Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PiwPaw przy Parkingowej definitywnie kończy działalność. "Nie jesteśmy w stanie dalej funkcjonować"

Sandra Gozdur
Sandra Gozdur
Po tylu przebranżowieniach nikt chyba nie spodziewał się, że słynny na całą Warszawę pub PiwPaw, zakończy działalność. Informację potwierdził w rozmowie z nami właściciel, mówiąc że doszli już do takiej granicy, iż nie są w stanie dalej funkcjonować. Szczegóły w artykule poniżej.

Wiele osób z ogromnym zaciekawieniem obserwowało, jak pub PiwPaw przy ul. Żurawiej 32/43 walczył z obostrzeniami i co rusz zamieniał się w nowy biznes, by cały czas funkcjonować. Za każdym razem było to jednak tak skonstruowane, że przy okazji każdy gość mógł wypić sobie piwo. Jedni podziwiali za walkę, drudzy krytykowali za tworzenie ogniska umożliwiającego rozpowszechnianie się zakażenia koronawirusem. Jedno jest pewne – zachowanie właściciela było bardzo odważne, tym bardziej, że nie zraziło go zatrzymanie przez policję i postawienie kilku (teraz już nawet kilkudziesięciu) zarzutów. Okazuje się, że PiwPaw przetrwał czas głębokiego lockdownu, ale nie dotrwał do zluzowania obostrzeń i legalnego otwarcia jako pub. Właściciel potwierdził w rozmowie z nami, że to definitywny koniec kultowego już miejsca w Warszawie.

- Doszliśmy już do takiej granicy, że nie jesteśmy w stanie dalej funkcjonować. Policja zabrały cały towar, który mieliśmy. Nie możemy nic więcej kupić, bo nie mamy koncesji. Nie ma sensu dalej się z nimi kopać. Udało im się zapędzić nas w kozi róg. Właściciel ciągle wystawia mi faktury na 60 tys. każdego miesiąca, mimo że nie mogę tam pracować. To jest totalny absurd, nie chcę tego dalej ciągnąć – tłumaczy nam Michał Maciąg, właściciel PiwPaw-u.

Od „Akademii Piwnej” do „Świątyni Latającego Potwora Spaghetti”

Po wielu miesiącach pandemii a tym samym zamknięciu lokali gastronomicznych, PiwPaw postanowił przebranżowić się w „Akademię Piwną”. W styczniu można było za dziesięć złotych brać udział w „szkoleniu” – uczestnicy przychodzili, pili piwo i mogli bawić się jak za „normalnych czasów”. Do sieci wyciekły nagrań z imprez. Zdjęcia osób tańczących w rytm antyrządowej piosenki rapera Cypisa (na melodię „Call on me”) szybko stały się niezwykle popularne. Wtedy rozpoczęły się pierwsze kontrole policji i sanepidu. I choć wiele wskazywało, że to koniec popularnego multitap baru, okazało się, że to dopiero początek.

Z racji luzowania obostrzeń, rząd umożliwił na kilka tygodni otwarcie m. in. muzeów. Właściciel PiwPaw-u wykorzystał tę okazję i przebranżowił 1 lutego swój pub w „Muzeum Kapsli”. Było to nawiązanie do wystroju lokalu, gdzie na ścianach przywieszone są kapsle. Miesiąc później lokal zamienił się w „Basen Piwny”. Przed wejściem ustawiono niewielki basenik, do którego nalewano przeterminowane piwo. Kolejnym etapem było nazwanie baru „Pierwszą Warszawską Manufakturą Maseczek”, której nadano imię prof. Andrzeja Horbana. Właściciel tłumaczył, że zależy mu, by „ludzie mogli sami sobie szyć maseczki, żeby nie musieli czekać na transporty z Chin czy jakichś fabryk”. Ostatnia nazwa lokalu, która pojawiła się 1 kwietnia, to Świątynia Latającego Potwora Spaghetti. Trzeba przyznać, że plusem dla właściciela PiwPaw-u jest to, iż nigdy niczego nie ukrywał, nie zaklejał szyb ciemną folią czy nie prosi o hasło przy wejściu do środka.

52 zarzuty i do 10 lat więzienia

Policja, Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) oraz Sanepid zrobiły 4 marca nalot na PiwPaw. Na miejscu, według właściciela, było ponad 70 osób z różnych służb. Funkcjonariusze policji m. in. wynieśli zapasy alkoholu z baru oraz z chłodni. Po akcji lokal został tymczasowo zamknięty a właściciel kilka dni później został zatrzymany na 48 godzin (więcej: PiwPaw w Warszawie. Wielki nalot na czynny bar. Służby zajęły beczki z piwem. „70 chłopa okrada nam chłodnię i zapasy).
Jak przyznał nam w marcu właściciel, policja i prokuratura wnioskowały o zatrzymanie go na 3 miesiące, ale sąd nie przychylił się do tego wniosku.
- Sąd jednoznacznie ocenił dowody, które miałyby stanowić podstawę tymczasowego aresztowania i na tej podstawie zwolnił mojego klienta oraz wypuścił na wolność – potwierdził nam ówcześnie adwokat właściciela PiwPaw-u.
Mimo to, postawione zostały mężczyźnie zarzuty, za które grozi mu do 10 lat więzienia.

- Zarzuty jakie mi postawiono to sprzedawanie alkoholu bez wymaganej koncesji, używanie słów powszechnie uznawanych za wulgarne w przestrzeni publiczne – wyliczał w marcu właściciel pubu. - Najpoważniejszy zarzut to czynna napaść na funkcjonariusza wykonującego czynności służbowe.

Na początku maja Michał Maciąg opublikował w mediach społecznościowych zdjęcia dokumentów, które otrzymał. To kolejne 32 zarzuty, jakie mu postawiono.
- Wprawdzie wszystkie są takie same, ale z różnych dni i godzin. Przykładowo z sobotę 23.01 "wykryto wykroczenia" o godzinie 7:05, 15:30, 15:35 i o 23:55. Razem mam już 52 zarzuty, a przecież niebiescy funkcjonariusze "creme de la creme" dali radę ogarnąć dopiero styczeń – napisał właściciel PiwPaw-u.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto