Ogrodowi partyzanci miejscy w akcji

Sama wiadomość była pozytywną reakcją na to co się stało: Przy kościele Matki Boskiej, od strony kiosku, pod drzewem ktoś zrobił ogródek. Fajną tabliczkę wbił - ,,Samowola ogrodnicza".
Informacja na MM-ce była lakoniczna. Zbiórka, szpadle, akcja. I tylko dlatego, że ukazała się jako artykuł, przeczytałam. Po prostu nie mam nawyku czytania zakładki ,,Dzieje się".Dotarłam. Bez łopatki, o której nawet myślałam. Ba! Szukałam gdzie się podziała. Nawet coś bąknęłam jednemu z organizatorów, ale raczej nie miałam woli aby grzebać. Bo przecież wyraźnie usłyszałam, że coś się dla mnie znajdzie...
Kilka osób sprawnie wzięło się do pracy. Usunęli grysik, spulchnili ziemię, nasadzili zieleń. Zostawili ślad. Czytelny. Na kartce pisze - Samowola ogrodnicza.
Za akcją stoi Zielonogórskie Towarzystwo Upiększania Miasta. Nie ma u nas Towarzystwa Miłośników Zielonej Góry co jest już ewenementem. Ale jeśli ma się coś konkretnego dziać, niech nazywa się jak chce. Byle nasze miasto było piękniejsze. Na pierwszy ogień pasjonaci z ZTUM wzięli drzewo, któremu niewiele brakowało, żeby już było wspomnieniem.
Kiedy prowadzono prace rewitalizacyjne na deptaku, jakoś tak dziwnie łopaty haczyły o korzenie. Widok był coraz bardziej przykry. Rabanu wówczas narobił p. Szambelan. Jak się okazało, zadziałał skutecznie. Drzewo zostało zabezpieczone przed urazami mechanicznymi, a w okresie świąteczno-noworocznym jest jednym z tych, które radują oczy ozdobnymi światełkami.W trudnym dla drzewa czasie Szambelan był jedynym jego obrońcą. Działał. Teraz poczuwa się do podlewania nasadzonej przez ogrodowych partyzantów roślinności.
A oni sami? To była ich pierwsza akcja. Szykują kolejne. Już nie będę wyłgiwać się brakiem łopatki. Zielona Góra jest warta, żeby być jeszcze piękniejszą!