Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

OH LALA w Warszawie. Tam poćwiczysz z żołnierzami sił specjalnych! [rozmowa NaM]

Aleksandra Podgórska
OH LALA w Warszawie. Tam poćwiczysz z żołnierzami sił specjalnych! [rozmowa NaM]
OH LALA w Warszawie. Tam poćwiczysz z żołnierzami sił specjalnych! [rozmowa NaM] Szymon Starnawski
OH LALA. Siłownia? Fitness club? Szkoła pole dance? Żadne z tych określeń nie wyraża w pełni tego, co kobiety mogą tam znaleźć. Dlatego też właścicielki - Katarzyna Kordzińska i Marta Majchrzak - zdecydowały, że najlepiej będzie to miejsce nazwać Ministerstwem Kultury Fizycznej.

Jak to się stało, że OH LALA przeniosło się na Mazowiecką?
Katarzyna Kordzińska: Naszą działalność zaczęłyśmy w 2010 roku, na początku na 100m2. Klub tak się rozwinął, że przeniosłyśmy się do następnego lokalu, który miał 300m2. Po pewnym czasie stwierdziłyśmy, że chcemy poszerzyć ofertę dla naszych klientów i przeniosłyśmy się na Mazowiecką 9 do dwupoziomowego lokalu, w którym teraz rozmawiamy.
Marta Majchrzak: Zmieniłyśmy jednak nie tylko lokalizację, ale też nazwę – OH LALA Ministerstwo Kultury Fizycznej. Stwierdziłyśmy, że to, czego nam brakuje w ofercie i naszej, i konkurencji, to właśnie dbałość o kulturę fizyczną, dbałość o mądry wysiłek, który jest zaplanowany w taki sposób, aby nasze ciało mogło służyć nam jak najdłużej. Chciałyśmy podejść do tego holistycznie.

Jaką teraz dysponujecie powierzchnią?
K.K.: Nasze klientki mogą korzystać z 750 m2 przestrzeni sportowej.

Co możemy znaleźć w OH LALA? Jakie zajęcia?
M.M.: Na pierwszym poziomie, tuż przy wejściu, jest sala do akrobatyki powietrznej o wysokości 4,70 m. Robi naprawdę duże wrażenie. Na tej sali prowadzimy również zajęcia fitnessowe, a także zajęcia z byłymi żołnierzami jednostek specjalnych – zazwyczaj jest na nich około 20-25 osób. Kiedy wejdziemy na górę, zobaczymy dwie sale do tańca na rurze i salę do treningu indywidualnego.

Na czym polegają zajęcia z komandosami?
K.K.: Zajęcia nazywają się Oh Army. Program treningowy został stworzony przez żołnierzy specjalnie dla nas i jest oparty na programie ćwiczeń, które są wykonywane w czasie rekrutacji do jednostek specjalnych. Zaczynamy oczywiście od rozruchu, który przygotowuje nasze ciało do różnych, dziwnych ćwiczeń. Potem mamy biegi, wspinaczkę, pompki, przysiady, jest nawet coś, co nazywa się chodem niedźwiedzia i skokami goryla. Wdrożyłyśmy też program Move of Nature, który nie jest znany w Polsce, ale stał się bardzo popularny w Nowej Zelandii i Australii. Polega on na tym, że uczymy się chodzić jak zwierzęta, pracować ciałem, poruszając się w pozycji „na czworaka”, dzięki czemu regenerujemy swój układ nerwowy. Oh Army to bardzo wysiłkowy trening, pracujemy nad wydolnością i kondycją. Muszę przyznać, że ja się uzależniłam od tych zajęć, bo w rzeczywistości one nie są wcale takie trudne, choć kiedy o tym opowiadam, może to tak brzmieć. Każdy robi tyle, ile jest w stanie.

Jak udało się nawiązać współpracę z żołnierzami?
K.K.: To było bardzo trudne, trwało blisko pół roku. Szukałam tzw. „dojścia”, w końcu mi się udało, ale już więcej o tym nie mogę powiedzieć.
M.M.: Współpracuje z nami kilku żołnierzy, są naprawdę bardzo różni – jeden z nich napisał książkę i jest dość znaną osobą, inni działają incognito. Nie podajemy ich nazwisk, bo nie możemy tego robić. Znaczenie ma to, że każdy z nich trochę inaczej prowadzi trening i z tego co wiem, nasze klientki są zachwycone tą różnorodnością, bo mają poczucie, że trenują każdy mięsień. Zajęć Oh Army w ciągu tygodnia jest kilka, więc jest szansa, aby zaliczyć nawet pięć. Efekty tych treningów są naprawdę zaskakujące – dziewczyny bardzo szybko nabierają fajnych kształtów i jędrności, ale też sprawności, bo w tych zajęciach nie chodzi o kształtowanie ładnej sylwetki, ale przede wszystkim o szybkie poprawienie kondycji i zwiększenie wytrzymałości.
K.K.: Tak, nie skupiamy się na zrzucaniu wagi, spalaniu tkanki tłuszczowej, choć to oczywiście się dzieje samoistnie. Mogę powiedzieć na swoim przykładzie, że po czterech tygodniach treningów, kiedy wcześniej nie ćwiczyłam w ogóle przez 3,5 roku, zrzuciłam 3 kg bez żadnej diety. Cieszy mnie też to, że moje ciało stało się bardziej jędrne i mogę wbiec na 4 piętro bez zadyszki.

Są jeszcze jakieś inne zajęcia, które wyróżniają OH LALA?
M.M.: My zaczęłyśmy od pole dance i w tym momencie pewnie najbardziej kojarzymy się ludziom ze szkołą tańca na rurze. Dalej mamy pole dance w naszej ofercie i możemy się pochwalić najlepszą kadrą instruktorską, która była szkolona na całym świecie, więc to pewnie przyciąga część klientek. Zajęciami wyróżniającymi jest akrobatyka powietrzna, która może być fajnym uzupełnieniem właśnie dla osób ćwiczących pole dance. Polega to na tańcu na szarfach czy na kole, które są zawieszone pod sufitem. Wygląda to bardzo spektakularnie. Wyróżnia nas też szereg usług fitnessowych – poza Oh Army, mamy np. Oh Girls. Jego pomysłodawczynią jest Kasia Wolska i chodzi w nim o to, aby w możliwe najkrótszym czasie ukształtować ciało pod bikini. Nie chodzi oczywiście o dążenie do ideału i kształtów modelki, bo każda z nas ma inne ciało. Celem jest raczej o uzyskanie odpowiedniej jędrności, ale też pewności siebie, która pozwala nam się czuć swobodnie w kostiumie kąpielowym. Trening Oh Girls jest uzupełniony o treningi, które się nazywają Oh Pupa i Oh Brzuch. Nasze klientki mogą też przyjść na zajęcia z treningu funkcjonalnego, zwłaszcza jeśli obawiają się, że ćwiczenia fitnessowe lub taniec na rurze mogą uszkodzić kręgosłup, bo wyróżnia go wielka dbałość o bezpieczeństwo.
K.K.: Oczywiście stawiamy na bezpieczeństwo w każdym treningu, ale trener na tych zajęciach do każdej z ćwiczących stara się podejść w sposób indywidualny.
M.M.: Z trenerem Michałem można też umówić się na konsultacje, co polecam zwłaszcza wszystkim paniom po 30-tce. W ciągu godziny wykonuje się serię ćwiczeń, a pod koniec trener opowiada, co należy poprawić, ale absolutnie nie w kategoriach estetycznych tylko właśnie funkcjonalnych, zdrowotnych. Trener pokazuje też nowatorskie ćwiczenia, dostosowane do naszych ewentualnych wad.

Wchodząc do środka zauważyłam, że z budynku wychodzi sporo mam z dziećmi lub kobiet w ciąży. One też znajdą tutaj coś dla siebie?
M.M.: Oczywiście, mamy pasmo zajęć dla mam i kobiet w ciąży. Robimy je we współpracy z Instytutem Matki i Dziecka i ich akcją społeczną „Mama w Formie”, w której chodzi o zachęcenie kobiet w ciąży do wysiłku fizycznego, bo jak się okazuje, żyjemy w społeczeństwie, które kobiety w ciąży od tego wysiłku odwodzi. Nie jest to dobre podejście, wszelkie badania pokazują, że dzieci kobiet, które w ciąży uprawiały sport, są zdrowsze. Co znajdziemy w ofercie dla mam? Oczywiście standardowy pilates, a z tych ciekawszych rzeczy – zajęcia przy drążku baletowym Oh Barre, które są bezpieczne, a jednocześnie panie nie narzekają na nudę, jak w przypadku innych zajęć dla kobiet w ciąży. Mamy też zajęcia Mama Pole z tańca na rurze dla pań, które już urodziły dziecko i są po połogu.
K.K.: To jest program specjalnie przez nas przygotowany. Można przyjść z maluchem, który cały czas jest obok mamy.
M.M.: Kiedy rozpoczynałyśmy ten projekt, nie wiedziałyśmy, co z niego wyjdzie. Ostatecznie wygląda to tak, że przychodzi około 10 pań, każda z co najmniej jednym dzieckiem, które spędzają czas w specjalnie przygotowanej dla nich przestrzeni – z zabawkami, mebelkami, matami do leżenia – wszystko w zależności od wieku dziecka. Ważne jest też to, że zajęcia Mama Pole są prowadzone przez kobiety, które również są mamami, więc znają tę specyfikę. Po drugie zajęcia nie są tak wysiłkowe, jak zajęcia tradycyjne.

Czym one się różnią?
K.K.: Przede wszystkim, będąc po połogu, pewnych rzeczy nie możesz robić. Nie będzie np. zwisania na rurce do góry nogami ani nadwerężania swoich mięśni. Program skonstruowany jest tak, że mamy uczą się podstaw tańca na rurze, wzmacniają ciało, żeby później móc już korzystać z tych tradycyjnych zajęć pole dance.
M.M.: Są też zajęcia Mama Flow, w których jest dość dużo tańca, trochę tradycyjnych ćwiczeń wzmacniających ciało jak np. brzuszki czy ćwiczenia na pośladki. Zachętą może być to, że instruktora ćwiczy ze swoim synkiem. Właśnie to wyróżnia nasze ćwiczenia z pasma Oh Mama – że możesz przyjść z dzieckiem.

Duże znaczenie dla tego miejsca ma też jego wystrój. Co mogłyby Panie o nim powiedzieć?
K.K.: OH LALA znajduje się w przedwojennej kamienicy i był to celowy wybór.
M.M.: Chciałyśmy prowadzić OH LALA w miejscu, które będzie nam się po prostu podobało. Co ciekawe, to miejsce, w którym obecnie jesteśmy, było wcześniej Urzędem Skarbowym.Zrobiłyśmy tutaj porządny remont, wprowadziłyśmy sporo zmian, starałyśmy się utrzymać klimat z naszych poprzednich lokalizacji. Nasze klientki bardzo sobie cenią dbałość o szczegóły i jest nam bardzo miło, kiedy to zauważają. Do ich dyspozycji jest sauna, są ładne prysznice, kwiaty, wygodne fotele. To takie drobiazgi, które sprawiają, że każdy może czuć się tutaj mile widziany.

Czytaj też: I Love Rolki. "Jesteśmy świadkami rolkowej pandemii w Warszawie" [rozmowa NaM]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto