Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pan dostał po kieszeni

[email protected]
Malbork. Pies zagrażał ludziom i zwierzętom, dlatego... pan dostał po kieszeni. Biegający bez opieki młody husky przez kilka godzin siał strach na ul. Wincentego Pola w Malborku.

Malbork. Pies zagrażał ludziom i zwierzętom, dlatego... pan dostał po kieszeni.

Biegający bez opieki młody husky przez kilka godzin siał strach na ul. Wincentego Pola w Malborku. – Do takiego groźnego psa dawno nie byliśmy wzywani – przyznaje Straż Miejska, która praktycznie codziennie musi ganiać biegające luzem czworonogi.

Nie wiem, jak ten pies znalazł się na moim podwórku, bo furtka jest zamknięta. Boję się do niego podejść, bo cały czas warczy. Zdążył już wyciągnąć królika z klatki i go zagryzł. Już chyba z dwie godziny temu zadzwoniłam po strażników miejskich, ale wciąż ich nie ma – relacjonowała nam przez telefon Alina Kwiatkowska, mieszkanka ul. Wincentego Pola.

– Nie dwie godziny, tylko 45 minut temu przyjąłem zgłoszenie od tej pani. Wysłałem już funkcjonariuszy na miejsce – usłyszeliśmy od dyżurnego Straży Miejskiej w Malborku.

Do agresywnego psa strażnicy zmierzali... autobusem.

– To był patrol pieszy, a podczas pełnienia służby funkcjonariusze mają bezpłatne przejazdy – tłumaczy swoich podwładnych Włodzimierz Małyszek, komendant malborskiej Straży Miejskiej. – Poza tym, nie wszyscy strażnicy mają uprawnienia do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych.

Nim mundurowi dotarli na miejsce, husky zdążył już pobiec dalej.

– Wyskoczył przez bramkę – opowiada kobieta.

– Jak mi opowiadano, to był młody, głupi pies. Nie tylko zagryzł królika, ale, jak mówili mieszkańcy, gonił jeszcze kaczki, wpadł również do jednego z gołębników. Z tego, co wiem, rzeczywiście wyglądał na groźnego, bo warczał i głośno szczekał – wyjaśnia Włodzimierz Małyszek.

Ale ostatecznie strażnikom udało się odnaleźć właściciela, który został ukarany standardowym w takich sytuacjach mandatem. Za niedopilnowanie swojego czworonoga, który miał pełną swobodę, opiekun husky’ego musiał wyciągnąć z kieszeni 200 zł.

– Co prawda, nie prowadzimy osobnej ewidencji dotyczącej psów, jednak bardzo często jesteśmy wzywani do czworonogów, które właściciele puszczają luzem. Tak jest prawie codziennie – twierdzi komendant Małyszek. – Jednak to chyba pierwszy tego typu przypadek, gdy pies zagrażał bezpieczeństwu. Zwykle psy nikogo nie atakują.

Alina Kwiatkowska już zapowiada, że będzie domagała się odszkodowania. – Strażnicy powiedzieli mi, że właściciel przyjdzie do mnie, porozmawia. Nie przyszedł. Nie wiem, kto to jest, bo – ze względu na ochronę danych osobowych – nie mogłam od razu poznać jego nazwiska. Muszę wystąpić z odpowiednim wnioskiem do Straży Miejskiej. Później będę dochodziła zadośćuczynienia – tłumaczy poszkodowana mieszkanka ul. Wincentego Pola.

Anna Szade - Dziennik Bałtycki

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto