Inspektor Wyszkowski przyznaje, że otrzymuje bardzo wiele sygnałów o nieprawidłowościach w schronisku. – Są to sygnały różnego kalibru, część wynika z tego, że ktoś kogoś lubi lub nie – ocenia. Po dwóch miesiącach zarządzania schroniskiem przez Arkę przeprowadził skrupulatną kontrolę oceniając wszystkie aspekty działalności. – Uchybień było sporo, ale wiele zostało usuniętych i muszę podkreślić, że obecni gospodarze chcą się uczyć.ZWIERZĘTOM KRZYWDA SIĘ NIE DZIEJEDla nikogo nie było tajemnicą, że Arka zajmująca się ludźmi bezdomnymi żadnego doświadczenia w opiekowaniu się zwierzętami nie miała. – Ale zatrudniła lekarza weterynarii, który bardzo dobrze, tak zresztą jak poprzednik, pracuje – ocenia Wyszkowski. Współpracuje też z behawiorystą i widać, że słuchają uwag.Największym problemem kieleckiego schroniska jest jednak fatalny stan bazy. – W głównym budynku przecieka dach, rury, przemarzają ściany. Władze miasta powinny zdecydować jaki ma być los tego miejsca. Doraźne malowanie nie załatwi sprawy – uważa inspektor i dlatego proponuje spotkanie z władzami miasta by wspólnie ustalić, co dalej.- W budynku potrzebne jest zaplecze socjalne, miejsce gdzie ludzie mogą się przebrać, konieczna jest przebudowa kuchni – wylicza najpilniejsze potrzeby. Z raportu wynika, że miał też zastrzeżenia do czystości w schronisku, zwłaszcza w szpitaliku, gdzie dochodzące po parwowirozie szczeniaki zabrudziły całą podłogę. – Nie wystarczy sprzątanie raz dziennie – podkreśla Wyszkowski, ale to zostało zrobione od ręki. Uprzątnięto też odpady składowane obok schroniska.Stan zwierząt ocenia jako dobry. – Padnięć było niewiele więc nic złego się nie dzieje – podkreśla. Inspektor ma też sprawdzić kilka, wyrywkowo wybranych kart adopcyjnych, bo i do niego dotarły sygnały o oddawaniu psa na łańcuch. – Ale też nie ma zakazu trzymania zwierząt na łańcuchu byle miał on 3 metry i pies był z niego spuszczany– dodaje. Oficjalnej skargi na nietrafione adopcje jednak nie mam. W sumie stan schroniska oceniam na „3", zwierzętom krzywda się w nim nie dzieje.ROBIĄ, CO MOGĄ I LICZĄ NA POMOCWojciech Moskwa, który kieruje Arką jest zadowolony z trójkowej oceny schroniska. - Budynek łatamy, chcemy w piwnicy zrobić pokój socjalny, biuro przenieść w inne miejsce a w biurze otworzyć gabinet weterynaryjny. Tak byłoby taniej – mówi. Korzystając z pomocy bezdomnych chce remontować jak najszybciej. – Poprawiamy także boksy, robimy drewniane podesty by psy nie stały na betonie – mówi. - Dziękuję wolontariuszom i wszystkim ludziom dobrej woli, którzy nas wspierają, bez nich prowadzenie schroniska byłoby bardzo trudne.Obecnie w Dyminach przebywa 156 psów, w hotelikach kolejne 9. – Chcielibyśmy je zabrać, ale nie ma gdzie. W ostatnim czasie przyszły 4 psy z wypadków, kilka innych z interwencji a zabieramy tylko te agresywne - tłumaczy.W styczniu oddano do adopcji 43 zwierzęta, w lutym 28 a do 5 marca 7. - Finansowo jest nie najgorzej, chociaż mamy dodatkowe wydatki związane ze sterylizacjami, których nie przewidzieliśmy. Własny gabinet bardzo by nam pomógł – mówi.Miasto stara się pomóc Arce. Robert Urbański, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej, jeśli tylko otrzyma zgodę prezydenta zleci opracowanie wniosku modernizacji budynku schroniska by ubiegać się o pieniądze z funduszy norweskich. – Z własnych środków chcemy dostawić kilka boksów a także postawić budynek edukacyjny na działce od strony ulicy Ściegiennego by prowadzić w nim lekcje z dziećmi – dodaje. O przeniesieniu schroniska w inne miejsce nie ma w ogóle mowy.Lidia [email protected]
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?