Naturyści wrócili na Falę

80 osób uczestniczyło w nocy naturystów, którą z soboty na niedzielę zorganizowano w łódzkim aquaparku Fala (przed laty na dawnym kąpielisku wybierano nawet Miss Natura).

Na imprezę zjechali amatorzy nagości z całej Polski - Lublina, Poznania, Warszawy, Bydgoszczy, Koła, Skierniewic oraz Łodzi i okolicznych miejscowości. Wśród nich był reporter "Expressu Ilustrowanego", który osobiście sprawdził, jak się bawiono bez figowego listka...

Pod czujnym okiem ochrony

Przed godz. 22, na którą wyznaczono początek imprezy, na parkingu zaroiło się od samochodów osób chętnych do spędzenia nago nocy na basenie. Obok audi na pabianickich numerach stało dwóch niepocieszonych młodych mężczyzn. Jak się okazało, nie zostali wpuszczeni do aquaparku, bo nie byli w towarzystwie kobiet. Organizatorzy zastrzegli, że w nocy naturystów mogą uczestniczyć tylko pary mieszane lub rodziny z dziećmi.

Przy wejściu do szatni widać ostatnich tekstylnych, którzy opuszczają obiekt. Na twarzach niektórych maluje się lekki uśmiech. Na korytarzu ochrona. Wszyscy uzbrojeni w krótkofalówki.

- Żadnych telefonów komórkowych i aparatów fotograficznych - mówi dobitnie przechodząca korytarzem pracownica.

Obok przemykają pary. Niektórzy są okryci ręcznikami, inni maszerują tak, jak ich Pan Bóg stworzył. Jeszcze tylko natrysk i można wejść do hali z basenami. Wewnątrz panuje lekki półmrok, rozświetlony tylko reflektorami zamontowanymi w niecce basenów. Z głośników słychać muzykę. Ogromne okna wychodzące na zewnątrz budynku są niemal do połowy zaklejone papierem.

- Zadbali, żeby tekstylni nie mieli pomysłu na podglądanie - komentuje wskakujący do wody golas.

Nie widać zbyt wielu amatorów pływania. Więcej osób gromadzi się w jacuzzi.

- Na co dzień jeżdżę z mężem do Nowej Gdyni - opowiada młoda kobieta w 8 miesiącu ciąży. - Kiedy dowiedziałam się, że jest taka impreza, od razu postanowiłam przyjść.

- Nie wiedzieliśmy, jak to będzie, ale wybraliśmy się i nie żałujemy - przyznaje dojrzała para relaksująca się w "basenie z bąbelkami".

- Przyzwyczailiśmy się do nagości. Mamy w domu saunę, z której korzystamy bez strojów kąpielowych. Na basenie często przyłapujemy się na tym, że wyszlibyśmy z szatni nago. Tak jest wygodniej, po prostu naturalnie - dodają.

Bez figowego listka...

W grocie z hydromasażem siedzi para czekająca na włączenie podwodnego masażu.

- Jakoś długo to trwa - mówią zdezorientowani.

- Ratownik powiedział, że co kwadrans włącza się jakaś inna atrakcja, trzeba więc poczekać - wyjaśnia uczynny nagus po czterdziestce, który wpłynął do groty z żoną.

- Przyjechaliśmy z Bydgoszczy, bo u nas nie ma tego typu imprez na basenie. I chyba nie będzie, bo za blisko Torunia, gdzie rządzi ojciec dyrektor - dorzuca z uśmiechem, rozluźniając atmosferę.

Z głośników słychać rytmiczną muzykę. W głównym basenie blisko 40 osób - kobiet i mężczyzn - powtarza ćwiczenia, które na brzegu niecki pokazuje instruktorka. Po zakończeniu większość przenosi się do części, gdzie są sauny, pokoje relaksacyjne i gabinety masażu. Panuje niemal domowa atmosfera. Widać, że część osób znała się już wcześniej. Obok pięć różnych saun do wyboru. Tłoczno jest w fińskiej. Kilkanaście osób siedzi też w saunie na podczerwień, dzieląc się na gorąco wrażeniami.

- Pracownica z obsługi powiedziała mi, że nie ma szans na masaż, bo robi go firma z zewnątrz, a oni są tylko do godz. 22 - opowiada jeden z mężczyzn. - Miejmy nadzieją, że następnym razem, jeśli będzie, takie problemy się nie pojawią.

- Wychodziłam z szatni ze zwiniętym ręcznikiem w ręku - rzuca jakaś kobieta. - Musiałam go rozłożyć, żeby obsługa zobaczyła, czy nie ukryłam tam aparatu fotograficznego.

- A właściwie dlaczego obsługa jest w ubraniach? - pyta młody mężczyzna. - Powinni być też nadzy, tak byłoby sprawiedliwie. Dwie młode panienki z obsługi przeżyły konsternację, kiedy nagi wróciłem po coś do szatni. Zaczerwieniły się i szybko wycofały - dodaje.

Część z golasów, którzy wygrzali się w saunach, wychodzi na zewnątrz, gdzie są leżaki. Inni wolą relaksować się w specjalnych pokojach. Jeszcze ostatnie rozmowy i nagle okazuje się, że na zegarze już niemal godz. 1. Noc naturystów - pierwsza w historii łódzkiego aquaparku - dobiegła końca.

W oczekiwaniu na kolejną noc naturystów

Pracownice recepcji rozdają wychodzącym do wypełnienia anonimowe ankiety z kilkunastoma pytaniami. Poza oceną atrakcji obiektu i profesjonalizmu obsługi są i inne, np. czy na następną imprezę wpuścić pary homoseksualne, singli, a także jak często organizować imprezy.

Lidia Piekarska, rzecznik Fali, twierdzi, że chciano uczestnikom zapewnić pełną intymność, dlatego pilnowano, by nie wnoszono aparatów fotograficznych i telefonów komórkowych. A nad całością czuwał osobiście Andrzej Cieślik, dyrektor aquaparku ubrany w strój ratownika. Jednocześnie potwierdza, że przygotowano ankietę, aby wiedzieć, jakie są oczekiwania naturystów.

- Jeszcze ich nie analizowaliśmy, więc trudno mówić o tym, czego by sobie życzyli - dodaje. - Chcąc spełnić oczekiwania, przygotowaliśmy zajęcia z aquaaerobiku tak lubianego przez naturystów. Już w trakcie imprezy pytano nas, czy będzie następna. Przy takiej liczbie osób, jaka była teraz, jest szansa.

Jeśli byłaby to impreza cykliczna, aquapark stałby się kolejnym po Libercu (w Czechach) miejscem, gdzie można regularnie uczestniczyć w nocy naturystów. U naszych południowych sąsiadów odbywa się to raz w miesiącu i ma stałych bywalców, w tym liczne grono fanów z Polski...