Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odszedł Zygmunt Szpaderski - Jego bębny wciąż grają

Bohdan Dmochowski
Zygmunt Szpaderski nie był perkusistą, ale każdy instrument testował osobiście.
Zygmunt Szpaderski nie był perkusistą, ale każdy instrument testował osobiście.
Wczoraj na Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej córka Elżbieta z rodziną, przyjaciele i przedstawiciele kilku pokoleń łódzkich i polskich muzyków pożegnali na zawsze Zygmunta Szpaderskiego, legendarnego budowniczego ...

Wczoraj na Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej córka Elżbieta z rodziną, przyjaciele i przedstawiciele kilku pokoleń łódzkich i polskich muzyków pożegnali na zawsze Zygmunta Szpaderskiego, legendarnego budowniczego kultowych perkusji. Zmarł 9 marca w Łodzi w wieku 94 lat.

Zygmunt Szpaderski, warszawiak z urodzenia, związał się z Łodzią tuż po wojnie. Osiedlił się z rodziną przy ul. Kopernika i tam powstały jego pierwsze, robione niemal gołymi rękoma, werble, kotły i słynne drewniane pałki.

Rodzina Pyrczów mieszkała po sąsiedzku ze Szpaderskimi.

- Świętej pamięci pan Zygmunt opowiadał, że w Warszawie pracował w przemyśle lotniczym i precyzja, jaką sobie tam przyswoił, przydała mu się przy robieniu bębnów - wspomina Andrzej Pyrcz. - Już na Kopernika kombinował, żeby miały wyjątkowe brzmienie. Surowców nie było, używał więc do obciągania perkusji walających się po strychach zwojów skóry zapisanych tekstami Tory. Później przeniósł się z rodziną do kamienicy na rogu Piotrkowskiej i Żwirki, a dopiero potem założył oddzielny warsztat na I piętrze kamienicy przy Piorkowskiej 86. Sam nie był perkusistą. Grał na skrzypcach, fortepianie i pile.

Szpadery wędrują za Trubadurem

Po bębny Szpaderskiego w latach 50. 60. i 70. ustawiały się kolejki. Chciały na nich grać i grały trzy pokolenia zawodowych perkusistów i zupełnie nieznanych bębniarzy z zespołów muzykujących po domach kultury. Od łamania pałek na jego bębnach zaczynali muzyczne życiorysy m.in. perkusiści legendarnych Melomanów, Czerwonych Gitar, Niebiesko-Czarnych, Breakoutu, Perfectu, SBB i wielu innych. Nie inaczej zaczął piąć się po szczeblach kariery perkusista Trubadurów, Marian Lichtman. Jak na muzykującego globtrotera przystało, Szpadery podążyły za nim także do Kopenhagi, gdzie obecnie mieszka i do Warszawy, gdzie bywa.

- Gdy z łódzkiego Presleya stałem się łódzkim Trubadurem, pierwsze słowa, jakie usłyszałem od kolegów z zespołu, brzmiały: - Kup bębny od Szpaderskiego - uśmiecha się do wspomnień Marian Lichtman. - Od pierwszego spotkania znaleźliśmy wspólny język. Przegadaliśmy z mistrzem Zygmuntem niejeden wieczór. On z ojcowską troską śledził moją karierę. Gdziekolwiek wędrowałem, zawsze w towarzystwie werbli, bongosów, czyneli i pałek wykonanych jego ręką - Trubadur pokazuje pamiątki po Szpaderskim piętrzące się w piwnicznym pomieszczeniu przy al. Kościuszki. - Jeszcze dziś gram na jego bongosach. A ilekroć moja teściowa wybiera się do Kopenhagi, zawsze proszę, żeby przywiozła kilka kompletów nowych drewnianych pałek od Szpaderskiego. Nie ma lepszych i już nie będzie. Nie ma w Polsce muzyka, który by nie słyszał nazwiska Szpaderski. Mało kto, tak jak on, rozsławił Łódź.

Po prostu – guru

Łodzianin Andrzej Żukiewicz, były muzyk zespołu Rezerwat, a obecnie perkusista The Bootels, startował w zawodzie muzyka z nazwiskiem Szpaderski na ustach.

- Pierwszy mój werbel wyszedł spod ręki Szpaderskiego. W latach siedemdziesiątych w Polsce tylko jego instrumenty dorównywały markowym perkusjom z Zachodu i USA. Później modne zrobiły się bębny elektroniczne i jak zacząłem grać na takich w Rezerwacie, Szpaderski tylko się uśmiechnął i powiedział: - Kiedyś, Andrzej, wrócisz do normalnych. I miał rację, bo wróciłem. Wszystko, co osiągnąłem w muzyce, w dużym stopniu zawdzięczam właśnie jemu. To był niezwykły gość. Miał ksywę Brębana, co w jego ustach oznaczało - proszę pana. Wchodził do niego klient i słyszał taki tekst: „Brębana, u mnie brębana wszystkie pałki są najlepsze, brębana". To był dobry duch nie tylko łódzkich perkusistów, nasz guru. Tych bębnów i pałek już nie musiał pod koniec życia robić, żeby z nich żyć, ale robił, żeby w tym być.

Są ze mną od czterdziestu lat

Łódzki plastyk i były czołowy polski perkusista Antoni Studziński ma w swych muzycznych zbiorach prawdziwy rarytas - 40-letnią perkusję Szpaderskiego. Traktuje ją ze szczególnym pietyzmem. Jest motywem wielu jego obrazów.

- Poznałem pana Zygmunta w 1951 roku. Wtedy robił te bębny w mieszkaniu, pilnując jednocześnie by nie wykipiał rosół. Cały czas opowiadał, jakie to wspaniałe perkusje są na Zachodzie. Kupiłem u niego mój pierwszy kocioł i werbel. Któregoś dnia przyszli po mnie do restauracji Delfin, gdzie grałem do kotleta, muzycy z Melomanów - trębacz Andrzej „Idon" Wojciechowski i puzonista Witek Sobociński. Posłuchali, jak walę i oznajmili: - Podnoś tyłek, będziesz grał z nami, koncert w niedzielę na Bystrzyckiej. Po debiutanckim występie, na którym tłukłem w bęben Sobocińskiego, w 1954 pan Zygmunt zrobił mi czarną perkusję, bo Melomani ubierali się na czarno. Pierwszy koncert zagrałem na niej w kinie Bałtyk. Gdy zaangażowałem się w 1960 roku do zawodowej orkiestry Walaska, te oto szpadery taskałem przez dziesięć lat ze sobą po całej Polsce i demoludach - prezentuje instrument ustawiony w centralnym miejscu „pokoju wspomnień". - Były miesiące, że dawaliśmy po 35 koncertów, a one wszystko wytrzymały. Później służyły mi siedem lat w kabarecie Wagabunda, przy nich opowiadali skecze i śpiewali m.in. Michnikowski, Łazuka, Koterbska. Są ze mną od czterdziestu lat. O, jak pięknie brzmią - wybija pałeczkami rytmy na kotle, werblu i czynelach. - Niech pan Zygmunt śpi spokojnie, jego bębny wciąż grają...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto