Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Najpierw Brodway, teraz Warszawa. Musicalowy hit „Aida” trafił na deski Teatru Roma

Sylwia Arlak
Sylwia Arlak
Co łączy ze sobą Eltona Johna, Giuseppe Verdi’ego i starożytny Egipt? Tytuł „Aida”. To musical skomponowany przez legendę muzyki pop do słów Tima Rice’a, jednego z najbardziej znanych autorów tekstów do licznych musicali. Libretto jest oparte na operze Giuseppe Verdiego pod tym samym tytułem. Skąd Egipt? Tam umiejscowione jest miejsce akcji przedstawienia, a jego fabuła opowiada o zakazanej miłości Aidy, nubijskiej księżniczki wziętej do niewoli przez Egipcjan, i Radamesa, kapitana egipskiej armii zaręczonego z Amneris, córką faraona.​

"Aida" nowym hitem ROMY?

Od teraz z „Aidą” będziemy mieli jeszcze jedno skojarzenie. Tytuł po 19 latach trafił bowiem w końcu i do naszego kraju (na Broadwayu przez ponad cztery lata zagrano prawie dwa tysiące przedstawień tego tytułu!). Od 26 października możemy oglądać go na deskach warszawskiego Teatru ROMA. Czy warto było tyle czekać? Odpowiedzi twierdzącej udzielą na pewno miłośnicy talentu Eltona Johna. Muzyka łącząca w sobie elementy rocka, reggae czy gospelu to największa siła przedstawienia. Grana jest w przedstawieniu na żywo.​

Nie zawiodą się na pewno ci, którzy liczą na obsadę. ROMA przyzwyczaiła nas zresztą do pewnego poziomu, z którego nigdy nie schodzi. Na otwarte przesłuchania do ról zgłosiło się blisko pół tysiąca kandydatów. Na ich podstawie wyłoniony został czterdziestoczteroosobowy zespół aktorów, wokalistów i tancerzy. Ja miałam okazję podziwiać Anastazję Simińską, absolwentkę Akademii Muzycznej w Gdańsku, w roli Aidy, Marcina Franca w roli Radamesa (absolwent tej samej szkoły) oraz Zofię Nowakowską (znaną m.in. z „Pilotów”) w roli Amneris. I choć cała trójka stworzyła niezapomniane role to Simińska pozostała ze mną najdłużej. Artystce udało się stworzyć postać pełnokrwistą, jednocześnie silną i subtelną. Targaną sprzecznymi emocjami. Doceniam utwory, w których możemy usłyszeć całą trójkę - ich głosy współbrzmią wprost wyśmienicie.​

Czytajcie też:

"List z Warszawy". Intymny musical o dialogu polsko-żydowskim

Scenografia Mariusza Napierały opiera się na prostych pomysłach. Swoją rolę spełniają zarówno efekty multimedialne, w których mamy mnóstwo motywów ze starożytnego Egiptu jak i ekrany ledowe z pięknymi wizualizacjami. Wrażenie robią fantazyjne kostiumy Doroty Kołodyńskiej. Do polskiej wersji musicalu uszyto ich aż 250. Wszystkie elementy scenografii ważą ok. 6,5 tony! Połączenie współczesnej mody z ubiorami egipskimi okazało się strzałem w dziesiątkę.

Co ciekawe, jednym z materiałów wykorzystanych do uszycia kostiumów jest tkanina, z której szyto ubrania w starożytnym Egipcie. Tych, którzy widzieli poprzednie produkcje ROMY nie zawiedzie również żywiołowa choreografia. ​Po wyjściu z teatru zostają z nami jednak przede wszystkim piosenki w przekładzie Michała Wojnarowskiego. Wojciech Kępczyński (reżyser przedstawienia i dyrektor ROMY) może spać spokojnie. Dziewiętnasta premiera musicalowa na Dużej Scenie Teatru ROMA z pewnością powtórzy sukces poprzednich produkcji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto