Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjanci po służbie zareagowali na nieszczęście

Sławomir Burzyński
Dwa młodzi skierniewiccy policjanci: Łukasz Jeż i Łukasz Ziębiński nie wahali się zareagować na krzywdę innych. Nie miało dla nich znaczenia, że obaj byli po służbie
Dwa młodzi skierniewiccy policjanci: Łukasz Jeż i Łukasz Ziębiński nie wahali się zareagować na krzywdę innych. Nie miało dla nich znaczenia, że obaj byli po służbie
Zdarza się, że czasem ktoś nie przejdzie obojętnie i zainteresuje się człowiekiem leżącym na chodniku. Zamiast go nadepnąć, usiłuje pomóc. A nawet wezwie pogotowie.

Zdarza się, że czasem ktoś nie przejdzie obojętnie i zainteresuje się człowiekiem leżącym na chodniku. Zamiast go nadepnąć, usiłuje pomóc. A nawet wezwie pogotowie.

- Przez okno mieszkania na ostatnim piętrze zobaczyłem, że pod blokiem, na środku jezdni, leży jakiś człowiek. Inni ludzie go mijali, zadzwoniłem więc na pogotowie. Dyspozytorka najpierw chciała wiedzieć, jak się nazywam, ale potem przyjęła zgłoszenie i dodała, że w tej sprawie już ktoś dzwonił chwilę wcześniej. Pogotowie przyjechało bardzo szybko - opowiada mieszkaniec centrum Skierniewic.

Jak mówi dr Krzysztof Niedźwiedzki, kierownik działu pomocy doraźnej, to typowa reakcja. Jeżeli już ktoś zdecyduje się pomóc leżącemu, to najczęściej biernie, wzywając pogotowie.

- A przecież dziewięćdziesiąt procent ludzi ma prawo jazdy, a część była w wojsku czy choćby ogląda idiotyczne seriale w telewizji. Powinni więc z grubsza wiedzieć, jak wygląda pierwsza pomoc przedmedyczna. Ale nie wiedzą. To jak jeszcze można uczyć, ile razy powtarzać? Niech chociaż podejdzie do leżącego i potrzyma za głowę. Do tego nie trzeba mieć dyplomu wyższej uczelni - irytuje się lekarz.

Mimo to, według szefa skierniewickiego pogotowia, znieczulica w narodzie jest coraz mniejsza. Znajduje to potwierdzenie.

O zmierzchu w czwartek w ubiegłym tygodniu ulica Mszczonowska tętniła życiem, jak codziennie o tej porze. Ludzie wracali z pracy, z zakupów, każdy się spieszył. Nikt z przechodniów nie zareagował, gdy niosąca siatkę z zakupami kobieta osunęła się na trotuar.

- Wyjeżdżałem akurat ze stacji paliw i to zobaczyłem. Zatrzymałem samochód i podbiegłem, bo kobieta dostała drgawek - opowiada Łukasz Ziębiński. - Trzymałem kobietę za głowę, żeby nie uderzyła się o chodnik i nie zrobiła sobie krzywdy. Kilka osób przeszło, ale nikt nie stanął, nikt nie spytał, co się stało i czy może pomóc. Ludzie sprawiali takie wrażenie, że mogliby przeskoczyć nad leżącą i iść dalej...

Trzeba trafu - Łukasz Ziębiński to młody policjant, od trzech lat jeden ze skierniewickich dzielnicowych. Wtedy nie był służbie, ale jak mówi, to nie ma nic do rzeczy, bo po prostu zareagował jak człowiek.

- Teraz z ratusza listy pochwalne mają pisać do komendanta, jakby było po co - wzrusza ramionami.

Nim przyjechało pogotowie leżąca oprzytomniała, a w międzyczasie do policjanta w cywilu dołączyła jakaś przechodząca kobieta. Dziwiła się, że młody mężczyzna zainteresował się, że ktoś leży na chodniku i chciał pomóc. Bo wiadomo, jak leży, to pijak... Tymczasem prawda okazała się zupełnie inna - kobieta upadła, bo dostała ataku padaczki. Gdyby nie szybka pomoc, mogłaby zrobić sobie krzywdę.

Jak potwierdza skierniewicki strażak Mariusz Wielgosz, ludzie coraz częściej dzwonią nawet z błahymi sprawami.

- Nawet jeśli wezwanie jest fałszywe, to najczęściej w dobrej wierze. Komuś coś się wydawało, a nie była to złośliwość - mówi.

Skierniewicki komendant policji za brak znieczulicy pochwalił nie jednego, a dwóch swoich ludzi. Drugim jest Łukasz Jeż, 24-letni sierżant z sekcji prewencji, który na dworcu kolejowym zatrzymał agresywnych mężczyzn.

- Czekałem w samochodzie na znajomą i zobaczyłem trzech mężczyzn, którzy zachowywali się bardzo wulgarnie i agresywnie. Podeszli do młodego chłopaka i zaczęli go bić. Działo się to pod oknem posterunku SOK - opowiada.

Policjant poprosił dwóch sokistów o pomoc, ale usłyszał, że oni nie są miejscowi, lecz z Łodzi, i nie będą interweniować na skierniewickim dworcu. Wezwał więc przez komórkę wsparcie kolegów z komendy. Nie czekając, sam zatrzymał dwóch napastników.

- W międzyczasie z posterunku SOK wyszli ci sokiści z Łodzi, ale interesowała ich nie bójka, lecz trzeci z pijanych rozrabiaków, który drzemał na schodkach - śmieje się policjant.
Jak się potem okazało, napastnicy żądali od mieszkańca powiatu skierniewickiego 5 złotych. Za rozbój całej trójce grozi nawet do 12 lat więzienia.

od 7 lat
Wideo

Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto