Od razu zastrzegam jedną rzecz. Napisałem ten tekst w oparciu o własne doświadczenia i doświadczenia znajomych prowadzących firmy. To nie jest żadna naukowa analiza i statystyka.Na początek się przedstawię. Mam 30 kilka lat, pod Grudziądzem prowadzę średnią firmę produkcyjną, a żona ma dwa sklepy spożywcze. Łącznie zatrudniamy 49 osób. Wszyscy pracują na umowach o pracę. Płacę moim zdaniem nieźle. Pracownik po okresie próbny, który nigdy nie trwa u mnie dłużej niż dwa tygodnie, dostaje 1900 złotych brutto podstawy. Do tego premie, różne dodatki, dla najlepszych nagrody. Chciałem wam opisać moje przygody z zatrudnianiem młodych. I powiem uczciwie: te premie i nagrody naprawdę są, minimum 500 złotych plus bony na święta, plus wyprawka szkolna, plus jakieś okolicznościowe zapomogi jak ktoś potrzebuje. Nie chcę robić za świętego i się chwalić, tylko pokazać rzeczywistość. Nie domagam się pochwał, uważam, że postępuję normalnie, więc nie będę się przedstawiał z imienia i nazwiska.Na produkcji potrzebuję ludzi z uprawnieniami elektrycznymi. Takich brakuje, więc gotowy byłem płacić za takie kursy. Ludzie je robili, za moją kasę, a potem odchodzili, gdzieś indziej, albo po prostu na zasiłek, bo tak im wygodniej. Teraz jak chcę zatrudnić kogoś, bez uprawnień od razu mówię jasno, że musi podpisać lojalkę: jeżeli odejdzie wcześniej niż po trzech latach, to musi mi zwrócić całość kosztów szkolenia, na podstawie faktury z firmy szkoleniowej. I wiecie co się dzieje? Połowa od razu dziękuje. Nie wiem na co ci ludzie liczą? Że jestem instytucją szkoleniową, która będzie fundowała im naukę?Młodzi kierowcy - debileZatrudniam pięciu kierowców. Trzej to starsi, doświadczeni pracownicy. Dwóch to młodzi, mocno się zmieniają na innych. Samochody, którymi jeżdżą są identyczne. Ten sam model, silnik, wszystkie wzięte w leasing. Wszyscy robią podobne trasy. Każde auto ma gps, który dodatkowo kontroluje obroty, spalanie, biegi i takie rzeczy. I wiecie co się ostatnio okazało, gdy księgowość robiła zestawienie kosztów eksploatacji aut? Że starsi kierowcy mają spalanie na poziomie 12,9 litra średnio, a młodzi nie schodzą poniżej 16. I niech mi ktoś powie, że składki oc dla młodych kierowców, które są wysokie, nie są uzasadnione.Powiem więcej. Oprócz dużych aut, mam też w firmie trzy skody. Wszystkie są takie same, też w leasingu. Jedną jeździ facet 52 lata, pozostałymi dwóch 30-latków. Dwie ostatnie skody, średnio co pół roku mają wymieniane tarcze, klocki i połowę zawieszenia. A pierwsza skoda nie. Wnioski?Ten problem rozwiązałem jednak, prosto. Pozwoliłem na zabieranie tych samochodów do domu, do użytku prywatnego - na ich paliwie. Wprowadziłem jednak jeden warunek: dostaną samochody, o ile będą pokrywać 10 procent kosztów napraw. I co się okazało? Że samochody nagle przestały się psuć. I znowu wychodzi na to, że o cudze się nie dba, bo cudze to niczyje.Ciąża to nie choroba. Rzeczywiście?Tak mówią feministki. Ja mam inne zdanie. W ciągu ostatnich trzech lat, 7 kobiet w wieku 20+ było w mojej firmie w ciąży. Natychmiast, gdy się o tym dowiedziały, to następnego dnia miałem na biurku L4. Od tego momentu kadrowa i kierownicy działów mają zakaz zatrudniania kobiet młodszych niż 40 lat. Ja rozumiem, że ciąża może powodować jakieś dolegliwości, ale przecież nie u każdego. A potem te same panie, które były obłożnie chore i musiały w ciąży leżeć, widziałem np. w miejscowym akwaparku, albo w klubach, gdzie bawiły się w najlepsze.Nie mam z kim dziecka zostawićNiektórzy rezygnują z pracy mówiąc, że nie mają z kim zostawić małego dziecka, które może być w przedszkolu określoną liczbę godzin. Chciałem ten problem rozwiązać tworząc w firmie coś w rodzaju mini przedszkola. Kupiłbym trochę zabawek, zatrudnił wykwalifikowaną opiekunkę i by było problemie, mogliby pracować do 17.00, a nie do 14.00. Ale wiecie, co się okazało? Pracownicy stwierdzili, że nie chcą, by dziecko bawiło się na terenie firmy.Wymyśliłem więc inne rozwiązanie. Na niektórych stanowiskach nie trzeba być w pracy "od do". Spokojnie można pracować zadaniowo. Ma być praca zrobiona, nieważne kiedy, byle była. To mi pracownicy odpowiedzieli, że oni muszą mieć stałe godziny pracy, bo... oglądają seriale w telewizji. Naprawdę, nie żartuje. Tak usłyszałem od dwóch osób.BHP pieprzę cięNa produkcji „latają" ciężkie i niebezpieczne rzeczy. Pracownicy absolutnie muszą mieć kask i słuchawki, bo jest też hałas. Nie uwierzycie, że musiałem wręcz zamontować kamery, by to wyegzekwować. Wszyscy narzekali, że w kaskach to oni nic nie słyszą, a poza tym w tych nausznikach to im się uszy pocą. Potem kończyło się tak, że jak wpadała inspekcja pracy, to sypały się mandaty, że firma nie przestrzega BHP. Ja nie jestem w stanie stać nad każdym i pilnować, czy ma kask. I co ciekawe, z kaskami problem zawsze mieli młodzi pracownicy, którzy jakoś układali włosy na żel, że kask im fryzurę psuł. Opieka i L4O L4 ciążowych już pisałem. To teraz inne L4, na dziecko, bo chore, więc opieka. Wiele kobiet, które u mnie pracują to jedyne żywicielki rodziny. Gdy chorowało im dziecko, natychmiast brały L4. I ja nie mam nic przeciwko, to normalna rzecz. Chodzi mi o to, że w domu siedział mąż, który był na bezrobociu, ale mamusia uznawała, że L4 to świetna okazja na urlop. Niektórym z tych kobiet przyznawałem nawet zapomogi, gdy pisały wnioski, jak to są jedynymi żywicielkami rodziny, a mąż tyle lat szuka pracy i znaleźć nie może... Buhahahaha. Chyba jakaś ciota nie mąż.Geniusze po studiach, bo on się bawiNie raz czytam, jak to różni eksperci i pracownicy narzekają, że młodzi po studiach nie mogą znaleźć pracy. W Grudziądzu i pobliskim Toruniu na studiach kształci się głównie humanistów. Niech mi ktoś powie, na co ci ludzie liczą? Gazet nie czytają? Wszędzie szukają technicznych, a nie okrągłogłowych. Ale to tylko taka dygresja. O coś innego mi chodzi.W firmie potrzebowałem informatyka. Ale nie takiego co mi zainstaluje drukarkę i wymieni toner, ale kogoś, kto zna się sterowaniu prostych maszyn jak obrabiarki numeryczne, tokarki, wtryskarki. Szukałem dwa lata, nie było. Bujałem się przez dwa lata z zewnętrzną firmą, która za każdą wizytę informatyka kasowała pokaźną fakturę. W końcu takiego informatyka znalazłem. Odszedł po trzech miesiącach. Pracował od poniedziałku do piątku, od 8.00 do 16.00. Czasami musiał jednak przyjechać po godzinach, bo gdzieś walnęły sterowniki i maszyny głupiały. Za taki przyjazd miał jednak płacone nadgodziny, albo do wyboru dzień wolny. Zrezygnował jednak, gdy kierownik produkcji potrzebował go w dwie soboty jakoś wieczorem. Bo on się wtedy bawi - tak stwierdził. I ja rozumiem, niech się bawi. Nie oczekuję, że ktoś po niego pojedzie i on będzie super trzeźwy czy coś. W jedną sobotę rzeczywiście musiał przyjechać (kierownik by po niego pojechał), ale w drugą chodziło tylko o to, by „wbił" się do firmy przez VPN (taaka możliwość zdalnej obsługi komputera) i poprawił jedną procedurę dla obrabiarki.Ci, którzy u mnie pracują, to pracują. Ale jak pojawiają się wakaty, przestałem zatrudniać młodszych niż 40 lat. Po prostu pierniczę. Nie będę fundacją szkoleniową, dobrym wujkiem od urlopów na dzieci i kaskowym od fryzur żelowych. Zatrudniam chętnie osoby po 40. Mają odchowane dzieci, są doświadczeni, pokorni, nie skaczą z firmy do firmy, można w nich inwestować. Jedyne co czasami wkurza, to ich nawyki, ale i te można zwalczyć.I powiem wam jedno: znam kilku właścicieli firm podobnych do mojej i wszyscy mają podobne obserwacje do moich. Młodym nie chce się pracować, uczyć, chcą dużo zarabiać i dużo się bawić. Dlatego nie mogą znaleźć w kraju dobrej, stałej pracy. I często wyjeżdżają. Koniec kropka.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?