Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie zapomną o Stargardzie

Redakcja
Wioletta Mordasiewicz
Raz na dwa lata w Stargardzie organizowane jest spotkanie dawnych jego mieszkańców. Niektórzy z nich tak kochają to miasto, że dla swoich rodaków wydają różne publikacje o nim.

Członkowie Koła Ojczyźnianego na czele z Jurgenem Willbarthem ponownie odwiedzili Stargard. Zwiedzali, robili zdjęcia, zbierali materiał do kolejnych publikacji. To przedwojenni mieszkańcy Stargardu. Z tamtego okresu pamiętają niewiele. Byli wtedy kilkuletnimi dziećmi.
– Chodziłem do szkoły podstawowej i znałem całe centrum – opowiada Otto Dietrich z Berlina, który redaguje stronę internetową o Stargardzie. – Codziennie rozpoznawaliśmy jedną ulicę. Pamiętam jeszcze pływalnię, która była wybudowana w 1938 roku.
Dawni stargardzianie opowiadają, że największe problemy w kontaktach między Polakami a Niemcami były do 1949 roku.
– Dużo Niemców nie było jeszcze wtedy przesiedlonych – mówi Heinz Serfas, mieszkaniec Schwerina . – Trzeba było się opowiedzieć czy chce się przyjąć obywatelstwo polskie czy wyjechać do Niemiec. Ci, którzy wtedy wyjechali, po raz pierwszy wrócili tu w 1963 roku. Z grupą innych turystów przyjechali do Szczecina. Taksówkami jeździli po województwie, odwiedzali dawne miejsca zamieszkania. Częstsze przyjazdy zaczęły się w 1990 roku po zmianach ustrojowych. Niemcy z mapami i planami szukali miejsc, w których kiedyś mieszkali. Nie wszystkich domy się zachowały. Wielu już nie było lub były zrujnowane.
Goście z Niemiec mówią, że do grodu nad Iną mają ogromny sentyment. Ciągnie ich tu jakaś siła.
– Odkąd jesteśmy w Unii Europejskiej czujemy się tu, jak u siebie w domu – mówią. – Nie mówimy o niemieckim czy polskim Stargardzie. Mówimy o naszym mieście.
Okazją do kolejnego spotkania były nowe wydawnictwa o Stargardzie wydane w Niemczech. To dwudziesty rocznik Stargarder Jahresbuch i książka pod tytułem „Trzy stargardzkie rodziny młynarzy",którą napisała Christiane Streitz. Autorka opisała w nich historię młynów w Stargardzie, Kluczewie i Lubowie oraz rodziny, które je prowadziły. Na napisanie tej publikacji poświęciła pięć lat.
– Jest nas coraz mniej – ubolewa Jurgen Willbarth, który od dziewięciu lat jest redaktorem rocznika. – Coraz mniej osób kupuje nasz rocznik. Obecnie wydajemy zaledwie dziewięćset egzemplarzy, dwa czy trzy lata temu nakład był dużo większy.
Wydawanie rocznika dla dawnych mieszkańców Stargardu, obecnie mieszkających w Niemczech, zapoczątkował Heinz Jurgen Torff. Pracował przy nim także Hans Jurgen Neitzel. Ze względu na stan zdrowia i podeszły wiek przekazali swoją misję Jurgenowi Willbrahtowi. To niemiecki artysta-malarz. Jego obrazy były przed dziesięciu laty wystawiane w Muzeum w Stargardzie. To on podzielił rocznik na działy i sprawił, że jest bardziej kolorowy i profesjonalny.
– Dzięki temu rocznikowi starsi stargardzianie, którzy ze względów zdrowotnych nie mogą przyjechać, mają okazję dowiedzieć się, co się dzieje w Stargardzie, jak to miasto się zmienia, rozwija, pooglądać zdjęcia – mówi Zdzisław Kosikowski, właściciel stargardzkich młynów, który od lat gości dawnych mieszkańców Stargardu.
Kolejne spotkanie dawnych mieszkańców planowane jest na wrzesień tego roku.

od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto