Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polacy w arabskim słońcu - emigranci zarobkowi

Barbara Szczepuła
Fot. Archiwum rodzinne DIT Monies
Fot. Archiwum rodzinne DIT Monies
Czy kobieta, Polka w dodatku, może robić karierę naukową w Arabii Saudyjskiej? Ile zarabiają polscy lekarze w tym kraju? Robi się ciemno, bo słońce przed chwilą zaszło, lekki wiatr niesie ze sobą ...

Czy kobieta, Polka w dodatku, może robić karierę naukową w Arabii Saudyjskiej? Ile zarabiają polscy lekarze w tym kraju?

Robi się ciemno, bo słońce przed chwilą zaszło, lekki wiatr niesie ze sobą piasek pustyni, delikatny zapach wonnych kadzidełek unosi się w powietrzu. Sala recepcyjna w restauracji pod Rijadem to po prostu ogrodzony skrawek pustyni. Na piasku rozłożono dywany, na nich stoją stoliki, na stolikach – jedzenie, szczególne wrażenie robią patery z owocami, jakbyśmy nie na pustyni byli, ale w żyznym ogrodzie. Czekam na doktora Tomasza Moniesa i jego żonę Dorotę, którzy od kilku lat pracują w Arabii Saudyjskiej.

*

Na początek pijemy kawę z kardamonem i jemy daktyle. Żadnego alkoholu oczywiście, choć do krewetek, które niebawem wjadą na stół, pasowało by białe wino.

Dorota w eleganckiej czarnej sukni, wygląda bardzo młodo, choć jej córka ma już siedemnaście lat. Ładna, zadbana kobieta, która w dodatku robi międzynarodową karierę zawodową. Kobieta robi karierę pracując w Arabii? Wydaje się to nieprawdopodobne, bo przecież od razu na myśl przychodzą ograniczenia, którym poddane są kobiety w tym kraju. Nie tylko same nie wybierają sobie męża, ale - gdy mężczyzna tego zapragnie - muszą dzielić się nim nawet z trzema innymi żonami, a zdrada małżeńska karana jest chłostą. Saudyjki nie mają biernego ani czynnego prawa wyborczego, nie mogą prowadzić samochodu (jedyny taki przypadek na świecie), ani same chodzić po ulicach, a gdy już wychodzą na zakupy z kimś z rodziny, to okutane czarnymi draperiami od stóp do głów, czasem nawet mają oczy zasłonięte muślinem.
Na ulicach Rijadu wojsko strzeże porządku, ważniejsze ministerstwa i firmy ogrodzone są wysokimi murami i drutem kolczastym, także niektóre rezydencje wyglądają jak twierdze. Na jednym z placów odbywają się publiczne egzekucje, A tu kariera zawodowa Polki nie tylko w Rijadzie, ale na światowym forum? Jak to możliwe?
- Och, to wcale nie jest tak z tymi Saudyjkami jak się wydaje w Europie – mówi Dorota. – To mit, że siedzą w domu i płaczą. Małżeństwa są wprawdzie kojarzone, ale gdy dziewczynie narzeczony się nie podoba, to rodzina szuka innego kandydata i nikt jej przemocą za mąż nie wydaje. A co do wielożeństwa, zdarza się prawie wyłącznie wśród Beduinów i jest – jakby to nie brzmiało dziwnie dla Europejczyka – jakimś rozwiązaniem problemu samotnych kobiet. Każdej ze swoich żon mężczyzna musi zapewnić taki sam standard życia, musi też podzielić między nie swoje noce. Pewnie, że niektóre cierpią, ale czy Polki nie cierpią, gdy mąż ma kochankę?
Wykształceni w Stanach Saudyjczycy, naśladują zwyczaje tam panujące. Moniesowie nie mają żadnego znajomego Saudyjczyka, który miałby więcej niż jedną żonę. No ale tacy pacjenci jednak się trafiają.
A król? Król to król. Musi dbać o ciągłość dynastyczną.

