Dziś dzień do kitu. Najpierw Pedro podrapał mnie przy dawaniu mu zastrzyku insuliny, później połamałem dopiero co kupioną łopatę do odśnieżania (jakieś produkcyjne badziewie!) a w końcu przemarzły mi tak ręce, że mi wypadł z nich aparat. Dobrze, że go nie utopiłem :)
Najpierw port jachtowy - woda wlewa się już na ląd. Molo zasypane śniegiem, ławki wiatr powypychał z ich nisz na środek ciągu spacerowego. Plaży prawie nie ma - nawet na tak krótkim odcinku Zatoki Puckiej urosła fala. W porcie rybackim - tak samo. Najlepiej to widać na zdjęciach (umieszczę obok siebie zdjęcia sprzed dwóch dni i dzisiejsze).
W domu - nogi w elektryczny but, bo inaczej mógłbym chłodzić nimi napoje wyskokowe :)
Wiatrzysko jeszcze dmie. Mam go już dosyć! Może w końcu wyśpię się normalnie?
Prawdę mówiąc, to nie był największy wiatr, jaki przeżyłem w Pucku, nie mówiąc już w życiu!
Manro
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?