"Oficer rowerowy" opolski produkt eksportowy?

MMOpole rozmawia ze Sławomirem Szotą, pierwszym w Opolu oficerem rowerowym. "Oficer rowerowy" to urzędnik służący interesowi rowerzystów?SzS - Pierwsze nie spostrzegam siebie jako urzędnika i nie lubię określenia "oficer rowerowy" . Wolę o sobie mówić "dróżnik" czyli człowiek od dróg, dróżek i ścieżek. Jestem rowerowym obserwatorem, takim podpowiadaczem co można ulepszyć, poprawić.- Poprawić, aby lepiej się żyło rowerzystom?SzS - Chociaż najbliższe mi są sprawy osób niezmotoryzowanych - pieszych i rowerzystów, to nie skupiam się wyłącznie na nich. Gdy widzę np: uszkodzoną studzienkę na jezdni to nie odwracam się od niej plecami mówiąc "To nie moja sprawa", albo "niech sobie kierowca zawieszenie w aucie połamie". Po za tym taki np luźny dekiel potrafi tłuc się w nocy "jak marek po piekle", zakłócając opolanom spokojny sen. Gdy widzę uszkodzenie to wyciągam aparat i dokumentuję. Jedno lub dwa zdjęcia w zbliżeniu, aby łatwiej było ocenić rozmiar szkód i kolejne zdjęcia w szerszym planie, aby łatwiej było awarię odnaleźć. Trzeba się też rozejrzeć i spisać charakterystyczne punkty okolicy. Jeżeli jest dom w pobliżu, to spisuję jego adres. Później zebrany materiał zdjęciowy wraz z opisami rozsyłam do konkretnych miejskich urzędników. Ile znalazłeś takich miejskich uszkodzeń?SzS - Z początku liczyłem, później dałem spokój ;). Mam nawet taki zapisek sporządzony po półrocznej "służbie"Znaki drogowe i słupki - 119sztStudzienki telekomunikacyjne 39Studzienki deszczowe 20Sygnalizacja świetlna 3Latarnie i oświetlenie 8Kosze i śmietniki -10Wiaty autobusowe -8ubytki nawierzchni chodników i ścieżek rowerowych- 51Wraki 2inne 4 (np. wykrycie uszkodzenia sieci wodociągowej na ul. 1Maja, barierek na kąpielisku Bolko)w sumie 264 uszkodzenia z których większość udało się doprowadzić do naprawy.- No sporo tego...Sz S- E tam sporo. To jest zapisek z początku mojej działalności, kiedy miałem małą wprawę. Oczywiście jest tego trochę, bo miasto się zużywa i wymaga ciągłych napraw. Zupełnie tak samo jak zużywa się pralka,rower, samochód, mieszkanie - tu coś trzeba wymienić, tam poprawić. Ta praca cieszy mnie najbardziej bo tutaj dość łatwo zauważyć "akcję i reakcję". Czasem coś jest naprawiane po tygodniu, a czasem już na drugi dzień po zgłoszeniu...I tu dochodzimy do pomysłu który może się spodobać mniejszym miastom. I Kędzierzyn, i Brzeg i Nysę stać jest na swojego "dróżnika", "rowerowego inspektora". Nie od dziś wiadomo że łatwiej (i taniej!) jest zapobiegać niż leczyć. Szybkie wykrywanie miejskich usterek daje duże oszczędności. Miasto staje się bardziej zadbane, więc i mieszkańcy są bardziej zadowoleni, a burmistrz zwiększa swą szansę na wygraną w wyborach ;) Jestem zatrudniony na umowę zlecenie czyli taki "półetat". To nie są dla miasta duże pieniądze, zwłaszcza w zestawieniu z uzyskanymi pożytkami.Czasem jakiś niewykryty w porę drobiazg potrafi zrujnować gminę. Pod Częstochową rowerzysta przewrócił się tak nieszczęśliwie na drodze, że wbił sobie w mózg pręt zbrojeniowy. Zasądzono odszkodowanie równe... 80% rocznego budżetu tej małej gminy.- No to wójt tej gminy nie był chyba zbyt szczęśliwy...SzS - Jeszcze raz powtórzę- Taniej jest zapobiegać. Przy okazji taki rowerowy obserwator kręci się przy Urzędzie Miasta i ma możliwość lobbowania na rzecz środowiska rowerowego. Ma możliwości by przekazywać urzędnikom miejskim rowerowy punkt widzenia, dzięki czemu miasto staje się lepsze do życia.