Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pałac Kultury i Nauki. Symbol sowieckiego zniewolenia czy element historii? Coraz więcej apeli o jego wyburzenie. Ile by kosztowało?

Kamil Jabłczyński
Kamil Jabłczyński
Ta dyskusja wraca za każdym razem, gdy pojawia się mniejszy lub większy konflikt dyplomatyczny z Rosją. Tym razem jednak skala niechęci do symboli posowieckich jest znacznie większa, w związku z inwazją Rosji na Ukrainę. Czy Pałac Kultury i Nauki należy zburzyć? Przyglądamy się głosom za i przeciw takiemu rozwiązaniu.

Jak pisaliśmy w 2017 roku samo wyburzenie to koszt 900 milionów złotych. Taką kwotę podawał w swoich wyliczeniach warszawski ratusz, choć zapewne jest to tylko szacunkowe wyliczenie, nie bierze się ono znikąd. Rozbiórka ponad 800 000 m3 kolosa z PRL wymaga wielu miesięcy pracy, specjalistycznego sprzętu oraz wykwalifikowanych ekip dokonujących m.in. kontrolowanego wyburzenia. Dochodzi do tego inflacja, rosnące koszty, a więc około miliarda złotych albo i więcej. Do tego trzeba gdzieś przenieść wszystkie funkcjonujące tam instytucje.

Co w zamian? Otrzymujemy jedną z najatrakcyjniejszych działek w historii miasta. Pomiędzy dworcem Warszawa Centralna i galerią handlową Złote Tarasy, a stacją metra Centrum i ogromnym węzłem przesiadkowym. Ile można by z tego wyciągnąć? Eksperci finansowi mówią, że ciężko spekulować. Plan zagospodarowania nie zakłada, że Pałacu Kultury i Nauki tam nie będzie. Nie jest też powiedziane, że działka trafiłaby w ręce komercyjne, dlatego trudno to skalkulować. Z pragmatycznego punktu widzenia jest to zatem mało opłacalne.

Ale jest też znaczenie symboliczne

Pałac Kultury i Nauki. Symbol sowieckiego zniewolenia czy el...

Należy przy okazji obalić mit, że PKiN był przez mieszkańców Warszawy postrzegany dobrze. Wręcz przeciwnie na początku niechęć do pałacu była znacznie większa niż obecnie. Teraz wiele osób się z nim opatrzyło, przyzwyczaiło do niego, a słysząc, że to symbol zniewolenia Polski puka się w głowę. Tymczasem właśnie tak postrzegano go w latach 50. XX wieku. W warszawskiej mowie przerabiano nawet słowa hymnu Polski: „Co nam obca przemoc dała, nocą rozbierzemy”. Dodawano sobie tak otuchy.

Leopold Tyrmand zanotował w swoim dzienniku, że lud Warszawy rychło ochrzcił Pałac "pekinem": "Poza anagramem jest w tym podtekst: tak nazywano z uszczypliwym lekceważeniem wielką czynszówkę w przedwojennej Warszawie, na rogu Złotej i Żelaznej, siedlisko pokątnych domów rozpusty". Z kolei Władysław Broniewski nazwał dzieło Rudniewa "koszmarnym snem pijanego cukiernika". Znanym przeciwnikiem pałacu jest między innymi były szef polskiej dyplomacji, Radosław Sikorski. Ostatnio głos zabrał też Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Nie to nie jest także dar, który Warszawa dostała zamiast metra lub osiedla mieszkaniowego. Żadnego wyboru nie było. Tę legendę obalił w swojej książce „Sto lat warszawskiego metra. Od pomysłu do realizacji” Jakub Jastrzębski. Budowa metra była podjęta dokładnie w tym samym czasie z udziałem radzieckich ekspertów - po prostu została potem zarzucona. Dlatego właśnie wielu podkreśla, że to symbol narzucania Warszawie i Polakom ogólnie czyjejś woli.

Od siebie dodam, że Pałac Kultury i Nauki jest moim zdaniem po prostu szpetny. To dziwna mieszanka art deco z socrealizmem, która wręcz nie miała prawa się udać, a różne podobne wersje możemy oglądać w wielu miastach Rosji i dawnych krajach ZSRR. Dodatkowo z czasem przestał działać jego początkowy atut, czyli jasny kolor. Spaliny i powietrze znacznie wpłynęło na jego elewację. Z drugiej strony, podobny projekt 200 metrowej "Wieży Niepodległości" przedstawiano już przed wojną. Miała jednak stanąć przy Rondzie Waszyngtona. Ciężko powiedzieć czy po wojnie ten pomysł zaadaptowano na potrzeby socrealizmu czy był to zupełnie odrębny projekt.

Prezentacja
Makieta przedstawia projekt 200 metrowej wieży zaprezentowany w 1936 roku. Na zdjęciu między innymi ówczesny prezydent stolicy Stefan Starzyński i prezydent RP Ignacy Mościcki.Narodowe Archiwum Cyfrowe

Nasi czytelnicy zapytani o zdanie na temat Pałacu Kultury i Nauki oraz jego ewentualnego wyburzenia byli bardzo podzieleni. „Zburzyć symbol sowieckiej hegemoni. Tak jak przed drugą wojną warszawiacy zburzyli cerkiew na obecnym placu Piłsudskiego” – napisała Pani Monika. „Przecież ten pałac to historia. Jaka by nie była ale historia. Obozu w Oświęcimiu nikt nie burzy bo ma być przestrogą. Nie da się wymazać tego co było od 1945 do 1989 roku i udawać, że to nie istniało” – zauważa jednak Pani Paulina. Gorąca dyskusja i podział zdań wskazuje, że w tej sytuacji należy wykazać się czystym pragmatyzmem i kalkulacją – czy to się po prostu opłaca. Biorąc pod uwagę koszty wyburzenia pałacu, i konieczność przeniesienia wszystkich instytucji się tam znajdujących, jest kompletnie bezsensowne. Jakby nie było jest to też faktycznie element historii. Na szczęście dzisiaj pisana jest już ona bez zniewolenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto