Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nachalni sprzedawcy wpędzili mieszkankę gm. Brzostek w kłopoty

redakcja
redakcja
Sławek Oskarbski
Bronisławie Zimie natarczywi akwizytorzy wcisnęli telewizor i garnki. Kobieta sprzętu nie używa, ale musi go spłacać ze skromnej emerytury.

Kłopoty pani Bronisławy zaczęły się 11 października 2006 r. Wowczas na podwórko Zimy wjechał ciemny samochód. Wysiedli z niego mężczyzna i kobieta. Wytaszczyli z auta dwa pudła.
Nie widziała, co podpisuje
- Znali moje nazwisko i adres. Twierdzili, że coś wygrałam. Mówię im, że nie wierzę w takie rzeczy, bo w nic nie grałam, więc jak mogłam wygrać – opowiada Bronisława Zima.
Kobieta usiłowała nakłonić nieproszonych gości, żeby odjechali, ale ci nie dali się zbyć. Postawili pudła z garnkami i telewizorem na stole i nakłaniali kobietę do podpisania jakiejś umowy. – Nie chciałam się zgodzić, bo wtedy jeszcze prądu nie miałam w domu, więc telewizor nie był mi potrzebny. Oni tak mnie jednak obstąpili, że zaczęłam się ich bać. W końcu podpisałam tę umowę, ale nawet dobrze nie widziałam, co podpisuję, bo szaro już było, a literki na dokumencie niewielkie. Mówili, że 500 zł będę musiała zapłacić. Na drugi dzień dopiero przeczytałam umowę, a tam wpisane, że 1,5 tys. zł mam zapłacić – wyjaśnia Zima.
Sprawę umorzyli
Naciągnięta klientka postanowiła wybrać się do Tarnowa (tam bowiem mieściła się firma sprzedająca sprzęt), żeby wycofać się z umowy. Za pierwszym razem nie udało jej się dotrzeć do celu. Fiaskiem zakończyła się także druga wizyta. – Pytałam się ludzi o ten sklep, ale mówili, że chyba zlikwidowany – mówi Zima. Wykorzystując jednak wizytę w Tarnowie, odwiedziła prokuraturę i zgłosiła tam swój problem. Tarnowska prokuratura przekazała sprawę dębickiej, a ta zawiadomienie skierowała do policji. – Przesłuchali mnie i syna. Potem także tego mężczyznę, który u mnie był. W końcu sprawę umorzono – opowiada pani Bronisława. Na dokumentach widniał w końcu jej podpis, nie wykorzystała też 10-dniowego okresu, w którym mogła rozwiązać umowę.
- Pod kątem karnym trudno tej pani pomóc. Można by starać się o unieważnienie umowy, i takie sprawy mieliśmy, ale były to przypadki, gdzie poszkodowani leczyli się psychiatrycznie i nie zdawali sobie sprawy, co robią – wyjaśnia Jacek Żak, prokurator rejonowy w Dębicy.
Musi spłacić 2,8 tys. zł
Przez długi czas problemu jednak nie było. Garnki i telewizor pani Bronisława odstawiła na strych. – Nie będę używać czegoś, za co nie zapłaciłam – tłumaczy Zima.
Niedawno jednak część emerytury pani Bronisławy zajął komornik. Do spłacenia ma w sumie ok. 2,8 tys. zł. – Przed komornikiem dostałam 700 zł emerytury, a ostatnio nawet 600 zł nie było. Życia mi zabraknie, żeby to spłacić – żali się pani Bronisława.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto