Nie zdał, bo za dużo umie?

Pan Tomasz (imię zmienione, nazwisko do wiadomości redakcji) ze Skierniewic jest kierowcą od 30 lat, od dziesięciu ma uprawnienia instruktora nauki jazdy we wszystkich kategoriach. Stracił prawo do kierowania pojazdami za "ciężką nogę" czyli za zbyt szybką jazdę. Skierowano go na egzaminy sprawdzające, ale nie może ich zdać. Uważa, że winni są egzaminatorzy ze skierniewickiego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego oraz system egzaminowania.

Pan Tomasz bez problemów zdał egzamin na kat. B, ale już przy kategorii C, na samochody ciężarowe, zaczęły się schody.

- Po raz pierwszy przystąpiłem do egzaminu w marcu 2009 roku - mówi mężczyzna. - Oblałem, mimo że nie popełniłem żadnego rażącego błędu. Na znak protestu nie podpisałem arkusza przebiegu egzaminu. Po raz drugi podszedłem do egzaminu 15 kwietnia. W karcie po egzaminie - ponownie niezdanym - egzaminator wskazał, że popełniłem błąd, skręcając z ulicy jednokierunkowej w lewo. Manewr wykonałem z prawego, a nie z lewego pasa, ponieważ gabaryty samochodu nie pozwalały zrobić tego inaczej. M.in. z lewej strony stoi drzewo, a gdybym zaczepił o jego konary, mógłbym uszkodzić plandekę samochodu. Przepisy ruchu drogowego zezwalają na taki manewr. Można to było zresztą skonfrontować, przeglądając taśmę z egzaminu.

Skierniewicki WORD, mimo że nie ma takiego obowiązku, zainstalował kamery w samochodach ciężarowych. - Ale z żadnego z moich trzech egzaminów (pan Tomasz zdawał jeszcze 4 maja) nie zachowało się nagranie - kiwa z niedowierzaniem głową mężczyzna.

Po drugim niezdanym egzaminie, w kwietniu, pan Tomasz poprosił o wyznaczenie kolejnego terminu i obecność na nim osoby nadzorującej z Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi.

- Kontroler był jednak na zwolnieniu i nie przyjechał - dodaje. - Oczywiście ponownie wyrzuciłem 160 złotych w błoto. Teraz egzamin wyznaczono na poniedziałek 11 maja. Może tym razem audytor przyjedzie.

Paweł Bejda, dyrektor WORD, zdecydował się na założenie kamer, by mieć możliwość łatwiejszego rozstrzygnięcia sytuacji spornych.

- Ale w samochodach ciężarowych generalnie jest problem z kamerami - twierdzi dyrektor WORD. - Urządzenia często się psują. Być może wynika to ze wstrząsów. Ale nawet gdyby to nagranie było, nie jest materiałem dowodowym.

Marek Wieczorek, egzaminator nadzorujący w WORD, dodaje, że sprawa pana Tomasza jest w toku, dlatego nie może udzielać informacji i komentować jej.

- Każdy zdający, jeśli ma zastrzeżenia do wyniku egzaminu, może złożyć skargę - twierdzi. - W przypadku kategorii C po dwóch niezdanych egzaminach można też poprosić o egzamin w towarzystwie osoby z komórki nadzorującej ośrodki ruchu drogowego w Urzędzie Marszałkowskim.

Egzamin na prawo jazdy kat. C kosztuje 150 zł. Jeśli obecny jest na nim audytor z Urzędu Marszałkowskiego - 50 procent więcej.

- W naszej instytucji funkcjonuje organ nadzorujący WORD - mówi Jacek Grabarski z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi. - Jednak pismo pana Tomasza ze Skierniewic zostało przefaksowane do nas z tamtejszego WORD dopiero w piątek (czyli 8 maja, a przekazane zostało do WORD 4 maja - przyp. red.). A egzamin jest już 11 maja. To za późno, by kogoś oddelegować. Takie zgłoszenie musi pojawić się u nas co najmniej tydzień wcześniej.

Poprosiliśmy o komentarz Rafała Zabiegaja, właściciela Ośrodka Szkolenia Kierowców "Luz" z Krakowa. Ma on 20-letnie doświadczenie w instruktażu przyszłych kierowców ciężarówek.

- Jeśli gabaryty samochodu nie pozwalają inaczej, to manewr skrętu w lewo można wykonać z prawego pasa - mówi. - Pod warunkiem że nie stwarzamy w ten sposób zagrożenia dla innych uczestników ruchu.