Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nietypowi pracownicy Lotniska Chopina. O bezpieczeństwo samolotów i ich pasażerów dba ptasi patrol

Martyna Konieczek
Martyna Konieczek
Co stanowi największe niebezpieczeństwo dla ogromnych, wartych miliony maszyn, jakimi są samoloty? Zła pogoda, terroryści, awarie techniczne i... ptaki. Nawet te niewielkie są poważnym zagrożeniem, ponieważ mogą uszkodzić silnik samolotu podczas jego startu lub lądowania. By do tego nie dopuścić, porty lotnicze na całym świecie, w tym Lotnisko Chopina, korzystają z pomocy... innych ptaków. A konkretniej sokołów. Na czym dokładnie polega praca ptasiego patrolu na warszawskim lotnisku? Sprawdźcie poniżej.

Skrzydlaci pracownicy warszawskiego lotniska

Gdy słońce chowa się jeszcze za horyzontem, a podróżni leniwie czekają na samolot, popijając kawę, by się rozbudzić, oni pracują już na pełnych obrotach. Sokoły i ich opiekunowie zaczynają pracę pół godziny przed wschodem słońca. Każdy dzień rozpoczyna się podobnie - pełniący dyżur sokolnik wraz ze swoim ptasim towarzyszem wyjeżdża w teren samochodem i sprawdza czy w pobliżu pola manewrowego latają ptaki. Jeśli tak, sokolnik wypuszcza drapieżnika, by spłoszył nieproszonych gości.

- Sokoły nie polują na ptaki latające w pobliżu lotniska. Ich zadaniem jest jedynie ich przepłoszenie, mają stanowić zagrożenie swoją samą obecnością - podkreśla Łukasz Okła, sokolnik pracujący na Lotnisku Chopina.

Intruzi najczęściej pojawiający się w pobliżu lotniska, z którymi bez problemu dają sobie radę sokoły oraz jastrzębie i myszołowce - bo również one są ''zatrudnione'' na Okęciu - to wrony, kawki, mewy oraz pustułki.

Ptaki pracują na zmiany - partole są co pół godziny przez cały dzień. Podczas objazdów sokolnicy sprawdzają również pasy startowe oraz drogi kołowania, aby upewnić się, że nic na nich nie leży. Dzień pracy kończy się najczęściej pół godziny po zachodzie słońca.

- Pracujemy od świtu do nocy, 365 dni w roku. Lotnictwo nie ma wolnego nawet w święta, więc i my nie mamy - mówi Okła.

Kilka tygodni ciężkiej pracy, czyli szkolenie sokołów

Do swojej pracy na lotnisku sokoły są przygotowywane tygodniami. Trzeba tu koniecznie zaznaczyć, że nie jest to tresura. Sokolnicy wykorzystują naturalne zdolności i instynkty tych ptaków, nie uczą niczego, co nie leży w ich naturze. Jak tłumaczy nam Okła, do płoszenia nieproszonego ptactwa z terenu lotniska sokolnicy przygotowują drapieżniki tak, jak do polowania. Nazywa się to procesem tzw. układania. Składa się on z czterech etapów: ukracania, unoszenia, uwabiania i w pole noszenia.

Ukracanie polega na przyzwyczajaniu ptaków do warunków, w których będą one pracować, żyć. Chodzi o to, aby przywykły do obecności pojazdów, samochodów, ludzi, samolotów, aby później się tego nie bały. Robi się to równocześnie z unoszeniem, czyli uczeniem ptaka chodzenia na rękawicy. Następnie jest uwabianie, czyli nauka powracania do sokolnika, a na końcu w pole noszenie - nauka polowania - wymienia Okła.

Zobaczcie naszą fotorelację z wizyty u sokolników:

Nietypowi pracownicy Lotniska Chopina. O bezpieczeństwo samo...

Skoro natura sokołów mimo szkolenia jest i już zawsze pozostanie dzika, nasuwa się pytanie: czy ptaki te mogą po wypuszczeniu już nie wrócić do sokolnika? Okła twierdzi, że zdarza się to bardzo rzadko, choć bywają sytuacje, kiedy drapieżnik za bardzo oddala się od opiekuna. Sokoły mają świetny wzrok - nie bez powodu używamy przecież frazy ''sokoli wzrok'' - więc nawet jeśli jakiś interesujący je obiekt jest bardzo daleko, one potrafią go dostrzec i polecieć w tamtą stronę, opuszczając teren lotniska. Z tego względu ptaki wyposażone są w specjalne dzwoneczki i nadajniki, choć warszawski sokolnik przyznaje, że najczęściej drapieżniki same wracają po dość krótkim czasie.

sokoły
Fot. Szymon Starnawski

Nie ma jak sokół!

Nie ma skuteczniejszego od obecności sokoła sposobu, by odstraszyć ptaki z lotniska. Na Okęciu stosujemy też race hukowe. Za pomocą specjalnego pistoletu hukowego wystrzeliwujemy racę w powietrze, która wybucha, a ten dźwięk płoszy ptaki. Mamy też tzw. odstraszanie dźwiękowe, czyli wszelakie odgłosy trwogi ptaków, które świadczą o jakimś zagrożeniu - wymienia Okła. Na lotnisku używany jest także laser ręczny, który wiązką swojego światła płoszy ptaki z miejsca ich przebywania. Jednak do tych metod ptactwo prędzej czy później się przyzwyczaja i przestaje się bać. Sokołów nigdy.

Zdarza się jednak, że ta ogromna ''lotniskowa łąka'' przyciąga takie gatunki ptaków, których skrzydlate drapieżniki nie są w stanie przepłoszyć np. bociany. Wtedy do akcji wkracza pies sokolników, energiczny wyżeł, który bez problemu odstrasza nie tylko większe gatunki ptaków, ale też lisy czy króliki.

Zobaczcie też:

Luksusowe samoloty latające z Warszawy. Co proponują linie premium?

Zobaczcie też:

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto