Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie było afery w Dobrych Domach

Maciej T. Nowak
Aż 450 stron liczy uzasadnienie decyzji o umorzeniu śledztwa w sprawie nieprawidłowości w funkcjonowaniu spółki Dobre Domy Opole. Dziś można powiedzieć, że właśnie od firmy DDO zaczęła się cała afera ratuszowa, która ...

Aż 450 stron liczy uzasadnienie decyzji o umorzeniu śledztwa w sprawie nieprawidłowości w funkcjonowaniu spółki Dobre Domy Opole. Dziś można powiedzieć, że właśnie od firmy DDO zaczęła się cała afera ratuszowa, która przyniosła Opolu wątpliwą popularność w kraju. Niegospodarność w spółce przekroczyła 20 mln zł. Lokatorzy wpłacili pieniądze i miesiącami czekali na swoje mieszkania. Walcząc o swoje okupowali nawet ratusz. W końcu DDO upadła.

Śledztwo trwało aż pięć lat, a na końcu - po otrzymaniu opinii biegłego - prokurator Tomasz Jandziak musiał je umorzyć.

Biegły stwierdził bowiem, że nie można mówić ani o przestępczej działalności przedstawicieli II i III zarządu DDO, ani także członków zarządu miasta, którzy udzielili spółce ponad 3 mln zł pożyczek, których gmina nigdy nie odzyskała.

Nie oznacza to jednak, że w Dobrych Domach nie było żadnych nieprawidłowości. Prokuratura umorzyła zarzuty wobec 14 osób. Oskarży trzy inne, ale o drobniejsze przestępstwa.

Prokuratura zgromadziła dowody w ponad 100 tomach, zbadała kilkadziesiąt różnych wątków sprawy. Postawiła zarzuty 14 osobom. Teraz musiała je umorzyć.

Korzystną dla podejrzanych opinię sporządził biegły. Najpierw na piśmie, a później był jeszcze wiele razy szczegółowo przesłuchiwany. To, że w spółce DDO nie działo się dobrze, jest pewne. Nie wszyscy jej szefowie mogą jednak za to odpowiadać. Zarzuty umorzono m.in. wobec drugiego prezesa Jerzego M. i trzeciego szefa spółki Tadeusza D.

- Oni przejęli spółkę z dużym obciążeniem finansowym spowodowanym przez pierwszy zarząd - tłumaczy prokurator Tomasz Jandziak. - Obejmowali rządy wtedy, gdy spółka miała spore zadłużenie i była na skraju upadłości. Ich wolą było ratowanie tej firmy.

Powodem złej kondycji DDO były m.in. zaniedbania już przy organizowaniu spółki. Prokuratura o niezabezpieczenie interesów miasta, które dostało w spółce tylko 49 proc. udziałów wnosząc aportem grunty pod budowę Kolorowego Osiedla, oskarżyła już b. prezydenta Leszka Pogana i b. przewodniczącego rady miasta Stanisława Dolatę, jednak sąd nie dopatrzył się ich winy w tym zakresie.

Gdy II zarząd przejmował rządy w spółce nie wiedział m.in. o tym, że ukryte są zobowiązania - 3,8 mln zł wobec Ekobudu - głównego wykonawcy na budowie. Wyszło to na jaw dopiero, gdy powołał rewidentów do prześwietlenia spółki.

III zarząd wprowadził w życie plan naprawczy oparty o pożyczki z miasta.

Prokuratura początkowo uznała, że zgoda na udzielenie tych pożyczek była przekroczeniem uprawnień. Zarzuty dostali byli prezydenci Opola Leszek Pogan i Piotr Synowiec, wiceprezydenci Ewa Olszewska, Piotr Kumiec i Władysław Brudziński, a także skarbnik miasta Adam Siwerski.

Nie mogli oni przekroczyć swych uprawnień, ponieważ wykonywali uchwałę rady miasta, która obligowała ich do pożyczenia pieniędzy DDO.

- Pod uwagę wzięliśmy także aspekt społeczny i atmosferę w jakiej udzielano pożyczek - mówi Tomasz Jandziak. - Mieszkańcy Dobrych Domów organizowali pikiety, okupowali ratusz i domagali się od miasta pomocy.

Już po upadłości DDO miasto nie miało szansy na odzyskanie ponad 3 mln zł, które pożyczyło.

Z zarzutów oczyszczono też Stanisława Głębockiego, który jest naczelnikiem wydziału inżynierii miejskiej, a w DDO swego czasu był członkiem rady nadzorczej.

Leszek Pogan nie kryje satysfakcji z decyzji prokuratury.

- A wszyscy dziennikarze obwiniali mnie za to co się działo w Dobrych Domach - powiedział nam. - Nie będę się teraz domagał sprostowań. Będę wytaczał procesy o ochronę dóbr osobistych - dodał.

Mieszkańcy Kolorowego Osidla zgodzili się z decyzją prokuratury i nie złożyli odwołań od umorzenia sprawy.

Procesy w sprawie Dobrych Domów

Według prokuratury winę za ciąg nieprawidłowości w spółce DDO ponosi pierwszy zarząd, na czele którego stał Grzegorz K. To co się działo później jest jedynie konsekwencją błędów w zarządzaniu i być może przestępstw. To czy do łamania prawa dochodziło orzeknie wkrótce sąd rejonowy, który kończy proces Grzegorza K. i kilku innych oskarżonych. Śledczy zarzucili im wyrządzenie szkody sięgającej kilku milionów złotych.

Teraz, po zakończeniu pięcioletniego śledztwa, prokuratura zamierza oskarżyć jedynie trzy osoby. Eugeniusz K., właściciel Ekobudu oraz Janusz Z., jeden z wiceprezesów odpowiedzą za przestępstwa karno-skarbowe. Natomiast prezes II zarządu DDO będzie się musiał wytłumaczyć przed sądem z tego, że nie zgłosił upadłości spółki na czas. To drobne przestępstwa, zagrożone niewielkimi karami.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto