Patodeweloperka w Warszawie. Na Białołęce wybudowano bloki bez prądu, gazu i kanalizacji

Sprawę białołęckich mieszkań, w których nie ma gazu, kanalizacji i prądu zbadała redakcja programu "Państwo w Państwie". Jak się okazało, konflikt właścicieli lokali z deweloperem trwa od blisko dwóch lat. Nabywcy muszą płacić kredyty za mieszkania przy ul. Messal, choć nie mogą w nich mieszkać.

Nie dostaliśmy tych mieszkań dlatego, że nie są wykonane przyłącza, to jest główna przyczyna, to jest cały czas budynek w budowie oficjalnie, natomiast bez przyłączy nie może stać się budynkiem mieszkalnym i nie można przenieść własności na nabywców - wyjaśnia w rozmowie z Polsat News Fryderyk Makowski, który już ponad dwa lata czeka na odbiór mieszkania.

Deweloper o sytuację obwinia gminę twierdząc, że zablokowali mu podłączenia, żądając budowy drogi. Z kolei urzędnicy tłumaczą, że to deweloper nie złożył stosownych dokumentów i na dodatek nielegalnie wybudował przyłącza gazowe i kanalizacyjne.

Właściciele mieszkań mieli już dość tego, że wydali oszczędności życia na mieszkania, do których teraz nie mogą wejść. Zgłosili więc sprawę do prokuratury i nadzoru budowlanego, co poskutkowało tym, że pełnomocnicy dewelopera - zdaniem mieszkańców złośliwie - wymienili zamki na klatce schodowej, przez co nabywcy nie mają do nich dostępu.

Konflikt trwa nadal, choć gmina próbuje pomóc lokatorom budując drogę dojazdową do bloków. O przyłącza będzie musiał jednak zadbać deweloper, który obiecuje, że wykona je w ciągu trzech miesięcy.

Zobaczcie też: Bliska Wola Tower. Warszawski Hongkong w nowej odsłonie. Potężne bloki pokryła elewacja