- Walił prawdę prosto w mordę. Miał pasję, wielką fascynację i odwagę, by zawsze robić swoje - mówił przyjaciel domu Andrzej Golimont. - W tydzień po premierze „Balladyny" siadł na widowni Teatru Narodowego, patrząc na hondy śmigające po balkonach i powiedział o sobie: jaki bezczelny facet to zrobił - wspominała jedno z najgłośniejszych przedstawień Hanuszkiewicza jego żona. - W najdrobniejszych szczegółach reżyserował nawet wychodzenie do ukłonów - opowiadała z telebimu aktorka Hanna Śleszyńska. Uwielbiany przez publiczność, która zawsze tłumnie zapełniała widownię, jednocześnie był rozdeptywany przez warszawską krytykę. Nie miał w stolicy ani jednej dobrej recenzji. Potrafił śmiać się z tego, czytając widzom fragmenty mieszających go z błotem opinii. - Ważne dla niego stało się Opole, gdzie otrzymał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Opolskiego, a potem honorowe obywatelstwo województwa - przypomniał prof. Stanisław S. Nicieja.- Zawsze miał kierownicę w rękach, nie tylko w samochodzie. Dopiero zbliżająca się śmierć wywołała u niego poczucie, że traci kontrolę nad światem - mówił Tomasz Jastrun.Wczorajszy festiwalowy wieczór zakończyła premiera „Iwony księżniczki Burgunda" Gombrowicza. Krzysztof Garbaczewski zrobił „Iwonę" filmową, z rekinem zamiast słynnego karaska. Dziś w ramach XXXVII OKT zobaczymy "Dziady"
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?