Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Ostatnia ofiara Katynia”. Sprawa morderstwa ks. Stefana Niedzielaka

Mariusz Grabowski
IPN
W nocy z 20 na 21 stycznia 1989 r. na plebanii św. Karola Boromeusza na Powązkach „nieznani sprawcy” zamordowali ks. Stefana Niedzielaka. Władze sprawę umorzyły, a księdz przed śmiercią dostawał pogróżki: "Skończysz jak Popiełuszko"

Sprawę śmierci kapłana umorzono, przyjmując wersję o nieszczęśliwym śmiertelnym wypadku. Ale nikt w to nie wierzył. Nawet ówczesny „Sztandar Młodych” pisał: „Wiele wskazuje, że miał miejsce napad rabunkowy i ksiądz padł jego ofiarą. Odniesione przez niego obrażenia pozwalają domniemywać, iż doszło do zabójstwa”.

Ksiądz reakcjonista

Ks. Niedzielak był legendą w środowiskach opozycyjnych. Latem 1944 r. dostarczył do Krakowa część dowodów zebranych w dołach katyńskich. Podczas Powstania Warszawskiego pełnił funkcję kapelana AK, a w 1956 r. został proboszczem parafii św. Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach. Od 1961 r. był proboszczem parafii Matki Bożej Loretańskiej na Pradze, ale w 1977 r. wrócił na Powązki, gdzie zapoczątkował odprawianie tzw. Mszy za Ojczyznę.

W latach 80. wraz z Wojciechem Ziembińskim zaczął tworzyć w kościele św. Boromeusza Sanktuarium „Poległym i Pomordowanym na Wschodzie” i został kapelanem Warszawskiej Rodziny Katyńskiej. Był także inicjatorem wzniesienia Krzyża Katyńskiego na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Krzyż stanął 31 lipca 1981 r. i jeszcze tej samej nocy Służba Bezpieczeństwa go usunęła. Za swoją działalność niepodległościową był nieustannie nękany i szykanowany, otrzymywał listy i telefony z pogróżkami. Funkcjonariusze SB wielokrotnie podejmowali próby zastraszenia go, pobicia czy porwania.

Nic zatem dziwnego, że śmierć kolejnego duchownego (30 stycznia 1989 r. zamordowano ks. Stanisława Suchowolca) spowodowała fale podejrzeń na temat działającego w Polsce „esbeckiego komanda”, czyszczącego niewygodnych dla komuny ludzi, zwłaszcza duchownych. Co więcej, zaangażowanie ks. Niedzielaka w upamiętnianie Katynia powodowało plotki, że mógł on podpaść służbom nie tylko polskim, lecz także sowieckim.

Rzecznik władz Jerzy Urban kpił: „sprzeciw budzą rewelacje, jakie przekazało radio francuskie - iż księży zamordowali nieznani sprawcy i że byli oni na liście 150 księży uznanych przez władze jako ekstremiści. Nie ma dowodów, że były to morderstwa, a wspomniana lista jest fantazją”.

Rusza śledztwo

Władze, chcąc się uwiarygodnić, przystąpiły szybko do działań. Już w dniu popełnienia zbrodni powołano decyzją gen. Edwarda Kłosowskiego specjalną grupę śledczą przy SUSW w Warszawie złożoną z doświadczonych funkcjonariuszy MO i SB, w tym Departamentu IV MSW zajmującego się walką z Kościołem. Materiały z przebiegu śledztwa znajdują się dziś w archiwach IPN.

Wstępne oględziny mieszkania księdza wykazały ślady włamania, zaś lekarz medycyny sądowej nie był w stanie po wstępnych badaniach określić, co było bezpośrednią przyczyną zgonu. Nie podał możliwej przyczyny śmierci, ale „nie wykluczył popełnienia morderstwa”.

Zaczęto przesłuchiwać świadków. „Ksiądz Niedzielak nigdy się nie spóźniał (…) O godz. 8.00 nie pokazał się (…) wówczas ksiądz Słomkowski rozpoczął odprawiać Mszę św. w jego zastępstwie (...) Po jej zakończeniu obydwaj zaniepokojeni postanowiliśmy wyjaśnić tę sprawę (…) drzwi były zamknięte jedynie na klamkę (...) widać było palące się światła (…) zauważyłem przewrócony fotel i włączony telewizor. Zauważyłem leżące ciało księdza Niedzielaka (...)” - zeznawał Henryk Różycki, kościelny parafii.

Mjr Jacek Jaroszewski napisał w notatce służbowej: „(...) zwłoki leżały w pierwszym pokoju plebanii (…) Między kończynami górnymi przy głowie leżały przesiąknięte krwią majtki męskie (...) Twarz i głowa, jak również ręce były pokryte rozmazami krwawymi. W dłoni ujawniono i zabezpieczono pięć włosów. (...) ujawniono i zabezpieczono fragment urwanej rękawiczki gumowej (…).

„Skończysz jak Popiełuszko”

Przesłuchiwany kanclerz kurii metropolitalnej ks. Zdzisław Król, kapelan Warszawskiej Rodziny Katyńskiej, a później postulator procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego Popiełuszki, zeznał o powtarzanych pod swoim adresem telefonicznych pogróżkach, które wiązały się z zabójstwem. „Niedzielak nie jest ostatni” - powiedział podczas przesłuchania.

Dlatego też kwestia gróźb kierowanych do ks. Niedzielaka przewijała się przez całe śledztwo. W aktach wspomina się, że kilka dni przed zabójstwem ks. Stefan otrzymał telefoniczne ostrzeżenie od anonimowego mężczyzny: „jak się nie uspokoisz, to zdechniesz jak Popiełuszko”. Przychodząca do pomocy na plebanii gosposia znalazła zmiętą karteczkę, na której ktoś napisał: „Jak nie przestaniesz, to skończysz jak Popiełuszko”.

Podobne wiadomości przekazał funkcjonariuszom Wojciech Ziembiński. Miał od ks. Niedzielaka usłyszeć, że ktoś dzwonił do niego i groził: „znowu podskakujesz, ty skurwysynu, długo nie pożyjesz”. Kapłan przekazywał także Wojciechowi Ziembińskiemu informacje o anonimach pełnych gróźb w związku z głoszonymi przez niego patriotycznymi kazaniami.

Śledztwo umorzone

Z zachowanych dokumentów wynika, że z końcem stycznia podsumowano wyniki dotychczasowych działań milicji, przyjmując dwie wersje zdarzenia. Działanie osób trzecich lub nieszczęśliwy wypadek. Za wersją pierwszą miały przemawiać obrażenia głowy księdza oraz bałagan w pokojach, co sugerowało nawet bójkę.

Najbardziej uzasadniona wydawała się śledczym wersja nieszczęśliwego wypadku. Miała ona być uzasadniona, bo nie było śladów bójki w mieszkaniu. Fakt, że wcześniej o niej wspominano i mocno ją zaznaczono, zupełnie nikomu nie przeszkadzał. Do tego tezę o wypadku miał potwierdzać fakt, iż tego typu urazy kręgosłupa, jakie odniósł ksiądz Stefan, bardzo rzadko powstawały w wyniku działań zbrodniczych.

Natomiast często w efekcie wypadków komunikacyjnych lub upadków ze znacznych wysokości. Stwierdzono też ślady zawału, co mogło powodować upadek na plecy i powstałe w ten sposób urazy głowy i kręgosłupa. Potwierdzały to ustalenia Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej, gdzie stwierdzono „szereg zewnętrznych obrażeń w okolicy twarzy i głowy oraz złamanie kręgosłupa szyjnego”.

Sprawę śmierci ks. Niedzielaka umorzono 2 października 1990 r., przyjmując wersję o „śmiertelnym upadku z fotela”. Brak efektów śledztwa został szybko określony przez pełnomocników rodziny zabitego: Jana Olszewskiego i Andrzeja Grabińskiego. Opisali oni nieprawidłowości, jakie miały miejsce w czasie dochodzenia, zakwestionowali też kierunek śledztwa, w którym zakładano jako przyczynę śmierci nieszczęśliwy wypadek. Mec. Olszewski zasugerował wręcz, że mordu dokonało komando KGB.

W wyniku interwencji śledztwo zostało wznowione w 1991 r. Zamknięto je jednak w 1993 r. bez żadnych rezultatów.

Ginące dokumenty

Ostatni dokument w zbiorach IPN odnoszący się do „sprawy ks. Niedzielaka” to notatka gen. Zbigniewa Pudysza z czerwca 1989 r., w której czytamy: „zaistniały impas śledczy jest uwarunkowany przyczynami obiektywnymi, bowiem metodykę dotychczasowych działań wykrywczych należy ocenić jako prawidłową”. Do listu dołączona była notatka opisująca dotychczasowy stan śledztwa.

Od 2006 r. sprawa zabójstwa ks. Niedzielaka, ks. Stanisława Suchowolca, a także ks. Sylwestra Zycha (jego zwłoki znaleziono w Krynicy 11 lipca 1989 r.) badana była przez prokuratorów IPN w ramach śledztwa dotyczącego „funkcjonowania w okresie od 28 listopada 1956 r. do 31 grudnia 1989 r. w strukturach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych związku, kierowanego przez osoby zajmujące najwyższe stanowiska państwowe, który miał na celu dokonywanie przestępstw, w tym zabójstw działaczy opozycji politycznej i duchowieństwa”.

Ustalono m.in., że z akt sprawy zabójstwa ks. Stefana Niedzielaka zniknęły najważniejsze dowody: materiał zabezpieczony podczas sekcji zwłok, ślady zabezpieczone na miejscu zdarzenia, a nawet karty daktyloskopijne. „Przyjęliśmy, że do zaginięcia dowodów mogło dojść w okresie od 6 maja 1989 r. do 9 kwietnia 2008 r. Nie wiemy jednak, na jakim etapie doszło do tego wydarzenia” - mówiła w marcu 2009 r. prok. Renata Mazur, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej Warszawa-Praga.

Dlaczego zginął?

Wielu badaczy wskazuje, że śmierć ks. Niedzielaka nieprzypadkowo nastąpiła przed rozpoczęciem obrad Okrągłego Stołu. Komuniści starali się wtedy podzielić opozycję na „radykalną” i tę, z którą „da się rozmawiać”. Śmierć księdza miała więc zastraszyć bardziej radykalnych opozycjonistów i być swoistym ostrzeżeniem.

W czasie obrad Okrągłego Stołu, które zaczęły się 6 lutego 1989 r., mec. Władysław Siła-Nowicki poprosił zebranych polityków o uczczenie zamordowanych kapłanów: Stefana Niedzielaka i Stanisława Suchowolca minutą ciszy. Telewizja Polska usunęła ten moment z transmisji.

W roku 2008 ks. Stefan Niedzielak „za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za osiągnięcia w pracy zawodowej i społecznej” został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. W 2021 r. odznaczono go także pośmiertnie Krzyżem Wolności i Solidarności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: „Ostatnia ofiara Katynia”. Sprawa morderstwa ks. Stefana Niedzielaka - Portal i.pl

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto