Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podlasie Air Port bye bye...

mentos88
mentos88
Miejsce, w którym miał powstać port lotniczy na Podlasiu
Miejsce, w którym miał powstać port lotniczy na Podlasiu mentos88
Historie związane z planami budowy na Podlasiu lotniska z prawdziwego zdarzenia nadawały by się na scenariusz. Szkoda tylko, że kiepskiego filmu bez happy endu.

Pamiętam pierwsze reakcje mieszkańców gminy Tykocin na informacje o powstaniu lotniska z prawdziwego zdarzenia w ich okolicach. Plotkom towarzyszyło niedowierzanie i nadzieja, że w przypadku wybrania wariantu „Saniki" staną przed możliwością przekwalifikowania się,a okoliczne miejscowości z Białymstokiem na czele zaczną kwitnąć.
W prasie pojawiły się ogłoszenia o sprzedaży nieruchomości nieopodal planowanej budowy lotniska i spekulacje na temat ceny za jaką zostaną odkupione grunty pod inwestycje. Niestety jak mówi stare przysłowie, dobre złego początki. Wszak od dźwięku silników odrzutowych krowy okolicznych hodowców przestały by dawać mleko, a kury zaczęły znosić kwadratowe jajka. Lotnisko było też nie w smak kilku lokalnym przedsiębiorcom, którzy nie podzielali entuzjazmu burmistrza Tykocina, na temat widoku Boeingów lądujących w sąsiedztwie.
Trzeba zapytać mieszkańców, co oni na to
Pierwsze konsultacje społeczne pokazały, że z częścią mieszkańców trudno będzie dojść do jakiejkolwiek formy porozumienia. Komuś nie pasowało to, że będzie musiał się wyprowadzić, kto inny nie chciał żeby pas startowy przechodził przez jego podwórko. Ci którzy lotniska chcieli woleli się nie wychylać, by niepotrzebnie się nie narażać na obelgi i wyzwiska, pośród których słowo „zdrajcy" było by jednym z łagodniejszych określeń zwolenników portu lotniczego.
Marszałek Dworzański niczym pułkownik Miles Quaritch, jeden z największych twardzieli filmu „Avatar" (jak na moje oko postać pułkownika jest bliźniaczo wręcz podobna do marszałka naszego województwa) odpowiadał na pytania przeciwników, bez zająknięcia. Nie wywarła na nim wrażenia nawet „parada ciągników" w ramach protestu.
Oczywiście przy okazji rozmów o realizacji tak dużej inwestycji nie mogło zabraknąć przedstawicieli „miłośników przyrody" których ekologami nie nazwę z racji faktu iż ubliżył bym tym prawdziwym działaczom na rzecz ochrony ginących gatunków. Niestety tradycją w naszym regionie stało się już przykładanie większej wagi do życia zwierząt, niż życia ludzkiego.
Kto jest za, a kto przeciw
Nikogo nie obchodziły tłumaczenia pracowników konsorcjum firm Arup i Ekoton. Nikt nie zwracał uwagi na to, że port lotniczy był by zlokalizowany 10 minut drogi od Białegostoku, nieopodal budowanej w tym momencie drogi ekspresowej. Nie miało też znaczenia to, że wszystkie instalacje nawet o centymetr nie przekraczałyby granic któregokolwiek z parków narodowych, a procedury podejścia do lądowania i startu samolotów uwzględniały by trasy przelotu ptaków. Sprawę wywłaszczenia 5 rodzin rozdmuchano do rozmiarów wysiedlenia całej wsi.
Jest to jednak dopiero początek tej historii...
W mediach zaczęły pojawiać się rożnego typu informacje na temat realizacji inwestycji, jej kosztów i potrzeby. Władze województwa obiecywały, że zrealizują ją, do końca 2015 roku, jednak już dziś wiadomo, że jest to nierealne. Na terenach gminy Tykocin rozpoczęła się „cicha wojna". Lobby opowiadające się przeciwko lotnisku zaczęło przekonywać do swojej opinii radnych, rozpowszechniając nieraz wręcz absurdalne informacje o niskich kwotach odszkodowań, czy utrudnieniach związanych z inwestycją. Wielu uległo tym informacjom. Ci którzy dalej chcieli współpracować z Urzędem Marszałkowskim i głośno mówili o jasnych stronach budowy portu w miejscowościach Saniki-Sawino-Bagienki musieli liczyć się z napiętnowaniem i wyzwiskami.
Otwieranie w późnych godzinach wieczornych drzwi nawet starym znajomym było ryzykowne, ponieważ, niektórzy z protestujących do swoich racji potrafili przekonywać chwytem bardzo popularnym pośród bywalców remizowych dyskotek, tzw „strzałem z główki" bądź „z bańki".
Decyzja podjęta, lokalizacja lotniska zatwierdzona
W lipcu 2009 roku zapadła ostateczna decyzja: lotnisko powstanie w Sanikach. Przy okazji nie obyło się bez teatrzyku i protestów przed Urzędem Marszałkowskim. Media również nie pozostawały bierne, niekiedy podając informacje stronnicze pozbawione zdrowego dziennikarskiego obiektywizmu.
Wydawało się, że Air Port Saniki jest na wyciągniecie ręki. W świetle obowiązujących przepisów trzeba było tylko uzyskać decyzję środowiskową i tutaj zaczęły się schody...
Fakty są takie, że na terenach gdzie planowano realizację inwestycji pojawili się pracownicy Ekotonu i byli pierwszymi w historii ludźmi, którzy przebadali ten obszar pod kątem fauny i flory. Nikt nigdy wcześniej nie widział w Sanikach czy Sawinie żadnego naukowca, który okazał by chociaż cień zainteresowania tymi terenami. Na podstawie dokumentacji opracowanej przez Konsorcjum Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku wydała w kwietniu 2010 roku pozytywną decyzję środowiskową.
Nadchodzą wątpliwości
Marszałek Dworzański ponownie majestatycznie niczym wspomniany wcześniej pułkownik Miles Quaritch obwieszczał w mediach regionalnych, że wybrana przez Zarząd Województwa lokalizacja jest najlepszą z możliwych. Lech Magrel z RDOŚ uważa tak po dziś dzień. Być może ma racje, ale nie mnie to oceniać.
Nie mogło się jednak obyć bez odwołania się od tej decyzji do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie, która to dopiero po 10 miesiącach, w pierwszych dniach 2011 roku uchyliła decyzję i skierowało ją do ponownego rozpatrzenia przez regionalną dyrekcję w Białymstoku. Władza bez cienia zakłopotania argumentowała, że brakujące elementy raportu zostaną uzupełnione, a zaistniała sytuacja nie wpłynie na termin realizacji przedsięwzięcia. „Miłośnicy przyrody" dalej jednak obstawiali przy swoim martwiąc się o bezpieczeństwo migracyjnych korytarzy ptaków.
Powoli pewność panów na wysokich stołkach zaczęła opadać. Pojawiły się doniesienia o zakładanych planach awaryjnych, oraz o nowej lokalizacji nieopodal wsi Kowalowce. Sprawa pustych obietnic pewnie dalej by się ciągnęła gdyby nie fakt że Konsorcjum Arup/Ekoton odmówiło Urzędowi Marszałkowskiemu przygotowania nowych raportów za darmo.
Lotnisko nie jest potrzebne?
Dzisiaj już chyba nikt nie liczy, na szybkie powstanie prawdziwego lotniska na Podlasiu. Jakie to będzie miało skutki dla mieszkańców naszego województwa ciężko ocenić. Wszak do skansenu też trzeba jakoś dotrzeć by móc popodziwiać okazy rzadkich płazów czy ptaszków.
Mieszkańcy wsi Saniki-Sawino-Bagienki gdzie prawie pewne było powstanie portu lotniczego już przyzwyczaili się do tej paradoksalnej sytuacji, z tą różnicą, że dzisiaj wielu z tych najgłośniej protestujących spotkanych na ulicy szczerze ubolewa nad czynnym działaniom przeciwko tej inwestycji.
Nieopodal wsi jest modernizowana droga krajowa nr 8. Wszyscy mieli nadzieje, że połączy Białystok z lotniskiem. Teraz wielu patrzy z zazdrością na tych, którzy zatrudnili się przy pracach jako podwykonawcy, bądź udostępnili wolne pomieszczenia w swoich domach jako sypialnie dla robotników z rożnych części Polski. Gdyby lotnisko budowali tutaj rąk do pracy potrzeba by było dwa razy więcej.
Czy będzie szukanie winnych
„Na górze" jak zwykle nie ma winnych. Marszałek już stracił swoją wiarygodność. Miłośnicy przyrody dostali to o co walczyli. Pozostaje pytanie do kogo mieć pretensje? Do protestujących rolników? Wchodząc we współpracę z organizacjami uważającymi się za ekologiczne nie zdawali sobie zapewne sprawy, że niedługo dawni sprzymierzeńcy zapukają do ich drzwi zabraniając mechanicznego wykaszania łąk, siania nawozów czy wypasu bydła. Może powinniśmy mieć żal do naszych lokalnych polityków, bardziej od lotniska zainteresowanych walką o stołki, czy sprawę ruchu granicznego z Białorusią.
Przez 10 miesięcy oczekiwania na decyzje Generalnej Dyrekcji Środowiska nie pomyśleli o tym aby zrobić cokolwiek w celu usprawnienia procedur. Póki co winą obarcza się Konsorcjum. Nikogo nie obchodzi, że przed tymi dwoma firmami postawiono za zadanie przeprowadzanie badań i analiz, których nie wykonywano wcześniej nigdzie na świecie, by zbudować lotnisko. Stając do przetargu na pewno żaden z pracowników nie liczył się z rolą „kozła ofiarnego".
Czy raport faktycznie jest źle zrobiony? Kto zawinił? Dlaczego na stwierdzenie błędów w raporcie musieliśmy czekać aż 10 miesięcy? Na te pytania nie znajdziemy prędko odpowiedzi. Nie zdziwi mnie jednak sytuacja w której zacznie ich szukać CBA...

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto