MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pamiętaj: szkło, papier i plastik zawsze osobno zbieraj!

Barbara Musiałek
Na Paruszowcu-Piaskach dwa razy w tygodniu odbierane są tzw. wielkogabarytowe odpady. Fot. Katarzyna Śleziona
Na Paruszowcu-Piaskach dwa razy w tygodniu odbierane są tzw. wielkogabarytowe odpady. Fot. Katarzyna Śleziona
Na terenie Rybnika znajdują się 33 pojemniki na odpady segregowane. Mieszkańcy w ubiegłym roku zostawili w nich między innymi ponad 290 ton plastiku, 995 ton szkła i 418 ton papieru.

Na terenie Rybnika znajdują się 33 pojemniki na odpady segregowane. Mieszkańcy w ubiegłym roku zostawili w nich między innymi ponad 290 ton plastiku, 995 ton szkła i 418 ton papieru. Narzekają właściciele domków jednorodzinnych, którzy za odbiór worka z posegregowanymi śmieciami muszą płacić 1,50 zł. - W innych miastach można je dostać za darmo - skarżą się.

Rybniccy urzędnicy zapewniają, że segregacja śmieci w mieście ma się dobrze i od lat coraz większa ilość mieszkańców wyrzuca śmieci do osobnych worków i kontenerów. Jednak właściciele domków jednorodzinnych, którzy za odbiór worków posegregowanych śmieci muszą płacić 1,50 zł mają na ten temat całkiem inne zdanie. - Wiele śląskich miast za darmo rodzaje worki i je później odbiera. U nas w zeszłym roku płaciliśmy za worek złotówkę, a worki były o jedną trzecią większe. Nie ma się co dziwić, że coraz mnie ludzi chce dzielić śmieci w swoich domach - mówi nam jeden z mieszkańców osiedla Boguszowice.

Na terenie Rybnika znajdują się 33 pojemniki na odpady segregowane. Istnieje ponadto Gminny Punkt Zbiórki Odpadów Niebezpiecznych na terenie bazy Rybnickich Służb Komunalnych przy ul. Jankowickiej. - Tutaj mieszkańcy mogą pozbywać się farb, lakierów, świetlówek, leków, baterii oraz sprzętu RTV i AGD - informuje Krzysztof Jaroch, rzecznik urzędu miejskiego.

W ubiegłym roku rybniczanie zebrali więcej wyselekcjonowanych odpadów niż dwa lata temu. Wyselekcjonowanego plastiku było ponad 290 ton, szkła - 995 ton, papieru - 418. Odbiorem śmieci z terenu Rybnika zajmuje się między innymi firma EKO.

- Miesięcznie trafia do nas około 5 tysięcy ton śmieci, w tym 100 ton odpadów segregowanych - mówi Marek Golik, właściciel firmy. - W stacji segregacji oddziela się między innymi butelki białe od kolorowych, rożne rodzaje folii, z podziałem na folię stosowana w chemii gospodarczej i pozostałe. Tak oddzielone i oczyszczone odpady są następnie prasowane na odpowiedniej wielkości bale. Odbieramy też zużyty sprzęt elektroniczny, który następnie wywozimy do firmy zajmującej się utylizacją odpadów niebezpiecznych - informuje Marek Golik.

Składowisko odpadów komunalnych w Rybniku mieści się przy ul. Kolberga. Aktualnie nie przyjmuje się tam odpadów, bo nie ma już na to miejsca. Według urzędników, ma zostać rozbudowane do przyszłego roku. Na razie jednak śmieci, których nie da się powtórnie wykorzystać, trafiają na wysypisko w Jastrzębiu, Knurowie, bądź Raciborzu.

Zdaniem właściciela EKO, segregacja odpadów staje się coraz mniej opłacalna. - W wyniku kryzysu na świecie spadły ceny surowców wtórnych. Na przykład za kilogram makulatury w ubiegłym roku odbiorcy płacili nam 25 groszy. Teraz tylko cztery grosze. Natomiast za kilogram tworzyw, który kosztował wcześniej 1,20 zł, teraz dostajemy tylko 40 groszy - wyjaśnia właściciel firmy. - Dla nas selekcja jest ciężarem -dodaje.

Spółdzielnie mieszkaniowe, które mają wydzielone miejsca do selektywnej zbiórki odpadów, kosztami wywozu śmieci, zarówno tych zwykłych jak i segregowanych obciążają wszystkich lokatorów jednakowo. - W rejonie Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej istnieje 5 gniazd segregacyjnych. Łącznie mamy 15 pojemników. Za wywóz pojemnika śmieci segregowanych musimy zapłacić 69,50 złotych, natomiast za wywóz zwykłego pojemnika, 35,50 - mówi Marek Gruszczyk.

A jak segregacja wygląda w innych miastach? Na przykład pierwszą gminą w powiecie wodzisławskim, która wprowadziła selektywną zbiórkę odpadów, były Gorzyce. Mieszkańcy zaczęli tam wrzucać szkło i plastik do osobnych pojemników już w 1998 roku. Gmina chce uchodzić za ekologiczną i przyjazną turystom.

W przypadku plastików, szkła i metali jest to system workowy. Wszyscy mieszkańcy otrzymują worki i wystawiają je w określonym dniu każdego miesiąca przed swoją posesję. - Nasi mieszkańcy sami podpisują umowy z jedną z kilku firm, które mają koncesję na terenie naszej gminy. Jeśli jednak wrzucamy wyselekcjonowane odpady do przeznaczonych na to worków, za wywóz, ani same worki nic nie płacimy - wyjaśnia Wioletta Langrzyk z gorzyckiego urzędu gminy. I dodaje: - Jeżeli jednak surowce w worku będą zanieczyszczone, czyli trafią tam też papierki, śmieci, nakrętki metalowe i plastikowe na szkle, worki nie zostaną odebrane.

Firma odbiera pełne worki i pozostawia w ich miejsce puste. Jeśli ktoś ma więcej segregowanych śmieci, może przyjść po dodatkowe worki, które są dostępne w urzędzie gminy oraz u sołtysów. Też są darmowe. W Wodzisławiu Śląskim za wywóz śmieci mieszkańcy płacą różne stawki w zależności od pojemności kubła. I tak za pojemnik wielkości 110-120 l wodzisławianie płacą co miesiąc 17 złotych, a za 240 litrowy kubeł - 27 zł. W tej sytuacji selektywna zbiórka śmieci jest sposobem na spore oszczędności, bo za worek na śmieci segregowane trzeba zapłacić 1,2 zł za sztukę, a w tej cenie jest już także koszt jego wywozu. - Dlatego staramy się jak najwięcej segregować. To łatwe, jeśli przygotuje się w domu osobne pojemniki na różnego rodzaju śmieci. Członkom naszej rodziny już weszło to w nawyk, że plastikowe butelki wrzucamy do innego worka, niż szklane - mówi Natalia Kozyra, mieszkanka miasta. Wodzisław kilka lat temu zainwestował nawet w nowoczesną linię sortowniczą. Znajduje się ona na terenie Służb Komunalnych Miasta. Mieszkańców pobliskiego Raciborza nie trzeba przekonywać do segregowania śmieci. Każdego roku tutejsze Przedsiębiorstwo Komunalne odbiera od mieszkańców ponad 90 tysięcy worków z posegregowanymi odpadami. - Mamy 3,7 tysiąca podpisanych umów z właścicielami domów prywatnych, którzy regularnie odbierają worki na papier, szkło i plastik. Współpracujemy także ze wspólnotami mieszkaniowymi oraz Miejskim Zarządem Budynków. Na terenie osiedli i w różnych innych punktach Raciborza mamy już 170 dzwonów na odpady - mówi Elżbieta Nowara, prezes Przedsiębiorstwa Komunalnego w Raciborzu. I okazuje się, że coraz mniej osób "wyrzuca śmieci jak leci". - Od kiedy na osiedlu pojawiły się specjalne pojemniki, cała rodzina segreguje. Największy zapał ma do tego syn, bo do ekologii przekonali go w szkole. Od wszystkich wychciewa też baterie, które zbiera cała klasa. Potem mają za to jakieś nagrody - mówi mieszkanka Anna Strzeduła.

Z "petów" robią bluzy polarowe, czyli pomysły śląskich gmin na likwidację wysypisk śmieci

Odkąd istnieje obowiązek segregacji śmieci, śląskie miasta z gorszym lub lepszym skutkiem radzą sobie z tym problemem. Jednak - podobnie jak reszta Polaków - nie mamy nawyku, by w swoich domach osobno wyrzucać szkło, papier, czy resztki żywności. Z ubiegłorocznego raportu opublikowanego przez Pracownię Badań Społecznych i On Board PR wynika, że tylko co czwarty mieszkaniec dużego miasta segreguje śmieci. Bardzo często nie segregujemy odpadów, bo na osiedlach brakuje odpowiednich pojemników albo specjalne worki na ten cel są za drogie. A jakie pomysły wprowadzają samorządy na Śląsku, by poprawić tę sytuację?

Ruda Śląska
Z segregacją wśród mieszkańców jest różnie, ale miasto ma się czym pochwalić - na terenie Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych przy ul. Kokotek znajduje się jedna z większych w kraju, instalacja do recyklingu szkła. Na linii sortowniczej czujniki optyczne i magnetyczne wyłapują zanieczyszczenia i dzielą szkło na białe i kolorowe. Następnie usuwane są zbędne elementy jak nakrętki, obręcze. Szkło później jest mielone i w takim stanie trafia do hut.

Świętochłowice
Zużyty sprzęt elektroniczny i elektryczny, baterie, tonery, świetlówki, przeterminowane leki, a także wszelkiego rodzaju odpady wielkogabarytowe i budowlane można oddawać do Gminnego Punktu Zbierania Odpadów Niebezpiecznych i Wielkogabarytowych - podobne powstały we wszystkich miastach. Ale w Świętochłowicach w ramach wymiany, za odpady właściciele otrzymują drobne nagrody rzeczowe. Można dostać na przykład żarówkę energooszczędną za oddanie zużytego sprzętu AGD.

Bytom, Tarnowskie Góry
W tych miastach do segregacji skutecznie namawiają organizacje pozarządowe. Od trzech lat stowarzyszenie "Zielona Ziemia" z Radzionkowa organizuje tam akcję pod hasłem "Moje czyste miasto". Przedsięwzięcie ma na celu propagowanie idei segregowania śmieci. Dzisiaj bierze w niej udział 46 przedszkoli i szkół Uczestnicy akcji otrzymują bezpłatnie, od firm, które ze stowarzyszeniem współpracują, worki na posegregowane śmieci.

Jaworzno, Będzin, Sosnowiec, Sośnicowice, Zabrze
Coraz więcej miast oferuje mieszkańcom darmowe worki do segregacji, a podzielone śmieci są odbierane za darmo - na przykład w Jaworznie. W Będzinie głównym odbiorcą śmieci jest firma "Interpomex". Klienci, którzy podpisują z nią umowę, dostają bezpłatnie worki na odpady. Razem z workami klienci otrzymują specjalne kalendarze z zaznaczonymi dniami odbioru tych odpadów. Odbiór także jest bezpłatny. Darmowe worki dostają także mieszkańcy m.in. w Sosnowcu, Zawierciu, Piekarach Śląskich czy podgliwickich Sośnicowicach. Powody do narzekania mają mieszkańcy Zabrza. Tam dzikie wysypiska są niemal w każdej dzielnicy. Segregacja jest droga - worki kosztują 3 zł.

Pyskowice
W gminie od trzech lat prowadzona jest segregacja odpadów biodegradowalnych pochodzących z pielęgnacji parków i ogrodów.

Bielsko-Biała
Od 1 kwietnia ubiegłego roku w internecie działa strona

www.akcjasegregacja.pl.

Namawianie do segregacji miasto zleciło fundacji Arka. Miasto stosuje zachęty ekonomiczne. Segregacja obniża koszt odbioru śmieci trzykrotnie. Metr sześcienny odpadów zmieszanych kosztuje 41,55 zł, natomiast metr sześcienny posegregowanych 13,85 zł.
W Bielsku odpady posegregowane nie trafiają na wysypisko, ale do papierni, hut czy Polovatu. W mieście istnieje największy w Europie południowo-wschodniej zakład przerobu butelek typu pet. Przywożone są tu ze Słowacji, Czech, Ukrainy, Węgier, bo lokalnego surowca jest za mało, by nowoczesna i bardzo wydajna linia mogła być w ciągłym ruchu. Butelki przerabiane są na półprodukt trafiający do różnych wyrobów, nawet materiału typu polar.

Zdaniem eksperta

Z Markiem Wróblewskim z Krajowej Izby Gospodarki Odpadami rozmawia K.Śleziona

Ile śmieci w Polsce udaje się "odzyskać"?
Obecnie Polska poddaje obróbce zaledwie 7,5 procent odpadów, pozostałe 92,5 procent nie ulega żadnemu przetworzeniu i trafia prosto na wysypiska. Niestety, tutaj co najmniej od 5 lat nie ma żadnego postępu. Na to w ostatnim czasie nałożyły się problemy na rynku surowców wtórnych, które powodują, że segregacja jest deficytowa i nieopłacalna. Przykładowo w 2008 roku firmy skupywały butelki PET, średnio po 1300-1400 złotych za tonę, a dziś jest to kwota rzędu 500 złotych. Tymczasem musimy szybko działać, bo prawo unijne nakazuje nam, by do 2012 roku Polska osiągnęła poziom 25 procent odpadów przetworzonych. A w 2020 roku mamy przetwarzać już 65 procent śmieci! Jeśli nie spełnimy wymogów unijnych, posypią się kary rzędu milionów euro.

Dlaczego jest tak źle?
Mamy złe prawo. To gmina powinna być właścicielem śmieci wytwarzanych na swoim terenie, natomiast obecnie ich właścicielem są firmy je wywożące. A ich głównym celem jest zysk.
Nie ma nad nimi pełnej kontroli i trudno wyegzekwować działania proekologiczne, jeżeli są nierentowne. Nie ma nawet w wielu miejscach pewności, gdzie te odpady trafiają. Gdyby to samorząd był właścicielem odpadów, mógłby stworzyć pełny, jednolity system gospodarowania nimi.
Poza tym wnioski o dofinansowanie inwestycji związanych z przetwarzaniem odpadów komunalnych często przepadają. Bo gminy nie będąc właścicielami odpadów wytwarzanych na swoim terenie nie mogą zagwarantować, że przerobią określoną ilość odpadów, a cała inwestycja będzie opłacalna. Właśnie to chcemy zmienić w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach oraz w ustawie o odpadach. Obecnie trwają prace nad jej treścią. Prace w Sejmie nad nowelizacją tego prawa niestety się przedłużają.

Ale trzeba też zmienić nawyki i mieszkańców, i producentów.
Tak. Na przykład zwykłe pudełeczko ciastek jest zapakowane obecnie w kilka opakowań. Jedno plastikowe, które wkłada się do kolejnego kartonowego, a następnie wszystkie kilkakrotnie zapakowane ciastka trafiają jeszcze do kartonu zbiorczego. Powstaje przerost opakowań nad treścią. Po drugie trzeba sortować odpady już u producenta, by łatwiej poddać je recyklingowi. Trzeba stworzyć tak zwane "green pointy", czyli zielone punkty. To taki ekologiczny system zbierania i przetwarzania odpadów. Znak towarowy "zielony punkt" na danym produkcie oznacza, że jego producent włożył pieniądze w budowę i funkcjonowanie systemu odzysku i recyklingu opakowań, które wytworzył. Po trzecie należy stworzyć warunki ekonomiczne do przetwarzania surowców wtórnych. Aby spełnić wymogi Unii Europejskiej, Polska musi zbudować do 2013 roku 10, 12 spalarni odpadów i kilkadziesiąt zakładów mechaniczno-biologicznego ich przetwarzania. Jeśli się nie uda, posypią się bardzo wysokie finansowe kary.

Wierzy pan, że zdążymy?
Mamy w całym kraju tylko jedną spalarnię odpadów komunalnych, w Targówku. Są małe szanse, że Polsce uda się spełnić te wymogi. Z pewnością do 2013 roku nie wybudujemy kolejnych 10 spalarni, może powstaną z trzy, cztery.
Dla przykładu Niemcy mają kilkadziesiąt spalarni i kilka tysięcy zakładów przetwarzania śmieci. My niestety jesteśmy na szarym końcu w Europie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto