Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od śmierci uratował go żart kolegów - co się naprawdę stało pod Regnami?

Tomasz Spodenkiewicz, fot. PSP Koluszki
Gdyby nie głupi kawał i gościnność prababci w niedzielnym wypadku samochodowym pod Regnami w gminie Koluszki zginęłoby jedenaście osób, a nie osiem. Tragedia ta odebrała życie sześciorgu wesołym i spontanicznym młodym ...

Gdyby nie głupi kawał i gościnność prababci w niedzielnym wypadku samochodowym pod Regnami w gminie Koluszki zginęłoby jedenaście osób, a nie osiem. Tragedia ta odebrała życie sześciorgu wesołym i spontanicznym młodym ludziom oraz statecznemu małżeństwu z Koluszek. 3 sierpnia kierowca citroena berlingo stracił panowanie nad samochodem i dachując uderzył w nadjeżdżającą z naprzeciwka toyotę corollę. Sześć osób zginęło na miejscu, dwie zmarły w zgierskim szpitalu.

Przedstawiamy nieznane dotąd fakty i najbardziej prawdopodobną rekonstrukcję zdarzeń, które doprowadziły do katastrofy na drodze nr 715.

Kto jechał citroenem?

W niedzielę po południu 6-osobowa grupka młodzieży wsiada do pociągu w Kostrzynie nad Odrą. Skład jest specjalnie podstawiony dla uczestników Przystanku Woodstock, na który wybrali się przyjaciele. W przedziale jest wesoło, leje się piwo, ale niektórym zaczyna dokuczać zmęczenie. W końcu przez 36 godzin non stop imprezowali. Andrzej ucina sobie drzemkę, ale nie dane jest mu pospać, bo koledzy postanowili zrobić mu kawał.

- Wstawaj! Koluszki! - Marek szarpie kolegę za ramię.

Nieprzytomny chłopak chwyta plecak i wysiada razem z resztą na stacji. Na peronie koledzy wybuchają śmiechem - to nie były Koluszki. Ekipa wraca do przedziału, gdzie Andrzej znów zasypia. Kompani powtarzają dowcip kilkadziesiąt minut później. Zaspany towarzysz nabiera się po raz drugi. Za trzecim razem jednak nie ma ochoty wysiąść.

- Pobudka! Wysiadamy! - Marek po raz kolejny szarpie kolegę, bo tym razem pociąg rzeczywiście dojeżdża do Koluszek.

- Nigdzie nie idę... - mruczy Andrzej.

Koledzy próbują zmobilizować śpiocha, ściągając mu z nogi but. Bezskutecznie. Zostawiają go więc w przedziale. Andrzej budzi się dopiero w Częstochowie, gdzie kilka godzin musi czekać na połączenie do rodzinnego Wykna. O szóstej rano znajduje się już kilka kilometrów od domu. Gdy idzie w jego kierunku, nagle hamuje przed nim sąsiad. - Pan Bóg dał ci drugie życie - mówi mężczyzna przez uchyloną szybę samochodu, a Andrzej nie wie, o co mu chodzi...

Rafał, Marek, Leszek, Robert i Arek wysiadają z pociągu. Na dworcu w Koluszkach czeka na nich Ewelina, dziewczyna Rafała, która ma ich zawieźć szarym citroenem berlingo do Niewiadowa, gdzie umówili się na ognisko z przyjaciółmi. Pojawia się problem, bo auto jest pięcioosobowe, a osób w sumie sześć.

- Dobra. Upchniemy się jakoś z tyłu - rzuca jeden z nastolatków.

Jedzie się trochę niewygodnie, ale za to wesoło. Jeden się śmieje, drugi opowiada Ewelinie kawały zrobione Andrzejowi w pociągu, a do tego leci głośny hip-hop i drum'n'bass.

- Cicho, cicho, Lasiu dzwoni - Marek próbuje uciszyć towarzystwo. - No co tam?... Za dwadzieścia minut będziemy...

Rozmowa trwa kilkanaście sekund.

- Mówi, że literka na nasz powrót uszykował - mówi Marek, próbując włożyć telefon do kieszeni, a koledzy wybuchają śmiechem.

Kiedy pojazd minął miejscowość Regny, przed jego przednią szybą pojawił się ciemnoszary opel vectra kombi, w którym jedzie pani Marzena, sklepowa ze spożywczego w Niewiadowie, wraz z mężem. Ewelina dociska pedał gazu, żeby wyprzedzić ich samochód. Musi się spieszyć, bo z naprzeciwka zbliża się czerwona toyota corolla. Udaje się, ale zjeżdża za bardzo na prawą stronę. Tam nie ma już asfaltu, więc auto gwałtownie podskakuje. Dziewczyna próbuje ratować sytuację, odbijając w lewo. Niestety, citroen przewraca się, dachuje i zawadza o toyotę.

Kto jechał toyotą?

Państwo Kotyniowie przyjeżdżają w niedzielę rano do rodziców mieszkających w Świniokierzu w gminie Żelechlinek. Ze względu na ich podeszły wiek pan Marian często tam bywa. W domu, w którym się wychował, przebywają też jego ukochane wnuczęta. Zamierza je zabrać z sobą wieczorem do Koluszek.

Pani Stanisława gości syna z synową po królewsku. Obywa się jedynie bez alkoholu, bo u Kotyniów rzadko się go podaje, a poza tym pan Marian musi wieczorem wsiąść za kierownicę. Po podwieczorku, na który składała się herbata i ciasto, małżeństwo żegna się z gospodarzami.

- Może wnuki zostaną jeszcze z nami - proponuje pani Stanisława.

Pan Marian przystaje na propozycję, choć chętniej zabrałby dwójkę wnuków do domu. Bardzo lubi z nimi przebywać. Około godz. 20 wyjeżdżają z domu rodziców. Po drodze mijają staruszkę krzątającą się na swoim obejściu.

- Jak sąsiadka żyjesz? Nogi w porządku? - pyta kierowca przez okno.

- Jak Bóg da, to będę chodzić - odpowiada pani Anna, która mimo podeszłego wieku nadal wykonuje sporo prac domowych.

Czerwona toyota wyjeżdża na "siedemset piętnastkę". Droga jest pustawa, jedynie od czasu do czasu auto Kotyniów mija wracających z weekendowego wypoczynku mieszkańców okolicznych miasteczek. Kilka kilometrów przed Regnami pan Marian widzi szarego citroena berlingo wyprzedzającego ciemnego opla vectrę. Choć kierowca pierwszego z aut zdążył wykonać manewr, to nagle odbija na sąsiedni pas i dachuje. Pan Marian ma dobry refleks i próbuje zjechać na pobocze. Niestety brakuje mu kilkudziesięciu centymetrów i jego auto ląduje na drzewie.

- Wydawało mi się, że toyota po prostu zniknęła. Tak jakby kierowca wjechał do lasu - opowiada kilka dni później pani Marzena, jadąca wówczas na przednim siedzeniu opla.

* * * * *

Przy miejscu, w którym doszło do tragicznego wypadku, dzień później ustawiono duży drewniany krzyż, a na jego ramionach zawieszono dziewięć różańców. W ciągu kilku dni odwiedzający miejsce krewni i znajomi ofiar ustawili już ponad 100 zniczy. Co kilkanaście minut zatrzymują się ludzie, którzy znali którąś z ofiar, bądź jedynie słyszeli o tragedii.

- Chcę przestrzec moje dzieci, żeby w przyszłości jeździły bezpiecznie - mówi Zbigniew Kotynia z Jankowa.

- Proszę napisać, że koledzy pamiętają - mówi na nasz widok licealista Kamil Gierach.

* * * * *

Ostateczna wersja zdarzeń będzie znana po ujawnieniu wyników sekcji zwłok i zakończeniu śledztwa przez policję i prokuraturę

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto