Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oni mówili "jestem Polakiem". Debata w europarlamencie

Marcin Stanowiec
Marcin Stanowiec
screenshot
Podczas wtorkowej debaty w Parlamencie Europejskim Aymeric Chauprade - tak jak czeski eurodeputowany Petr Mach – powiedział: "Jestem Polakiem". Z Polską solidaryzował się także związany z "Alternatywą dla Niemiec" Hans-Olaf Henkel.

13 stycznia Komisja Europejska rozpoczęła wobec Polski procedurę ochrony państwa prawa. Jak uzasadniała, powodem jest nieprzestrzeganie wiążących orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w sprawie jego składu i wyboru sędziów, a także wątpliwości co do reformy TK, uchwalonej 23 grudnia ub. roku. Pierwsza faza procedury polega na dialogu i wymianie informacji z polskim rządem. Procedura ta została zastosowana po raz pierwszy. We wtorek w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat sytuacji w Polsce.

Czytaj więcej: Papież: rynki narzucają obce narodom prawa

Polski rząd znalazł zrozumienie u części europosłów, którzy wytykali prominentnym osobistościom z europejskiej machiny urzędniczej i parlamentarnej niewiedzę dotyczącą polskiej problematyki oraz brak poszanowania dla idei współpracy suwerennych państw Europy.

Aymeric Chauprade

Aymeric Chauprade, francuski eurodeputowany, pisarz, geopolityk i politolog, przedstawiciel francuskiego nurtu realistycznego we współczesnej teorii stosunków międzynarodowych i lider nowej partii "Les Français Libres" twierdzi, że "Beata Szydło wygrała debatę". Polityk życzy Francji takiego premiera jak ona. Zaskoczył wszystkich, gdy w obecności nieprzychylnych Polsce polityków Unii zadeklarował: "także ja jestem Polakiem i z całego serca stoję u boku narodu polskiego, który powinien być szanowany!"

- Myślę sobie, że to nie Polska ma problem z praworządnością i demokracją, ale instytucje europejskie mają taki problem – tłumaczył swoje stanowisko zdziwionym eurodeputowanym

Czytaj więcej: Co to jest antysystem?

- Chcę potwierdzić, że w moim kraju, we Francji, sędziowie Trybunału Konstytucyjnego podobnie jak członkowie Rady Radiofonii i Telewizji są wybierani przez Prezydenta Francji lub przez parlament, co też może budzić podejrzenia o dyktat władzy.

- Oto wykorzystuje się fałszywe preteksty by zdestabilizować demokratycznie wybrany polski rząd – kończył swoją wypowiedź w europarlamencie.

Na pytanie o reakcję instytucji unijnych na debatę odpowiedział:

"Komisarze unijni byli bardzo zakłopotani szczególnie wówczas, gdy słyszeli precyzyjne informacje o konkretnych faktach, o datach wydarzeń, o czym i ja starałem się mówić. Zapytałem ich: "Czy wiecie państwo, jak wiele czasu antenowego media poświęciły poszczególnym partiom i kandydatom w czasie ostatniej kampanii wyborczej?" Pytałem również: "Czy wiecie, jak wielu sędziów [Trybunału Konstytucyjnego] zostało wybranych przed wyborami przez Platformę Obywatelską?"

Czytaj więcej: Manifestacja KOD to sygnał: nie chcemy kompromisu konstytucyjnego

Chauprade jest wybitnym francuskim intelektualistą. Uczniem François Thuala, z którym wydał słownik geopolityki. Uważa, że Europa powinna opierać się na wspólnocie narodów (z wyłączeniem Turcji) i współpracy z Rosją, utrzymując równowagę w relacjach wzajemnych z USA i Chinami.

Po publikacji książki "Chronique du choc des civilisations" zarzucono mu wspieranie teorii spiskowych o zamachach z 11 września 2001. Nadzorujący szkołę wojskową CID minister obrony Hervé Morin zwolnił go wówczas ze stanowiska wykładowcy tej akademii, jednak decyzja ta została unieważniona przez sąd administracyjny.

Hans-Olaf Henkel

Niemniej brawurowo sekundował Polsce wykładowca akademicki, publicysta, działacz gospodarczy i polityk oraz prezes zarządu Federalnego Związku Przemysłu Niemieckiego.

– Wyrazy szacunku dla premier Szydło, która stawiła się na tę groteskową debatę. (...). Nie możemy stosować podwójnej moralności. Zamiast Polską Komisja Europejska powinna się zająć np. naruszeniami traktatu w strefie euro. – komplementował polską polityk.

- Dlaczego KE interesuje polski Trybunał Konstytucyjny a nie fakt, że trzech byłych sędziów niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego uznało niemiecką politykę wobec uchodźców w Niemczech za niezgodną z Konstytucją? – pytał Henkel.

Europoseł zaatakował Martina Schulza. - Co to znaczy, panie przewodniczący, że w Polsce wydarzyła się putinizacja? Szczerze mówiąc, panie Schulz, ja też miałem problemy z zagalopowywaniem się, ale nie miałem problemów z przyznaniem się do błędów, z przeproszeniem. Dzisiaj jest okazja, żeby przeprosić.

Henkel nie omieszkał wypomnieć Unii dwustandardów. - Komisja zamiast zajmować się Polską, powinna zająć się przekraczaniem prawa przez instytucje europejskie albo dużych krajów. Trzy przykłady: liczne naruszenia traktatu z Maastricht przez grupę euro albo też skupowanie papier śmieciowych przez Europejski Bank Centralny, albo też wyłamanie się z traktatu dublińskiego przez kanclerz Merkel - wyliczał Henkel.

Czytaj więcej: Spękane sąsiedztwo: dwugłos o antypolonizmie Maćka Stuhra

- Dlaczego KE interesuje polski Trybunał Konstytucyjny a nie fakt, że trzech byłych sędziów niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego uznało niemiecką politykę wobec uchodźców w Niemczech za niezgodną z Konstytucją?

Polityk odniósł się do zarzutów pod adresem mediów publicznych. - Powinien pan zadać sobie pytanie dlaczego przemysł medialny w Niemczech finansowany z opłat publicznych tak długo funkcjonował i przemilczał masowe napady uchodźców na kobiety w Niemczech — przypomniał.

- Najpierw Niemcy chcą ratować klimat, potem Grecję, teraz polską demokrację. Szanowni państwo, jeżeli jakiś naród nie potrzebowałby lekcji demokracji, to jest to z pewnością naród polski! — kończył swoje wystąpienie.

Pochodzący z Hamburga deputowany PE ma olbrzymie doświadczenie zarządzania wielkimi firmami. Kierował europejską centralną IBM w Paryżu. W latach 1995–2000 pełnił funkcję prezesa Federalnego Związku Przemysłu Niemieckiego. Jest profesorem i wykładowcą zarządzania na Uniwersytecie Mannheim.

Czytaj więcej: Marsz Niepodległości. Patrioci bez masek anonymous

Z początkowych pozycji proeuropejskich przeszedł na pozycje eurorealistyczne, publicznie m.in. krytykując wprowadzenie euro.

Petr Mach

- Dostaję setki wiadomości z Polski. To jeszcze mocniej utwierdziło mnie w przekonaniu, że Polska została potraktowana niesprawiedliwie, a to co się dzieje teraz w Polsce nijak się ma do reakcji ze strony Unii Europejskiej – mówił w rozmowie z portalem niezalezna.pl czeski eurodeputowany Petr Mach.

Nasz "sąsiad" wzbudził prawdziwy entuzjazm wśród internautów. Jego fejsbukowa stronka zyskała niezliczoną liczbę polubień z Polski a plakietka zawieszona na marynarce "Jestem Polakiem" przejdzie prawdopodobnie do kanonu czesko-polskiej przyjaźni.

Miedzy innymi dziękowała mu Agnieszka Biała: "Bardzo dziękujemy za wsparcie naszego narodu na arenie UE, jesteśmy wdzięczni za ten gest. Polacy nie zapominają! i potrafią się odwdzięczyć Emotikon smile".

Mach uzyskał doktorat w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Pradze a równolegle zaangażował się w doradztwo gospodarcze prezydentowi Klausowi. W 1998 roku założył wolnorynkowe pismo "Laissez-Faire". Współtworzył czeskie "Centrum Gospodarki i Polityki". Jest wykładowcą uczelni ekonomicznych. W 2003 wydał książkę Úskalí evropské integrace.

- Unia Europejska używa podwójnych standardów, kiedy sprawa dotyczy Polski - podważał stanowisko urzędników.

Czytaj więcej: Konwencja o przemocy. "Lekarstwo groźniejsze niż choroba"?

- Co przeszkadza tak naprawdę KE? Że partia, która nie lubi obecnego kształtu UE, wygrała wybory? To skandaliczna ingerencja w sprawy suwerennego państwa - oburzał się Mach podczas swojego wystąpienia w PE.

Jak dodał, dzisiaj cała UE powinna stanąć u boku Polski, która "pada ofiarą niesprawiedliwych wyroków". - Wszyscy powinniśmy powiedzieć: jestem Polakiem, jak kiedyś J.F. Kennedy powiedział o berlińczykach w Berlinie - zakończył wtorkowe przemówienie europoseł z Czech.

Victor Orban

Polska mogła w PE liczyć także na Węgrów. Ich stanowisko przedstawił Viktor Orban. W związku z krytyką ze strony UE, podkreślał, że władze w Warszawie nie zrobiły niczego, co zasługiwałoby na słowa potępienia.

"Brukselę po prostu irytują silne państwa narodowe, które wypowiadają się w wyraźny i uczciwy sposób (...) i które mówią, że niektóre sprawy należy rozwiązywać w Warszawie i w Budapeszcie, a nie w Brukseli" - powiedział Orban w publicznym radiu Kossuth.

Czytaj więcej: Za tragedią "Charlie Hebdo" nie stoi ekstremizm, ale dwustandard

"To automatycznie wyzwala negatywne odruchy Pawłowa wśród unijnych biurokratów, którzy następnie naskakują na kraj ośmielający się używać jasnego języka (...) i wyraźnie przedstawiać swoje cele" - podkreślił.

"Zachód nie ma moralnych ani faktycznych podstaw, by prosić nas, byśmy spełniali demokratyczne kryteria" - powiedział, nawiązując do napaści na tle seksualnym w noc sylwestrową w Kolonii, o które oskarżano migrantów i o których niemieckie media nie informowały przez kilka dni. "Proszę sobie wyobrazić (sytuację, w której) węgierskiemu rządowi udałoby się osiągnąć to, że żadne państwowe ani prywatne media nie podałyby przez wiele dni informacji (...) o takiej masowej zbrodni jak ta, do której doszło w Kolonii" - oświadczył.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto