Reforma puka do drzwi, a zarządzający oświatą w gminach mają więcej niewiadomych niż danych.
Minister edukacji Katarzyna Hall chce posłać sześciolatki do szkoły. Jeśli spełnią się te zapowiedzi, od września 2009 naukę w klasie pierwszej szkoły podstawowej rozpocząłby pierwszy rocznik sześciolatków. Jednocześnie obowiązkową zerówką objęci zostaliby ich młodsi o rok koledzy, czyli dzieci urodzone w 2004 roku. Obniżenie wieku szkolnego oraz upowszechnienie opieki przedszkolnej ma być najtańszym, najskuteczniejszym i najprostszym sposobem na wyrównanie szans edukacyjnych. Mówi się, że projekt ustawy o reformie oświaty może zostać poddany pod głosowanie w Sejmie do końca roku.
To dzieje się na górze. Na dole, czyli w gminach prowadzących placówki, które mają zostać poddane reformie na razie niewiele na temat wiadomo.
- Rodzice, według naszego rozeznania, nie są zainteresowani wcześniejszym posyłaniem dzieci do szkoły. Może sporadycznie. Na razie skupiają się na zapisywaniu ich do przedszkola - mówi Dorota Gnacik, dyrektor Miejskiego Zarządu Oświaty w Tychach.
W mieście funkcjonują
22 przedszkola publiczne i 5 niepublicznych, do których uczęszcza około 2.700 dzieci. Nie dla wszystkich starcza miejsc. Dlatego część oddziałów zerowych już przeniesiono do szkół, a następne trafią tam we wrześniu. Od ubiegłego roku zerówki, obowiązkowe dla sześcioletnich dzieci, funkcjonują w SP 17, 36, 37. Dołączyły do tych w "Jedynce" i "Jedenastce", dla których przedszkola już od wielu lat wynajmowały tam pomieszczenia. We wrześniu zerówki będą miały także: SP 3, SP 7, SP 8 i SP 22. Miejsc potrzeba dla ponad tysiąca sześciolatków. Rodzice mogą wybierać (ale tylko do 31 marca, bo kończą się zapisy!, szczegóły str. 3), czy chcą posłać dziecko do zerówki w przedszkolu czy w szkole.
- Program wszędzie obowiązuje ten sam. Jest czas na naukę i na zabawę. Są natomiast różnice w wyposażeniu i warunkach lokalowych. Najlepsze mają zerówki w szkołach. Są to zwykle pomieszczenia w wydzielonych miejscach budynków szkolnych - dodaje Gnacik.
Alicja Piwowarczyk ze swoją zerówką, którą przyjęła pod dach SP 36, zajmuje dawną salę do ćwiczeń korekcyjnych. Mieści się na parterze naprzeciwko pokoju nauczycielskiego, przez ścianę sąsiaduje z jadalnią stołówki.
- Wszystko mamy pod ręką, a jednocześnie jesteśmy trochę poza głównym traktem szkolnym. Kiedy chcemy, przyjmujemy gości, bo uczniowie do nas także zachodzą. Ale i mamy tu spokój do nauki - mówi wychowawczyni.
Plusem tego, że to szkoła są dodatkowe zajęcia: kółko czytelnicze, angielski, przyroda, zabawy na sali gimnastycznej. Sześciolatki mające kontakt ze starszymi kolegami stają się śmielsze, potrafią lepiej nawiązywać kontakt z innymi dziećmi, szybciej, zdaniem wychowawczyni, się uspołeczniają.
- Przebywając już teraz w szkole, ale nie znając jeszcze jej rygorów, nie będą się jej bały i łatwiej wejdą w życie uczniowskie - uważa Piwowarczyk.
Mimo to nie jest zwolenniczką obniżania wieku szkolnego.
- Uważam, że zakładanie tornistra na plecy sześciolatka to grzech popełniany wobec dzieci. One jeszcze nie są gotowe. Pewnie, że są dzieci zdolniejsze, ponadprzeciętne. Ale i takim może być trudno chociażby wytrzymać w ławce przez 45 minut - mówi.
Jej zdaniem zerówka daje sześciolatkowi dojrzeć, dorosnąć psychicznie i emocjonalnie do następnego etapu, jakim będzie wiek szkolny.
- Porównujemy się z Zachodem, w tej dyskusji o tej reformie słychać głosy, że powinniśmy równać do tamtych krajów. Uważam to za nieporozumienie. Będąc w Niemczech przechodziłam koło szkoły i zajrzałam przez szybę do klasy. Nie wiem, czy była to pierwsza klasa, ale jedna z młodszych. Po pomocach, jakie tam wisiały, zorientowałam się na jakim są poziomie. Na pewno nie umiały więcej niż moje dzieci w zerówce - twierdzi wychowawczyni.
Jak będzie wyglądał program dla sześcioletnich pierwszaków? Czym będzie się różniła klasa pierwsza od dzisiejszej zerówki? Czy metryka, czy poradnia pedagogiczno-psychologiczna będzie decydować o przyjęciu do szkoły? Czy gminy otrzymają większą subwencję w związku z pojawieniem się zerówki dla pięciolatków? Na te pytania dyrektor Gnacik nie potrafi odpowiedzieć. Wie natomiast, że obniżenie wieku szkolnego spowoduje w pierwszym roku większe zagęszczenie w szkołach i wydłuży ich czas pracy.
Danuta Kozak, pedagog, wicedyrektor tyskiej Poradni
Pedagogiczno-Psychologicznej:
Mamy do czynienia z dużą grupą dzieci, które idą do I klasy bez gotowości szkolnej, a są to siedmiolatki. Nierzadko się zdarza, że sugerujemy odroczenie dziecka od obowiązku szkolnego, żeby dać mu szansę powtórzenia klasy zerowej, bo repetowanie w klasie pierwszej jest dużo większym stresem. To daje dziecku szansę na nabycie dojrzałości w szerokim zakresie: społecznej, emocjonalnej, przygotowania ręki do pisania, gotowości do czytania. To są niezbędne atrybuty, które muszą być u dziecka wykształcone, żeby mogło sobie w szkole poradzić.
Jeśli puścimy 6-latki do szkoły, mogą mieć problemy. Bo dużo jest jeszcze dzieci niedojrzałych społecznie, które nie chodziły do przedszkola, nie są wdrożone do pewnych reguł, które obowiązują w szkole. Oczywiście ważne będzie to, czego dzieci będą się uczyły w tej pierwszej klasie i w jakiej formie. Jeśli będzie to system typowo lekcyjny, może to być dla sześciolatka trudne. Gdy będą tam elementy zabawy i przekazywania wiedzy dostosowane do tego wieku rozwojowego, może się to odbyć całkiem bezboleśnie. Osobiście nie jestem za skracaniem dzieciństwa. (plus)
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?