MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Niezwyczajna Wielkanoc w małopolskiej Wielkanocy

[email protected],[email protected]
Wieś koło Miechowa słynie z gościnności. Uzdrawiające źródełko i święcone bazie to jej tradycje. - Jest tylko jedna taka miejscowość w całej Polsce - mówi z przekonaniem Helena Gajos, mieszkanka wsi w powiecie ...

Wieś koło Miechowa słynie z gościnności. Uzdrawiające źródełko i święcone bazie to jej tradycje.
- Jest tylko jedna taka miejscowość w całej Polsce - mówi z przekonaniem Helena Gajos, mieszkanka wsi w powiecie miechowskim o wdzięcznej nazwie Wielkanoc. - Wszyscy pytają, gdzie jest ta Wielkanoc, to ja im zawsze odpowiadam, że niedaleko Bożego Narodzenia - śmieje się.

Położona w małej kotlince Wielkanoc liczy 80 domów i ok. 270 mieszkańców. Zapalonym kronikarzem miejscowości jest były sołtys, 70-letni Józef Duda. Od lat zbiera wszystkie informacje na temat Wielkanocy, jakie się ukazują w prasie. Ale nie tylko - interesują go też przekazy historyczne, w których występuje chociażby wzmianka o podmiechowskiej wsi. To samo robili zresztą jego stryj i jego ojciec.

To m.in. dzięki pasji Dudów mieszkańcy Wielkanocy mogą być dumni z wiekowych tradycji swojej miejscowości. - Już w średniowieczu mówiło się, że jak na Wawelu rozbujają dzwony na Nowy Rok, to słychać je aż do Wielkanocy. Tak jest napisane w kronice Jana Długosza - tłumaczy Józef Duda.

Nazwa Wielkanoc w odniesieniu do małopolskiej wsi padła po raz pierwszy w 1382 r., gdy w rejestrze sądowym zapisano, że niejaki Wilczko z Wielkanocy sądził się o zuchwałą kradzież krowy
z pastwiska z Janem ze Ściborzyc. Nie wiadomo, czy to wieś się tak nazywa od rycerza Wilczka, czy to raczej on wziął nazwisko od miejscowości.

Pewne jest, że oryginalna z nazwy miejscowość zaczęła przyciągać różnej maści oryginałów. W XVI wieku, w czasach zawirowań religijnych i reformacji, powstał tu zbór ewangelicki. W 1768 r. ślub tu wziął legendarny Maurycy Beniowski, najbardziej znany polski awanturnik i podróżnik, kolega Kazimierza Pułaskiego i Benjamina Franklina, prezydenta USA. Jego imieniem nazwano nawet ulicę w stolicy leżącego u wybrzeży Afryki Madagaskaru.

- Poza tym jesteśmy znani ze swojej gościnności. Zawsze tacy byliśmy - mówi Józef Duda. Na przestrzeni wieków w Wielkanocy schronienia szukali powstańcy styczniowi, wielkopolscy, śląscy, partyzanci podczas II wojny światowej. I zawsze znajdowali. Z pięciu powstańców śląskich, którzy się ukrywali w tej małej podmiechowskiej wsi, trzech zostało już na stałe. - Z tego dwóch się wżeniło w moją rodzinę - śmieje się Duda.

Niemal co roku Wielkanoc przeżywa oblężenie dziennikarzy, zawsze w okolicach Wielkiego Tygodnia. Nazwa miejscowości cały czas przyciąga. Mieszkańcy niechętnie jednak rozmawiają z reporterami. W tak małej miejscowości wszyscy się znają i nieraz już dochodziło do sporów o to co, kto o kim powiedział. Przy tej okazji powstawały fantastyczne plotki, takie jak ta, że jeden z mieszkańców był marynarzem i był na Wyspie Wielkanocnej na Pacyfiku. Inni jednak twierdzą, że w rzeczywistości pracował w stoczni jako spawacz i wcale nie pływał.

Józef Duda przynosi ze swojej biblioteczki coraz to nowe gazety i pokazuje artykuły o Wielkanocy. Obok "Życia na Gorąco" leży niedawny "Newsweek". We wtorek była tu telewizja. Bo Wielkanoc słynie nie tylko ze ślubu Beniowskiego, ale też ze swoich tradycji świątecznych.

W Wielkanocy na Wielkanoc są takie same uroczystości, jak wszędzie: droga krzyżowa w Wielki Piątek, rezurekcja w niedzielę. Jednak są też zwyczaje kultywowane tylko w tej wsi. - W Wielki Piątek wstaję wcześnie rano i idę do naszego źródełka przemyć twarz i oczy - opowiada Duda. To tradycja przekazana mu przez ojca. Woda ma zapewnić zdrowie, i, co ważne, zagwarantować zdolność widzenia prawdy. Ale tylko ablucja przed wschodem słońca jest skuteczna, bo wtedy woda ma największą moc. Były sołtys mówi, że zawsze bierze cały dzban, "żeby na herbatę jeszcze było".

Innym wielkanocnym zwyczajem w Wielkanocy jest robienie maleńkich krzyży ze święconych gałązek. Zatyka się je potem na każdym polu, tak by "chmury gradowe widziały, że to pole należy do wierzącego".
Mieszkańcy Wielkanocy wierzą też, że jak się połknie bazię urwaną ze święconej gałązki, nie zachoruje się nigdy na gardło. Tylko trzeba popić. Wodą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niezdana matura to nie koniec świata. Sprawdź kiedy poprawka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto