Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ostatnie dni Grünbergu –Popielec 1945, 14 lutego, po południu [tekst© Zdzisława Piotrowskiego]

Szambelan Lubuski
Szambelan Lubuski
o histori i legendzie Mojego Miasta
o histori i legendzie Mojego Miasta Foto Macewicz
szósty "kawałek" z mojej autorskiej opowieści o tym co działo się w 1945 roku. Co się działo przed wkroczeniem Rosjan ?

Tuż przed południem zaglądnął do drukarni Heinz z Breslauerstrasse. Przyszedł zobaczyć co się dzieje na rynku; myślał o okazyjnym kupieniu żywności albo nawet wartościowych przedmiotów. Trafiała się często okazja, że ktoś szykujący się do wyjazdu wyprzedawał prawie za bezcen zegarki, precjoza, galanterię srebrną, wartościowe książki. Heinz kupił od starszej kobiety męski zegarek ze srebrną dewizką. Przyszedł do Burcharda pochwalić się zakupem i pogadać.   - Wczoraj, wracając do domu zauważyłem, że sąsiadkę z kamienicy naprzeciwko mojej, odprowadzają do domu dwaj z Volkszturmu- opowiada Heinz.   - Niosła z miasta dwa drążki do szczotek i dość pękatą torbę. Grzecznie pozdrowiłem ją i poszedłem do domu. Dzisiaj, rano pożaliła mi się, że to nie była grzecznościowa odprowadzka ale szturmowcy zrobili jej w domu rewizję. Przyczepili się o te drążki. Mówiła, że to do oprawienia szczotek. Oni weszli do jej domu sprawdzić czy rzeczywiście ma szczotki do oprawy. Okazało się, że szczotka do szorowania i szczotka do zamiatania były oprawione. Aktywiści posądzili sąsiadkę, że załatwiła sobie drążki aby wywiesić „Weise Fahne", na znak kapitulacji. Najpierw wytłumaczyli jej, że to defetyzm nie godny Niemki a potem połamali te nowe dwa drążki a także drążki już oprawione do szczotek. Za karę. I postraszyli kobietę, że Ruskie właśnie do takich mieszkań, z białymi flagami wchodzą gwałcić kobiety. Kobieta jest ciężko przestraszona. Przecież mieszkamy na samym początku miasta. Jeśli Ruskie by weszli to właśnie od strony NeuSalz.Właśnie zgasła żarówka u sufitu portierni.   - Nie miała kiedy się przepalić- zezłościł się Burchard. - A taka dobra marka, Osram. A dopiero tydzień temu ją wkręcałem. Heinz, otwórz drzwi na korytarz i zapal światło na klatce schodowej. Jest przy drzwiach przełącznik-.Heinz wyszedł i przekręcił kontakt ale światło się nie zapaliło.   - Może korki spaliły się ale od czego?- podpowiedział Heinz.Burchard namacał szufladę stołu w której miał świecę i zapałki. Nie zdążył zapalić świeczki gdy przyleciał Viktor.   - Onkel Burchard, mama woła bo światło się zepsuło a mama zabra-ła się za prasowanie tym nowym elektrycznym żelazkiem.   - Jeśli w kamienicy też nie ma światła to znaczy, że elektrownia wyłączyła- skojarzył Burchard. - Może coś przełączają. Jest przecież dzień, południe ledwie to światło elektryczne nie konieczne. Przejdźmy się.Wyszli. Burchard zamknął drzwi drukarni, klucz schował do kieszeni. Najpierw poszli do kamienicy, na pierwsze piętro. Już Burchard chciał zapukać do drzwi po lewej stronie, do pokoiku służbowego Reginy ale Viktor otworzył drzwi po prawej, weszli do kuchni. Mama stała nad westfalką i mieszała w garnku. Na stole paliła się świeca.   - Chyba elektrownia wyłączyła prąd. Trzeba przeczekać. Idę kawałek odprowadzić Heinza. Może Viktor by się też przeszedł- powiedział Burchard oczekując od mamy zgody na wyjście syna.   - Jeśli pod twoją opieką Burchardzie to się zgadzam- rzekła mama. – Ale nie idźcie za daleko bo zimno jest a na pierwszą obiad stawiam na stół. Obiecałam księdzu, że przyjdę pomóc Halinie w gotowaniu.                                                                                                                 * * *
Wyszli z bramy i skręcili w prawo, ku ratuszowi. Ulicą jechały wozy z uciekinierami. Za ratuszem skręcały w Obertorstrasse. To kierunek na Crossen. Albo na Sorau.
W Wiener Cafe też nie było światła. Zapalono świece. Przy stolikach ze dwie pary piły kawę. Fritz zaproponował aby na dobry apetyt, przed obiadem strzelić sobie po piwku. Dla Viktora chcieli coś ciepłego, wyprosili szklankę kakao. Popijali i rozglądali się po kawiarni, teraz pustej prawie. A jeszcze kilka dni temu było w niej gwarno. Wszak to ulubione miejsce towarzyskich spotkań członków NSDAP. Dzisiaj nikt nie śpiewa „Heilli haj la..."Wypili. Burchard opiekuńczo zawiązał Viktorowi szalik, założył czapkę i wyszli. Właśnie na wieży ratuszowej zegar zaczął wydzwaniać na pierwszą po południu, jak usłyszeli dziwny odgłos. To był wybuch. Z odgłosu wyglądało, że to ostrzeliwany jest Resoursen Platz. Z wieży ratuszowej zawyła alarmowa syrena. To dyżurny strażnik kręcił ręczną syreną, ostrzegając przed atakiem artyleryjskim.
                                                                                           * * *
Wrócili pospiesznie do domu, na Niedertorstrasse 10a. Jakie było zdziwienie gdy zobaczyli Pana Mohra. Właśnie przebierał się. Zakładał bonżurkę. Regina już przeniosła z westwalki węgiel do łazienkowego piecyka aby zagrzać wodę na kąpiel.   - Pociąg nasz został ostrzelany przez rosyjską artylerię przed stacją Christianstadt- zaczął opowieść pan Mohr gdy usiadł z dużym kubkiem herbaty w ręku.   - Maszynista dojechał do lasu i zatrzymał się. Chciał dać pasażerom szansę schowania się przed prawdopodobnym ostrzeliwaniem z kukuruźników. Ludzie uciekali pozostawiając w wagonach swój dobytek. Ratowali życie. Kilku mężczyzn wysforowało się do przodu, wzdłuż torów. Wnet zobaczyliśmy stojące na przejeździe kolejowym dwa ruskie czołgi. Droga ucieczki na zachód była zamknięta.   - To straszne- zauważyła Regina. - Jest przecież zima, nadchodziła noc. Co można było zrobić?   - Na szczęście po prawej stronie był młodnik. Schowani w lesie widzieliśmy jak z ciężarówki wyskoczyło kilkunastu sołdatów. Najpierw kazali maszyniście odłączyć parowóz od wagonów i odjechać kilka metrów. Potem wyprowadzili maszynistę do swojego samochodu a na parowozie zainstalował się karabin maszynowy. Najpierw wystrzelił dwie serie wzdłuż pociągu- opisywał sytuację pan Mohr.   - A do ludzi schowanych w lesie też strzelali?- zapytał Burchard.   - Nie, nie strzelali w kierunku lasu- odpowiedział Pan Mohr. - Ruscy żołnierze, z pepeszami do przodu, gotowymi do strzału przeszli wzdłuż wagonów. Obstawili pociąg. Teraz połowa a otwierała drzwi i wchodziła do przedziałów. Otwierali okna i wyrzucali bagaże pozostawione przez nas. Znaleźli jakąś kobietę z dwojgiem dzieci która nie uciekła razem z inny

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto