PIŁA - Gdzie zakotwiczył radny Jarosław Kotwica?

Krzesło radnego Jarosława Kotwicy, podczas obrad pilskiej rady miasta, od 1 września jest puste. W wakacje spakował bowiem walizki i wyjechał za granicę, do pracy. Nie wiadomo jednak dokładnie, gdzie jest i kiedy wróci.

Radny Kotwica ma 29 lat, a kiedy został radnym, liczył sobie lat 26. Był wtedy bezrobotny i wcześniej nie udzielał się w polityce. Wspierał jednak kampanię prezydenta Piły Zbigniewa Kosmatki, a w wyborach poparła go młodzież. Dostał 181 głosów. Było to więcej niż na przykład otrzymał nieżyjący już dzisiaj radny Janusz Taczalski, biznesmen, twórca sławnego turnieju tenisowego w Pile Hades Cup, który otrzymał wtedy 174 głosy. Tuż po wyborach Kotwica został członkiem sześcioosobowego klubu prezydenta, niebawem też dostał pracę w gminnej spółce Tarpil, która zarządza pilskimi targowiskami. Dochody radnego znacznie więc wzrosły. W 2007 roku w spółce zarobił ponad 20 tys. złotych, do tego pobrał ponad 8 tys. zł diety. Kupił więc samochód. W radzie został jeszcze sekretarzem i zasiadał w jej prezydium. Prezydent nie kryje więc lekkiego zawodu.

– Słyszałem, że jest gdzieś w Irlandii, ale odkąd wyjechał, nie rozmawiałem z nim – mówi. Przyznaje jednak, że jeśli ktoś decyduje się zostać radnym, to powinien brać za to pełną odpowiedzialność. Zresztą jeden z wiceprezydentów w rozmowie telefonicznej zasugerował już radnemu Kotwicy, by zrzekł się mandatu, ale ten tego nie zrobił. W firmie wziął wprawdzie półroczny bezpłatny urlop do 15 stycznia, ale nikt nie ma pewności, czy wróci.

Więcej w dzisiejszym wydaniu Polska Głos Wielkopolski, lub [

](http://www.prasa24.pl)