Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nad organizowanym co roku Marszem Śledzia przez Zatokę Pucką zbierają się czarne chmury

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
fot. kacper kowalski/kfp
Możliwość organizowania w przyszłości tradycyjnego Marszu Śledzia, czyli przeprawy grupy śmiałków z Kuźnicy na Półwyspie Helskim, przez Zatokę Pucką, do cypla w Rewie koło Gdyni, stoi pod znakiem zapytania. Znaczna część trasy przebiega bowiem przez tereny, które mają być w przyszłości chronione. Na unikatowych fragmentach Zatoki Puckiej, Rybitwiej Mieliźnie i Ryfie Mew Urząd Morski w Gdyni już w 2010 roku zamierza zamontować kamery. Wszystko, aby nie dopuścić do obecności ludzi na tym terenie i ograniczyć żeglugę.

Do akcji przyłącza się prof. Krzysztof Skóra, dyrektor Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego na Helu, który zapewnia, iż zrobi wszystko, aby w najbliższym czasie, czyli najlepiej w perspektywie dwóch lat, Ryf Mew uznany został za chroniony rezerwat przyrody.
Już zresztą w tym roku przeciw organizacji marszu protestowali ekolodzy z WWF Polska, a 13 września organizują kolejną konferencję w tej sprawie. Zdaniem Pawła Średzińskiego z WWF uczestnicy marszu zakłócają spokój ptaków, mających swoje siedliska na mieliźnie.
Dr Andrzej Królikowski, dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni, zwraca uwagę, że ograniczenia dotyczące ruchu ludzi i jednostek w rejonie Ryfu Mew zawarto już w pilotażowym projekcie planu zagospodarowania przestrzennego zachodniej części Zatoki Gdańskiej. Podkreśla ponadto, że tereny mielizny dawno włączono do systemu ochrony siedliskowej i ptasiej NATURA 2000, a leżą one także w granicach Nadmorskiego Parku Krajobrazowego.
- Mimo to nie ma obecnie przepisów, na podstawie których mógłbym zakazać prowadzenia w tej okolicy żeglugi i turystyki pieszej - przyznaje Królikowski.
Dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni zaraz jednak dodaje, iż sytuacja diametralnie zmieni się w momencie, gdy Ryf Mew uznany zostanie za rezerwat przyrody. - Wstęp ludzi, czy marsze, będą wtedy zakazane, a nasi urzędnicy będą mieli możliwość, aby na podstawie zapisu z kamer egzekwować ten zakaz - stwierdza.
Zdaniem dyrektora Urzędu Morskiego mieliźnie bardziej szkodzi jednak nie tyle Marsz Śledzia, podczas którego uczestnicy są nadzorowani przez organizatorów i stosują się do ustalonych zasad, starając się np. nie hałasować, lecz niekontrolowane biwaki, czy szarże skuterami w okolicach Ryfu Mew.
- Widziałem ostatnio zdjęcia z podobnego, dzikiego biwaku - mówi Królikowski. - Takie eskapady powodują znaczne zniszczenia w przyrodzie. Na pewno nie mogą odbywać się na jednym z nielicznych na polskim wybrzeżu miejsc wypoczynku ptaków i ssaków morskich, na którym - jak usłyszałem ostatnio od naukowców - pojawiają się nawet foki. Inna sprawa, że na Rybitwiej Mieliźnie piesi nie powinni pojawiać się również ze względów bezpieczeństwa, zalegają tam bowiem niebezpieczne wraki, a prawdopodobnie także niewybuchy lotnicze, pozostałe po poligonie Marynarki Wojennej i Wojsk Lotniczych.
Urzędnicy rozumieją, że unikatowy przyrodniczo na skalę całej Europy teren kusi miłośników pięknych krajobrazów. Podkreślają jednak, iż ważniejsze od wycieczek są względy ochrony ptaków i ssaków. Andrzej Królikowski dodaje, że na temat ochrony Rybitwiej Mielizny rozmawiał w ostatnich dniach z warszawskimi urzędnikami, głównym inspektorem ochrony przyrody i głównym konserwatorem ochrony przyrody.
Gdynianin Radosław Tyślewicz, organizator Marszu Śledzia, uważa jednak, iż jego uczestnicy w żadnym wypadku nie degradują przyrody, a wręcz przeciwnie.
- Impreza ma charakter proekologiczny - usłyszeliśmy od Tyślewicza. - Nie widzę też żadnego zagrożenia, aby miała nie odbyć się w przyszłych latach. W obecnym stanie prawnym nie można zakazać takiego przemarszu, podobnie zresztą, jak żeglugi na tym akwenie. Choć przyznaję, że dzika, niekontrolowana ingerencja w ten teren nie jest wskazana, ale zarzucanie nam, iż szkodzimy przyrodzie, jest bzdurą.
Tyślewicz chybionym nazywa też pomysł stworzenia rezerwatu na mieliźnie.
- Tam nie ma żadnych siedlisk ptaków, mewy po prostu siedzą sobie na piasku, jak na każdej plaży - mówi. - W okolicach Zatoki Puckiej jest pięć ścisłych rezerwatów na lądzie, gdzie rozmnażają się ptaki. Niepotrzebny jest szósty rezerwat na mieliźnie.

Skomentuj
Czy Marsz Śledzia powinien być zakazany?
www.polskadziennikbaltycki.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto