"Pączki u Niedźwiadka" to nowa manufaktura słodkości na kulinarnej mapie Warszawy. Punkt mieszczący się w dzielnicy Ursus, nie ukończył jeszcze nawet drugich urodzin, a już zdążył zaskarbić sobie uznanie nie tylko okolicznych łasuchów, ale i mieszkańców całej stolicy. Po pączki przyjeżdżają tu także m.in. miłośnicy wyrobów cukierniczych z Piastowa, Pruszkowa, Brwinowa, a nawet - jak zdradza współwłaściciel lokalu, stali klienci z Holandii i Wielkiej Brytanii.
O tym, że lokal skradł serca tutejszych fanów łakoci, możemy przeczytać w komentarzach zamieszczanych w sieci. Internauci chwalą "Pączki u niedźwiadka" za niskie ceny i ogromny wybór produktów, serce wkładane w stworzenie każdego pączka, niepowtarzalny smak, a także - co bardzo ważne, miłą obsługę. Za wszystkie z wymienionych powodów, dla których warto odwiedzić to niezwykle słodkie miejsce, odpowiadają 28-latkowie z warszawskiej Ochoty - Damian i Mikołaj.
Poniżej materiał wideo z ubiegłorocznej wizyty w manufakturze "Pączki u Niedźwiadka".
Jak to się zaczęło?
Damian i Mikołaj znają się niemalże od dziecka. Razem stawiali pierwsze kroki w szkole, na podwórku i na boisku. Co sprawiło, że ich drogi skrzyżowały się także w życiu zawodowym?
To dosyć ciekawa historia. Mama mojej narzeczonej ma swoje biuro rachunkowe, a jednym z jej klientów była znana i lubiana pączkarnia, mieszcząca się w Szczecinie przy ulicy Rydla. Parę lat temu pojawiła się propozycja przejęcia tego lokalu. Przyszła teściowa bardzo dobrze znała to miejsce, była również wtajemniczona w tamtejsze receptury, dlatego też postanowiła zaryzykować. Okazało się, że była to dobra decyzja, punkt istnieje do dziś. Pamiętam jak w 2019 roku z uśmiechem na twarzy mówiłem do swojej narzeczonej, że być może i my poznamy te słodkie tajniki i w przyszłości będziemy robić własne pączki. Jeszcze wtedy nie sądziłem, że stanie się to szybciej, niż mi się wydaje - opowiada Mikołaj Bołotowicz, współzałożyciel "Pączków u niedźwiadka".
Mikołaj jest dyplomowanym fizjoterapeutą, który jeszcze trzy lata temu nie mógł narzekać na bazę swoich stałych klientów. Dojeżdżał do pacjentów i pracował z nimi każdego dnia, a wolnych chwilach szlifował formę ze swoimi podopiecznymi na siłowni. Niestety, wybuch pandemii koronawirusa sprawił, że jego profesja stała się dla niego po prostu niedochodowa. Wtedy musiał podjąć jedną z ważniejszych decyzji w swoim życiu - zmienić ukochany zawód.
Świat się zamknął, zabrakło dla mnie pracy. Nie można było się przemieszczać, moja branża została zamrożona. Po miesiącu przymusowego urlopu, stwierdziłem, że to najwyższy czas, by zmienić zawód. Zostałem przedstawicielem handlowym w jednej z firm specjalizujących się w produktach spożywczych. Spędziłem w tej firmie pół roku, poznając tajniki handlu i sprzedaży. Zrozumiałem, że to odpowiedni moment, aby otworzyć coś własnego. Wtedy przypomniałem sobie, że kilkanaście miesięcy temu chodziło mi po głowie otworzenie własnego lokalu z pączkami. W listopadzie 2020 roku przedstawiłem ten pomysł mojemu przyjacielowi Damianowi. Pomysł, który był zarazem ofertą współpracy - mówi nam Mikołaj Bołotowicz.
Współzałożyciel "Pączków u Niedźwiadka" wspomina, że Damian nie od razu przekonał się do tej koncepcji. Nic dziwnego - miał bowiem dobrze płatną pracę na jednej z najbardziej renomowanych uczelni w Polsce. Mimo to, zaryzykował. W styczniu 2021 roku wspólnicy rozpoczęli przygotowania do otwarcia własnej manufaktury. Spędzili miesiąc w Szczecinie, gdzie nabywali cennej wiedzy i praktyki. Gdy poznali już wszelkie słodkie sekrety dotyczące wyrabiania pączków, powrócili do stolicy i wynajęli lokal U20 przy ulicy Stanisława Wojciechowskiego 33. Puste żółte pomieszczenie zamienili w ręczną fabrykę słodkości, która w maju ubiegłego roku zaczęła pisać własną historię.
Ręczna robota, unikalna receptura, duży wachlarz smaków
Właściciele małej manufaktury wśród trzech głównych powodów, dla których warto otworzyć się na smaki proponowane przez "Pączki u niedźwiadka" wymieniają:
- Pracę ręczną - wszystkie powstałe na miejscu słodkości robione są ręcznie. Właściciele lokalu sami przygotowują ciasto (nie mrożą), wyrabiają pączki, jak i od podstaw tworzą różnego rodzaju nadzienia.
- Sekretną recepturę - Odpowiednia temperatura tłuszczu, idealne proporcje składników oraz czas trwania poszczególnych etapów produkcji - odmierzony niemalże co do sekundy. Te dane były znane dotychczas wyłącznie przez kilka osób mieszkających na zachodzie Polski. Przepisy zostały lekko zmodyfikowane i zaczęły podbijać serca stołecznych smakoszy.
- Spory wybór smaków - W ofercie nowej warszawskiej pączkarni znajduje się czternaście smaków - od klasycznych różanych, po te nadziane kokosem czy prażonym jabłkiem.
Największą sławą cieszy się malina, chociaż nasi klienci uwielbiają także pączki z białą czekoladą i kremem chałwa. Nadzienia robimy sami, od postaw. Nie ma tam żadnych konserwantów i innych chemicznych dodatków - opowiada Damian Ceregrzyn współzałożyciel "Pączków u niedźwiadka".
Mikołaj i Damian podkreślają, że każdy klient odwiedzający ich manufakturę, może przez szybę na własne oczy zobaczyć proces wytwarzania pączków. Co ciekawe, kuliste łakocie nadziewane są na bieżąco, bezpośrednio przed zakupem, a nie podczas produkcji.
Pączki nadziewamy dopiero po wysmażeniu, dzięki czemu, nie ma sytuacji, w której w danym momencie zabraknie jakiegoś rodzaju. Nie mówimy "przepraszamy, zostało nam 10 kokosowych i 5 malinowych", klient zawsze dostaje to, na co ma ochotę, mówi "poproszę taki, taki i jeszcze taki smak"...i zawsze wszystkie dostaje - mówi Mikołaj.
Cennik i godziny otwarcia
Ceny pączków plasują się w granicach od 5 do 6,50 złotych
Lokal usytuowany przy ul. Stanisława Wojciechowskiego 33/U20, otwarty jest w następujących godzinach:
- Wtorek - 11:00 - 19:00
- Środa - 11:00 - 19:00
- Czwartek - 11:00 - 19:00
- Piątek - 11:00 - 19:00
- Sobota - 11:00 - 18:30
- Niedziela - 11:00 - 18:30
Staramy się, aby nasza manufaktura była otwarta w wyżej określonych godzinach. Czasami zdarza się jednak tak, że w połowie dnia wyprzedamy wszystkie pączki i na czas dorabiana kolejnych partii jesteśmy zamknięci - tłumaczy Mikołaj.
Tłusty Czwartek
Z okazji Tłustego Czwartku, Mikołaj i Damian przygotowali dla miłośników słodkości tysiące pączków nadzianymi:
- Różą
- Wiśnią
- Krówką
- Prażonym jabłkiem
- Maliną
Lokal otwarty jest dzisiaj od godziny 6:00 do ostatniego klienta. Jak informują właściciele, ze względu na duże zainteresowanie, wprowadzony został limit 25 pączków na osobę. Nie dotyczy on wcześniej złożonych zamówień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?