przekonywała kobieta pokazując zaświadczenie, z którego ma wynikać, że pies był szczepiony przeciwko wściekliźnie.
Innego zdania są sąsiedzi małżeństwa.
- To agresywne zwierzę. Na ludzi rzuca się bez powodu. Tę posesję omijam szeroki łukiem - opowiada kobieta mieszkająca po sąsiedzku.
Przed świętami Czesław Kamiński złożył zawiadomienie na policji o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez opiekunów amstaffa.
- Wyjaśniamy sprawę. Jeżeli się okaże, że właściciel psa naruszył prawo, przedstawimy mu zarzuty. Za uszkodzenie ciała, które mogło powstać z jego winy, może mu grozić nawet do 5 lat więzienia - mówi nadkom. Marcin Grzelak, komendant komisariatu przy ul. 3 Maja.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?