Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oni raczej nie czarują, tylko chałturzą

Katarzyna Kaczór
"Artyści" różnej maści uderzają do szkół. Obok iluzjonistów, uczniowie są na celowniku artystów cyrkowych, muzyków i pasjonatów historii. Poziom prezentowanych widowisk jest różny.

"Artyści" różnej maści uderzają do szkół. Obok iluzjonistów, uczniowie są na celowniku artystów cyrkowych, muzyków i pasjonatów historii.

Poziom prezentowanych widowisk jest różny. Bywa, że pedagodzy i dzieci oglądają spektakl kompletnie amatorski, choć spodziewali się czegoś przeciwnego. Tak było w Szkole Podstawowej nr 2 w Bydgoszczy, która swego czasu otrzymywała oferty od dwuosobowych teatrzyków. - Pamiętam, że zgodziliśmy się na występ grupy, która zaoferowała nam "Małego księcia" - mówi Agata Dopke, wicedyrektor placówki. - Przedstawienie było nie najwyższych lotów, dzieciom się nie za bardzo podobało, potem sami wystawiliśmy "Małego księcia". Wypadło to znacznie lepiej niż scenki, które pokazali "profesjonaliści".

SP nr 56 z ulicy Bośniackiej kuszona była darmowym spektaklem sztukmistrzów. - Pokaz był, owszem, bezpłatny, ale artyści zapowiedzieli, że pojawi się możliwość robienia sobie zdjęć, już płatnych. Cena była bardzo wygórowana, wiem, że nasi uczniowie nie umieliby się powstrzymać od zrobienia sobie fotki na przykład przy wspaniałym motorze - relacjonuje Magdalena Baranowska, dyrektorka. - Zrezygnowaliśmy zatem, zresztą z wielką rozwagą analizujemy takie propozycje, raczej nie jesteśmy chętni do organizowania tego typu spotkań, bo wiele z nich, to typowe "chałtury". Podstawówkę nr 37 co jakiś czas prosi o możliwość zaprezentowania się grupa teatralna z Krakowa. - Mieliśmy też list od ludzi, którzy chcieli wystawiać tzw. obrazy historyczne. W sumie nie odpowiadamy na takie propozycje, głównie dlatego, że w szkole jest zła akustyka. Poza tym, cztery, pięć złotych za pokaz od każdego ucznia to bardzo dużo. Nasze dzieci nie mają najlepszej sytuacji w domu, ich rodzice muszą się liczyć z każdym groszem. Zamiast zajęć na miejscu, staramy się brać udział w imprezach kulturalnych organizowanych przez miejskie instytucje. Dyrektorzy wspominają braci bliźniaków - iluzjonistów, a także sztukmistrza. - Córka powiedziała, że mam dać pieniądze na czarodzieja - wspomina mama Karoliny, absolwentki SP 37. - Pokaz nie rzucił na kolana, bo magik mówił za cicho, nie zdołał skupić na sobie uwagi dzieciaków, wszyscy czekali na królika, który wyskoczy z kapelusza, a tu nic. Pół roku później dzieci miały obejrzeć sztukę teatralną, ale o wyznaczonej godzinie na salę znów wszedł... ten sam magik. Widać zarabiał na szkołach, miał tournee.

Pani Grażyna wspomina swoją "podstawówkę" i oferty kulturalne. - Zamiast kabaretu z Warszawy w sali gimnastycznej, zapędzono nas do kina Orzeł. Musieliśmy oglądać film wojenny z Karolem Strasburgerem w roli głównej. Innym razem w zastępstwie dostaliśmy jakąś perełkę wojennego kina radzieckiego.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto