Nie żyjemy już jak na wsi!

Społeczność ul. Poniatowskiego w Nowym Miasteczku jest jak znane z amerykańskich filmów osiedle: sąsiedzi znają się jak łyse konie, organizują wspólne spotkania, aktywnie uczestniczą w sprawach miasta. Kiedy postanowili więc wspólnymi siłami zawalczyć o to, by ich ulica nareszcie przestała być polną drogą z dziurami, bez chodnika i oświetlenia, nie było po prostu mowy o tym, aby się nie udało.
- Mieszkam tu od 50 lat – mówi nam pani Teresa Mazur. - Odkąd tylko pamiętam, jeździły tędy konie z bryczkami, a nie samochody. To była naprawdę tragiczna droga, jak tylko zapadał zmrok, nie było tutaj nic widać. Można powiedzieć, że mieszkaliśmy jak na wsi! - wspomina.
Mieszkańcy postanowili zawalczyć zatem o poprawę i zmianę tego stanu rzeczy.
Rozpoczęły się spotkania z burmistrzem Nowego Miasteczka, Wiesławem Szkondziakiem. Jak wspominają ludzie, odbyło się ich naprawdę sporo i nie zawsze były łatwe. W końcu jednak doczekali się upragnionego remontu. Teraz mają piękny, gładki asfalt, równe chodniki i nowe lampy.
Chcąc wyrazić swoją ogromną wdzięczność, zorganizowali w minioną sobotę wspólnie piknik w parku, na którym nie zabrakło oczywiście samego zainteresowanego. Burmistrz otrzymał kwiaty i wyrazy uznania od mieszkańców ul. Poniatowskiego.
– Gdyby nie pan, do tej pory męczylibyśmy się z nieprzejezdną drogą i mieszkali w ciemnościach – mówiła pani Teresa.
- To nie tylko moja zasługa - odpowiadał z kolei Wiesław Szkondziak. - Dokonaliśmy tego wspólnie. Jestem bardzo wzruszony tak ciepłym przyjęciem. To jeden z sukcesów, choć przed nami jeszcze wiele do zrobienia. Będę się starał, by zaufanie, którym mnie obdarzyliście trwało – mówił szczęśliwy.
Po miłych słowach przyszedł czas na wspólnego grilla, domowe ciasta i zabawę przy muzyce. Burmistrz, oczywiście, uczestniczył w świętowaniu...