Policja zatrzymała autobus na Branickiego

Nie co dzień jest się świadkiem zatrzymania autobusu komunikacji miejskiej przez policję. A do takiego zdarzenia doszło w poniedziałek wieczorem. Czekałem na dwójkę na przystanku Branickiego/Piastowska. Gdy autobus zatrzymał się w zatoczce, drogę zajechał mu opel insignia. Na dachu zapalił się policyjny kogut.Ku zaskoczeniu pasażerów do autobusu wszedł umundurowany policjant. Natychmiast zwrócił się do kierowcy. Poprosił go o dokumenty. Gdy pasażerowie zaczęli interesować się sprawą, zabrał kierowcę do radiowozu. To zupełnie zdezorientowało ludzi.- Pewnie dlatego, że przejechał na pomarańczowym świetle - zauważył jeden ze światków.Po kilku minutach mężczyzna wrócił do autobusu, ale nie chciał zdradzić powodu zatrzymania.Rozmawiałem z wieloma kierowcami empeków i wszyscy zgodnie przyznają, że często zdarza im się przejeżdżać na pomarańczowym świetle. Dlaczego? Ponieważ gwałtowne hamowanie pojazdem o takich gabarytach może doprowadzić do nieszczęścia. Kierowcy odpowiadają przede wszystkim za bezpieczeństwo pasażerów. Podczas gwałtownego hamowania ludzie narażeni są na różne obrażenia. Dlatego w części składów pojawiły się nawet komunikaty, w którym pasażerowie proszeni są o zajmowanie miejsc siedzących oraz trzymanie się poręczy. Droga hamowania autobusu jest o wiele dłuższa niż samochodu osobowego. Kierowca, któremu raptownie zapala się pomarańczowe światło, nie jest w stanie zatrzymać autobusu przed skrzyżowaniem. Można by rzec, że kierowcy autobusów powinni jeździć wolniej. Jest to niestety niemożliwe, jeśli chce się wykonać plan rozkładu jazdy. I w ten sposób będą dalej dostawać mandaty. W artykule Monitoring w miejskich autobusach pomoże policji przeczytałem, że policja współpracuje z BKM. Ciekaw jestem jak ta współpraca się układa.