Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasi husarze z Grudziądza „podbili” Węgry

Łukasz Ernestowicz
Łukasz Ernestowicz
Husaria na węgierskich stepach - w środku jedzie Przemysław Ceglewski
Husaria na węgierskich stepach - w środku jedzie Przemysław Ceglewski
Grudziądzanie w husarskich zbrojach i konno urzekli Węgrów podczas ich narodowego święta. - Tak się im podobaliśmy, że obiecali odwiedzić nasze miasto - mówi Przemysław Ceglewski, pasjonat militariów i historii.

Co tydzień jeżdżą na pokazy i inscenizacje po całej Polsce. Raz do roku wybierają się „w zbrojach" za granicę. To nasi regionalni husarze. Tym razem pojechali na Węgry.- Byliśmy już w kilku krajach, ale tak gościnnie i sympatycznie nigdzie nas nie przyjęto - mówi Przemysław Ceglewski, grudziądzanin z chorągwi jazdy polskiej, którą tworzy wraz z pasjonatami z okolicy i regionu.Nasz bratni naród w ostatnim czasie obchodził święto państwowe. - Z tej właśnie okazji zaproszono nas do parku narodowego 60 kilometrów od Budapesztu, gdzie odbyła się historyczna inscenizacja. Co prawda my nie uczestniczyliśmy bezpośrednio w pokazach, bo prezentowały one znacznie wcześniejsze dzieje niż ten, w którym walczyła polska husaria. Ale i tak budziliśmy spore zainteresowanie Węgrów - opowiada grudziądzanin.Węgrzy - zarówno pasjonaci historii, uczestnicy inscenizacji, jak i widzowie, których zgromadziło się około 50 tys. - reagowali bardzo spontanicznie na polską jazdę. ---------------------------------------------------------------------------------------Zobacz:Husaria z Grudziądza "podbiła" Węgry - fotogaleria---------------------------------------------------------------------------------------- Odnosili się do nas z sympatią i szacunkiem. Przypominali o królu polskim Stefanie Batorym, który był Węgrem. Podziwiali nasze stroje - opowiada Przemysław. - Właściwie na każdym kroku podkreślali więzy między naszymi narodami i traktowali bardzo gościnnie. Mówili: „jesteśmy z jednego drzewa, te same serca w nas biją".Grudziądzanie dzięki wsparciu naszej Informacji Turystycznej zabrali na Węgry gadżety i ulotki związane z naszymi miastem. - Poznaliśmy tam wielu ludzi, zawiązaliśmy przyjaźnie. Węgrzy obiecali, że odwiedzą Grudziądz - mówi Przemysław Ceglewski, który z Południa też przywiózł „pamiątkę" - rękę owiniętą w bandaż.- Niestety spadłem z konia, które nam na miejscu udostępniono - śmieje się pasjonat historii i wojska. - Na szczęście skończyło się tylko na poważnym stłuczeniu.Ostatnio Przemysława Ceglewskiego i rycerstwo konne z XV wieku można było podziwiać podczas zjazdu kawalerzystów w Grudziądzu. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto