Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Noworoczny toast inaczej: z szablą na szampana

Bohdan Dmochowski
- Trudność polega na trzymaniu szampana pod odpowiednim kątem i trafieniu szablą w punkt pod kryzą szyjki - tłumaczy Tomek Czakiert.
- Trudność polega na trzymaniu szampana pod odpowiednim kątem i trafieniu szablą w punkt pod kryzą szyjki - tłumaczy Tomek Czakiert.
Tomasz Czakiert nie ma litości dla... wina z bąbelkami. Zamiast delikatnie zakręcić butelką i poczekać aż korek sam wyskoczy, po prostu skraca ją o szyję. Sylwester już dziś, więc Tomek trenuje cięcia.

Tomasz Czakiert nie ma litości dla... wina z bąbelkami. Zamiast delikatnie zakręcić butelką i poczekać aż korek sam wyskoczy, po prostu skraca ją o szyję.

Sylwester już dziś, więc Tomek trenuje cięcia. Zrzuca kelnerski kubrak i nakłada strój sommeliera (specjalisty od dobierania i serwowania win). Stawia na stoliku butelkę schłodzonego wina musującego. Wyjmuje z pochwy replikę paradnej polskiej szabli kawaleryjskiej i na próbę tnie nią powietrze, od ucha do ucha. Jeszcze kilka głębokich oddechów dla koncentracji, świst szabli, huk rozgniewanego wina i trafiona tuż pod zgrubieniem szyjka frunie, wraz z korkiem, pod sufit.

Demonstracja skończona. Wino syczy po kociemu w kielichach. Na ich dnie nie ma nawet mikroskopijnych odprysków szkła.

- Szampan i pozostałe wina musujące "strzelają" pod ciśnieniem pięciu atmosfer, dlatego możemy mieć pewność, że nie pokaleczymy języka kawałkiem butelki - śmieje się kelner-szablista.

Tomek Czakiert szablowania win, bo tak nazywa się ta widowiskowa technika otwierania butelek, uczył się pod... własnym kierownictwem.

- Na elitarnym kursie sommelierskim, który ukończyłem z niewielką grupą polskich kelnerów, szablowania nie ćwiczyliśmy - zaznacza. - Wiedzieliśmy jedynie, że coś takiego robią niektórzy kelnerzy francuscy na balach i uroczystych przyjęciach. Poszedłem więc na bazar, kupiłem szablę wzorowaną na tej, jaką gen. Jaruzelski pasował żołnierzy na oficerów i tak to się zaczęło. Stłukłem ponad sto butelek, zanim opanowałem to jedyne cięcie, po którym butelka "traci głowę".

Amerykanie pukali się w czoło
O kelnerze Czakiercie, co szampanom łby ucina, zrobiło się głośno w restauratorskiej branży. Tę sztuczkę coraz częściej chcą zobaczyć goście weselni, uczestnicy organizowanych przez firmy bankietów integracyjnych, zagraniczni turyści. Ludzie otwierają ze zdumienia usta. W niektórych polskich restauracjach sommelierzy też potrafią to robić, ale wydłużonym platerowanym nożem.
- Szablą ułańską otwiera wina tylko Tomek - chwali swego pracownika Sebastian Cieślik, właściciel restauracji "Portofino", w której odbył się pokaz.
Sztuka szablowania zupełnie nieznana jest za oceanem. Kiedy do USA trafił film wideo z polsko-amerykańskiego wesela, na którym łódzki kelner wita młodą parę machnięciem szabli, Amerykanie odebrali to jako dowód, że "Polacy nie umieją normalnie wyjmować korków".
O dziwo, łódzki sommelier nie poleca tego sposobu organizatorom sylwestrowych szaleństw.
- "Głaskanie" butelki szablą to drastyczna metoda - przyznaje. - Rytualne, widowiskowe ścięcie dobrze się ogląda, ale szampan doznaje szoku i robi się niesmaczny. Taki gwałt na klasycznym Cuvee Dom Perignon za kilkaset złotych byłby po prostu konsumenckim przestępstwem.

Szampańska klasyka i szampańskie debiuty
Wyznanie Tomasza Czakierta z pewnością uchroni przed egzekucją szampany z najwyższej półki, na której obok Covee Dom Perignon za prawie 800 zł stoi Louise Brison (450 zł) i złoty Cattier (430 zł). Te trunki trzeba otwierać z nabożeństwem, a nie traktować szablą.

Łódzcy importerzy na tegorocznego sylwestra sprowadzili też nowości. Po raz pierwszy toast witający Nowy Rok będzie można spełnić szampanem Lanson (od 169 zł do 380 zł), oferowanym przez Piotra Rybickiego, właściciela sklepu "Wina i szampany".

Natomiast zakorzeniona na dobre w Łodzi sieć "Winnice Francji Bis" przywiozła szampana Meteyer (od 190 zł do 270 zł).

Nie wszystkie dobre musujące wina są poza możliwościami finansowymi zwykłych zjadaczy chleba. Oryginalne białe musujące wino z Hiszpanii - Gotas de Plate - kosztuje od 32 zł do 45 zł, zaś za 75 zł można nabyć butelkę różowego Cremant De Bordeaux Ballarin Milady.

Wina godne sylwestrowego toastu powstają nie tylko w Szampanii. Odpowiednich na sylwestrową okazję i na każdą kieszeń jest zatrzęsienie. Przyjeżdżają z Bordeaux w dolinie Loary, Hiszpanii, Włoch, Australii, obu Ameryk, a nawet z Afryki.

Od biedy huku może narobić wino szprycowane dwutlenkiem węgla. Najsłynniejsze z nich, Russkoje Igristoje, poza mnóstwem wad ma jedną ogromną zaletę - kosztuje zaledwie kilka złotych.
Jedno jest więc pewne: noworoczny toast można wznieść każdym winem, oczywiście pod warunkiem, że bąbelkuje, śpiewnie syczy i mile uderza do głowy.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto