Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pogrzeb Agaty Mróz to był hołd dla niezwykłej osoby

Paweł Chwał
Wczoraj w rodzinnym Tarnowie siatkarkę Agatę Mróz żegnały tłumy mieszkańców, bliskich i przyjaciół oraz ludzie z całego kraju, którzy kibicowali jej nie tylko na boisku, ale także w walce z białaczką.

Wczoraj w rodzinnym Tarnowie siatkarkę Agatę Mróz żegnały tłumy mieszkańców, bliskich i przyjaciół oraz ludzie z całego kraju, którzy kibicowali jej nie tylko na boisku, ale także w walce z białaczką.
- Gdybym miała jeszcze raz wybierać, wybrałabym tak samo. Jestem szczęśliwa, odchodzę spełniona - taki testament przekazała swojemu mężowi dwa dni przed śmiercią.

W kościele Księży Filipinów, gdzie w samo południe rozpoczęła się msza święta za duszę zmarłej Agaty Mróz, modliły się najbliższe jej osoby. Obok urny z prochami siatkarki, która sama zażyczyła sobie, aby ją po śmierci skremować, stała jej rodzina. Wózek z dwumiesięczną córeczką Lilianką wnieśli ojciec Agaty i jej mąż, Jacek.
- Agata nie miała do nikogo pretensji o swoją chorobę. To była bardzo ciepła, kochająca kobieta, dla której zawsze najważniejszy był drugi człowiek - przyznał nad grobem mąż, Jacek Olszewski.
- Nie pytam Boga dlaczego mi ją zabrał, tylko dziękuję mu za to, że postawił ją na mojej drodze. Dziękuję za każdą chwilę, za jej radość życia, za dziecko, które pozostawiła po sobie. Obiecuję wychować ją na dobrą dziewczynę - deklarował.

Mąż siatkarki nie przyjął przyznanego przez prezydenta RP pośmiertnie dla żony Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski.
- Może ktoś powie, że jestem niewdzięczny, ale gdybym to zrobił, złamałbym swoje przekonania i tym samym zdradziłbym Agatę w dniu jej pogrzebu. Moja żona zasłużyła na ten order wcześniej, a nie przez swoją śmierć. Uważam, że należy się on przede wszystkim lekarzom z kliniki hematologii, którzy codziennie ratują życie - stwierdził Olszewski. Zebrani w kościele i przed świątynią przyjęli to oklaskami.

Wśród tłumów, które żegnały Agatę, nie zabrakło koleżanek z drużyny narodowej. Ubrane w czarne koszulki z numerem "9" i napisem Agata Mróz, trzymały w dłoniach białe róże.
- Tam, gdzie odeszła Agata, nie ma dwóch zespołów, nie ma blokowania przy siatce, nie ma mocnych i sprytnych zagrywek. Tam jest jedno boisko, jedna drużyna, jeden trener i jeden stopień podium. Tam wszyscy są zwycięzcami - mówił po mszy świętej żałobnej bp Marian Florczyk, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Sportowców.

W ostatniej drodze siatkarce towarzyszyło kilka tysięcy osób, w tym wielu kibiców siatkówki z całej Polski z szalikami klubowymi. Do Tarnowa przyjechali lekarze, którzy walczyli o jej życie. Obecni byli przedstawiciele Fundacji Przeciwko Leukemii, którzy pomagali znaleźć dawcę szpiku dla Agaty Mróz.
Tłumy mieszkańców i przyjezdnych z całej Polski wypełniły plac i ulicę przed kościołem. W tym gronie były także osoby, które w ostatnich miesiącach bezinteresowanie oddawały krew dla Agaty Mróz.
- Kiedyś spytałem Agatę: o czym będziesz rozmawiać z Chrystusem na swojej pierwszej rozmowie, jak spotkasz się z nim twarzą twarz? - wspominał nad grobem, przyjaciel siatkarki salezjanin ks. Maciej Matuła, który w ostatnich chwilach był z Agatą. Odpowiedziała, że najpierw podziękuje Jezusowi za swoje udane życie, za siatkówkę, a przede wszystkim za męża i dziecko.

- Dla niej do końca najważniejszy był drugi człowiek. Kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży, obiecała, że zrobi wszystko, aby urodzić zdrową córeczkę. I słowa dotrzymała - wyznał.
W chwili, gdy urna z prochami siatkarki została złożona w grobie na cmentarzu w Tarnowie Krzyżu, rozległy się przejmujące melodie "Barki" oraz "Ciszy" - grane przez trębacza. Ludzie rozchodzili się ze łzami w oczach. Dorota Świeniewicz, kapitan złotej drużyny siatkarek, też nie kryła wzruszenia.
- Agata była wspaniałą osobą. Wnosiła do zespołu przede wszystkim radość. Jak żadna z nas potrafiła cieszyć się z każdego zdobytego punktu. Zawsze mówiła o swojej chorobie, nigdy nie ukrywała tego, że jest osobą inną od nas wszystkich, ale też nigdy nie poprosiła trenera o żadną taryfę ulgową. Mimo że zakończyła sportową karierę, potrafiła pociągnąć za sobą jeszcze większą rzeszę ludzi. Wszyscy jej kibicowaliśmy. Zabrakło jej szczęścia. Na pewno pozostanie na bardzo długo w naszej pamięci, w naszych sercach.

Podobnie mówiła prof. Alicja Chybicka, kierownik Katedry i Kliniki Transplantacji Szpiku we Wrocławiu.
- O tym, że już nie ma szans na uratowanie Agaty Mróz, że nic nie da się zrobić, wiedziałam w środę rano. Dopiero wtedy, bo jeszcze o 23 poprzedniego dnia zwołałyśmy z prof. Turek konsylium i miałyśmy pomysły, co tu jeszcze zrobić. Obie wierzyłyśmy, że się uda. Pani Agata była świadoma zagrożenia i też pełna wiary. Ona była nastawiona absolutnie na walkę, do samego końca.
Mirosław Drzewiecki, minister sportu powiedział, że Agata Mróz była niezwykłą dziewczyną, obdarzoną wybitnym sportowym talentem, żelazną wolą i wielką miłością do ludzi.
- Pokazała nam, jak ważny i cenny jest każdy dzień naszego życia. Dzięki niej dostrzegamy znaczenie najpiękniejszych humanitarnych gestów - sens oddawania własnych organów i krwi, by ratować ludzkie życie- podkreślił.
Dodał, że Agata zostawiła niezwykły testament zawierający tę najcenniejszą prawdę, że prawdziwy sukces odnosimy wtedy, gdy dajemy siebie innym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto