Pielęgniarki: to sygnał ostrzegawczy

– Sygnalizujemy problem ogólnopolski, którego punktem zapalnym jest to, co dzieje się u nas – mówi Iwona Borchulska, szefowa śląskiego regionu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

Przed bramą resortu zdrowia z transparentami stoi 18 pielęgniarek. – Na razie zaplanowaliśmy protest na trzy dni. Będziemy stać tutaj codziennie od rana – podkreśla Borchulska.

Siostry pojawiły się przed ministerstwem z powodu strajków, jakie od ponad dwóch tygodni odbywają się w czterech szpitalach na Podbeskidziu. Bierze w nich udział blisko 1 tys. sióstr. Pielęgniarki protestują w szpitalach ogólnym i wojewódzkim w Bielsku-Białej w Międzybrodziu i Żywcu. Domagają się m.in. podwyżek zagwarantowanych ustawą z 2007 r.

W liście otwartym, który siostry przekazały dzisiaj minister zdrowia Ewie Kopacz, twierdzą, że „czują się wykorzystane i oszukane”. Podkreślają, że nie domagają się nowych podwyżek, tylko wypełnienie tego, co miały wcześniej zagwarantowane prawem.

Protest zakończyły natomiast pielęgniarki z Bystrej, które według rp.pl zgodziły się w piątek na jednorazową wypłatę po 2 tys. zł dla każdej z nich. Maria Longina Karczmarska, wiceszefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek zwraca uwagę, że nie ma wzrostu wynagrodzeń, ubywa pielęgniarek, a ich średnia wieku jest coraz większa.

Zobacz również:
Warszawa: protest pielęgniarek [MoDO]
Protest związkowców [MoDO]