Niebezpieczna jazda. Kierowca nie wiedział, co się wokół dzieje

W czwartkowe południe policjanci ze stargardzkiej komendy zostali poinformowani przez mieszkańców, że drogą od strony Chociwla zmierza dziwnie zachowujący się kierowca. Jego auto jechało wężykiem, stwarzając zagrożenie dla innych. Było podejrzenie, że mężczyzna jadący tym autem może być pod wpływem alkoholu. Na wskazywaną przez mieszkańców hondę accord natrafił jeden z patroli policji w centrum Stargardu. - Kierowca nie reagował jednak na sygnały świetlne i dźwiękowe - informuje sierż.sztab. Łukasz Więckowski ze stargardzkiej policji. Policjant z patrolu na ulicy Dworcowej, przed skrzyżowaniem z ul. Konopnickiej, zajechał hondzie drogę. Nawet wtedy kierowca tego pojazdu nie chciał się zatrzymać. Niewiele brakowało, a doszłoby do zderzenia z radiowozem. Kiedy udało się go zatrzymać, mężczyzna za kierownicą sprawiał wrażenie całkowicie nieobecnego. Nie docierało do niego, co mówią policjanci. Nie reagował na ich wezwania. Ale udało się przeprowadzić badanie alkotestem. - Badanie na zawartość alkoholu w organizmie wykazało, że mężczyzna był trzeźwy - relacjonuje Łukasz Więckowski. - Ale jego zachowanie było podejrzane i policjanci postanowili przewieźć go na komendę. Tam sprawdzono, czy był pod wpływem środków odurzających. - Narkotest wykazał, że mężczyzna mógł być pod wpływem amfetaminy i marihuany - informuje Łukasz Więckowski ze stargardzkiej policji. - To badanie musi zostać potwierdzone, dlatego została od niego pobrana krew i trzeba poczekać na wyniki. Hondą accord na drawskich numerach rejestracyjnych kierował 34-letni mieszkaniec Kalisza Pomorskiego. Auto zostało zatrzymane przez policję i odstawione na parking strzeżony. Los kierowcy zależy od wyniku badania krwi.