*

To, że kobiety chodzą zakwefione, jest faktem, ale tylko poza domem. W domu wkładają na siebie suknie od Armaniego, spodnie od Diora i bluzki od Prady, Mogą sobie na to pozwolić, bo są bogate. A dla kogo je wkładają? Dla innych kobiet oczywiście, dla sióstr, kuzynek i przyjaciółek, bo tak naprawdę wszędzie na świecie kobieta ubiera się dla innych kobiet, bo tylko inna kobieta potrafi docenić szyk, krój i markę stroju.
Przypominam sobie spotkaną poprzedniego dnia Olgę Kozłowską, Polkę z Australii (niegdyś z Katowic), która na zaproszenie księżniczki saudyjskiej uczy w Instytucie Sztuki i Mody w Rijadzie projektowania strojów, a także dobrego smaku i trudnej sztuki dobierania kolorów, bo Saudyjki mają z tym kłopot.
Sprawa z kolorami nie jest prosta. Na przykład czerwony okazał się ostatnio kolorem podejrzanym. Wyszło to na jaw w kontekście Walentynek. Na początku lutego Komisja ds. Szerzenia Cnoty i Zapobiegania Występkowi uznała, że czerwony nie przystoi muzułmanom. Zakazano nawet sprzedaży czerwonych róż, o serduszkach i innych walentynkowych gadżetach nie wspominając.
Ale, że każdy zakaz da się obejść młodzi Saudyjczycy zainteresowani balowaniem w dniu świętego Walentego polecieli na weekend do Dubaju, czy do Kataru i tam bez przeszkód kupowali czerwone kwiaty i serduszka.

*

W pracy Saudyjki zdejmują wiec czarne abaje i zostają w markowych ciuchach, w szpitalu oczywiście wkładają na nie fartuchy i głowy obwiązują chustkami.<!s> W innych firmach niekiedy nawet pojawiają się w mini, z głębokimi dekoltami, co zdarzyło mi się widzieć na sześćdziesiątym szóstym piętrze w dziewięćdziesięciodziewięciopiętrowym Kingdom Holding, którego prezes Jego Książęca Mość Alwaleed Bin Talal, jest jednym z najbogatszych ludzi świata, a jego sekretarki w obcisłych króciutkich spódniczkach, z rozpuszczonymi długimi czarnymi włosami umiejętnie prezentują swoje wdzięki.
- Lubimy się z Saudyjczykami, ale respektujemy swoją odmienność – dodaje Tomasz Ciołek, architekt, który przyjechał do Arabii z Australii (poprzednio z Warszawy) w pogoni za słońcem i za pieniędzmi. – Nie poruszamy tematów obyczajowych, nie mówimy o równouprawnieniu kobiet, ani na tematy religijne.
- A pan jest religijny? – pytam, bo w Arabii Saudyjskiej praktykowanie innej niż islam religii jest zabronione.
- Wychowano mnie oczywiście po katolicku – odpowiada po chwili patrząc w niebo gwiaździste nad nami. – Ale czy jestem religijny? Nie, nie jestem, nie brak mi Boga, ale mam nadzieję, że jestem moralny. Z religii zostały mi tylko święta jako okazja do rodzinnego spotkania. Choinka na Boże Narodzenie i malowane jaja na Wielkanoc.

*

Dorota przyjechała do Rijadu za mężem. Doktor Tomasz Monies jest urologiem, pracował w szpitalu w Lublinie, szkolił się w Gdańsku u profesora Krajki, (- Zna go pani? Proszę go serdecznie pozdrowić!), pracował po czterysta godzin miesięcznie, a zarobki ciągle nie były satysfakcjonujące. Miał tego dość. Wysłał ofertę wraz z cv do Wielkiej Brytanii, bo tam chciał się zatrudnić, a odpowiedź otrzymał między innymi z Arabii Saudyjskiej. Obejrzał w Internecie luksusowy Al Hammadi Hospital, naradził się z ojcem, także lekarzem i wybrał Rijad.
Przyjechał tu w maju 2005 roku. Dorota pojawiła się w czasie wakacji i od razu jej się spodobało. Świat bajkowy. Egzotyka niesamowita.
- Zostaję – oświadczyła - ale tylko pod warunkiem, że znajdę pracę w swoim zawodzie. Dorota jest genetykiem, w Lublinie pracowała w zakładzie medycyny sądowej Akademii Medycznej. Zajmowała się badaniami DNA, była cenioną specjalistką, szkoliła się nawet w laboratoriach FBI w Waszyngtonie, jako pierwsza osoba z Europy środkowo-wschodniej.
W Rijadzie znalazła pracę w King Faisal Hospital & Reseach Centre. Prowadzi tu badania naukowe DNA. To są ważne badania, bowiem w Arabii wiele małżeństw zawieranych jest między kuzynami pierwszego stopnia, co jest źródłem chorób genetycznych. Saudyjczycy nie żałują zatem pieniędzy na research. Wydają miliony dolarów na najnowsze technologie. Szkolą swoich pracowników w najlepszych ośrodkach na całym świecie. Doktor Monies jeździ do prestiżowych instytutów, bierze udział w międzynarodowych konferencjach, a to w Bostonie, a to w Dubaju, a to w Genewie, czy Wiedniu. Koszty się nie liczą. Dołączyła więc do elitarnego grona międzynarodowych specjalistów (nawet nobliści się zdarzają), którzy zajmują się tą tematyką. Już nie jako zahukany genetyk z postkomunistycznej Polski, który trzy razy obraca każdego dolara, ale jako pewna siebie pani doktor, która zna swoją wartość i nie musi liczyć się z pieniędzmi. Zatem Mrs Manies, która pracuje w słynnym laboratorium King Faisal Hospital & Research Centre w Rijadzie, bez zmęczenia przemierza samolotami kontynenty, by wygłosić referat i wysłuchać kilku innych, bo wymiana doświadczeń to sprawa podstawowa, nie należy wyważać otwartych drzwi. Luksusowe hotele, klimatyzowane pomieszczenia, wytworne restauracje, egzotyczne potrawy i drinki, kelnerzy zgięci w ukłonie. Miłe rozmowy w lingua franca, którym jest już od lat angielski, a wszyscy są wykształceni, dobrze wychowani, uśmiechnięci, zadowoleni. Ludzie na określonym poziomie intelektualnym, a co za tym idzie – materialnym.

*

- Nauka wymaga pieniędzy, ale też daje pieniądze – uśmiecha się doktor Dorota Monies nakładając na talerz porcję delikatnej jagnięciny. Jej szef, Australijczyk, pracujący w Rijadzie od lat, wykorzystał jej doświadczenie badania DNA i zaproponował, by badała DNA… koni.
Koń to przyjaciel Araba. Niemal członek rodziny.
„Wtedy wziął Bóg garść południowego wiatru, tchnął w niego oddech i stworzył konia – opowiada jedna z legend. - Wybrałem ciebie spośród wszystkich zwierząt jucznych i zrobiłem z twojego pana – przyjaciela. Dałem ci siłę do lotu bez skrzydeł - rzekł”.
Inna legenda głosi, że konie arabskie są potomkami pięciu klaczy Mahometa. Mahomet chciał wypróbować swoje konie i nie pozwolił dopuszczać ich przez cały dzień do wodopoju. Następnie polecił otworzyć zagrodę i rozkazał trąbić sygnał wzywający do boju. Większość koni pobiegła najpierw zaspokoić pragnienie, jedynie pięć klaczy stawiło się na rozkaz. To właśnie te dzielne zwierzęta dały początek rasie koni zwanych dziś arabskimi. Mahomet hodowlę koni arabskich podniósł do religijnego obowiązku, za który czeka nagroda w niebie. „Im więcej ziaren jęczmienia dasz swojemu koniowi, tym więcej grzechów będzie ci odpuszczone”.
Przez ponad tysiąc lat Beduini udoskonalali tę rasę, stosując surową selekcję zwierząt słabszych i mniej pięknych. Także teraz, gdy koń kosztuje majątek, ważne jest, jaka krew płynie w jego żyłach. I dlatego właśnie doktor Dorota Monies bada ich DNA.

*

Doktor Tomasz Monies pracuje w szpitalu dla bardzo bogatych Saudyjczyków. Wspomina pacjenta, który miał pięćdziesięciu ośmiu synów i cztery boeingi. Inny nabył wielbłąda za 12 milionów riyali. Ceny usług medycznych – wyjaśnia doktor - są w Arabii Saudyjskiej dziesięć razy wyższe niż w Polsce. Natomiast ubezpieczenia – tańsze. Gdy przyjmuje pacjenta, najpierw – jak wszędzie - diagnozuje go i proponuje odpowiedni sposób leczenia. Wszystko to szczegółowo opisuje (po angielsku) i wysyła do ubezpieczyciela. I otrzymuje zgodę, lub propozycję korekty.
- To tak – uśmiecha się – jak w przypadku kraksy samochodowej. Ubezpieczyciel musi wyrazić zgodę na konkretną naprawę, nim za nią zapłaci. Sposób prosty i bardzo dobrze funkcjonujący także w medycynie. I nie marnuje się ani jeden riyal.
Pensja lekarza w Arabii Saudyjskiej jest mniej więcej dwadzieścia razy wyższa niż pielęgniarki. Ile razy wyższa jest pensja lekarza w Arabii Saudyjskiej od pensji jego kolegi po fachu w Polsce? Sporo. Jest także wyższa niż średnia pensja lekarza w Stanach, czy Wielkiej Brytanii, bo gdyby tak nie było, jakiż powód miałby medyk z Holandii, czy Wielkiej Brytanii, by przycupnąć na pustyni?
Oczywiście, że doktor Monies tęskni za rodzicami, za Polską, za zapachem lasu, za śniegiem, ale swoboda finansowa, której nie miał nigdy przedtem, jednak nostalgię łagodzi.
- Mówimy to z pozycji ludzi białych, a więc uprzywilejowanych - dodaje jego żona. - Hierarchia finansowa jest taka: najwięcej zarabiają Amerykanie, Brytyjczycy oraz Saudyjczycy. Potem Australijaczycy i Kanadyjczycy. Następnie Europejczycy. Dalej: Hindusi, Egipcjanie. Na końcu pracownicy, którzy przyjechali z Filipin, czy Bangladeszu. Tu biały nie sprząta (więc Mrs Monies na służącego, ogrodnika i kierowcę oczywiście), a przybysz z Bangladeszu nie ma szans na etat lekarza.
Żyje się wygodnie, a do tego człowiek szybko się przyzwyczaja.

*

Ania, córka państwa Monies po skończeniu brytyjskiej szkoły w Rijadzie pojedzie na studia do Kanady. Jeśli będzie leciała samolotem Qtar Airlines sok na pokładzie poda jej być może Beata Jurkiewicz, z wykształcenia dziennikarka, która od dwu lat lata po całym świecie jako stewardessa tej linii. Albo któraś jej polskich koleżanek, a pracuje ich w Qatar Airlines dwanaście. Jej kolega i rówieśnik, Michał Weyna z Gdyni, absolwent SGH, pracuje z kolei na ziemi - w dziale zarządzania przychodami. I to jest spełnienie jego marzeń. - Pojechałbym na koniec świata, żeby znaleźć taką pracę, bo tu się realizuję. I być może za jakiś czas poleci na drugi koniec świata właśnie.
I tak będą krążyć po świecie, bo dziś już nie można zamknąć się w jednym kraju. Już połknęli bakcyla. Stali się nomadami.

*

Jemy lody i rozmawiamy o królu Abdullahu Bin Abdulaziz Al Saud, Strażniku Dwóch Świętych Meczetów. Gdy przyjął poprzedniego dnia marszałka Senatu, Bogdana Borusewicza, z miejsca zapytał: - Jak się czują moje dzieci? Miał na myśli polskie siostry syjamskie, które na jego koszt zostały zoperowane w Rijadzie w 2005 roku.
Dinner na pustyni dobiega końca. Gdzieś w oddali muezin wzywa wiernych na wieczorną modlitwę.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto