Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polonia – Lech 1:0: Zagrali słabo, przegrali pechowo

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Polonia - Lech
Polonia - Lech archiwum/eM
Po bardzo słabym meczu piłkarze Lecha przegrali w Warszawie 0:1. To trzeci mecz z rzędu, w którym lechici nie potrafili zdobyć gola.

Po dwóch meczach zakończonych wynikiem 0:0 w piątkowy wieczór Lecha czekał kolejny mecz, w którym raczej trudno było spodziewać się gradu goli. Polonia Warszawa w tym sezonie jeszcze ani razu nie przegrała na własnym boisku, ale zdobywanie bramek również nie przychodziło jej specjalnie łatwo w ostatnich spotkaniach.

Pierwsza połowa dostarczyła wielu przesłanek do tego, aby obstawiać za najbardziej prawdopodobny wynik bezbramkowy remis. Polonia prezentowała się lepiej, wygrywała walkę w środku pola, ale brakowało jej czystych okazji strzeleckich. Lech grał słabiej, ale mimo to po pierwszych 45 minutach był bliższy zdobycia prowadzenia. W 32. minucie Ivan Djurdjević przejął piłkę w środku pola, podał do Semira Stilicia, a ten kapitalnie odegrał do Artjoma Rudneva. Łotysz świetnie ograł Macieja Sadloka i znalazł się sam na sam z Mateuszem Gliwą. Jego strzał minął ręce bramkarza Polonii, ale niestety także bramkę. Szkoda, bo to była sytuacja z gatunku stuprocentowych.

Później na boisku nie działo się zbyt wiele. Ciekawiej było za to na trybunach, gdzie kibice Czarnych Koszul rozwinęli imponującą oprawę upamiętniającą 100-lecie swojego klubu, a nad stadionem rozbłysły fajerwerki.

Druga połowa okazała się bardziej wyrównana. Lech zneutralizował przewagę rywali w środku pola, ale sytuacji strzeleckich zarówno dla gospodarzy jak i dla gości było jak na lekarstwo. Niewiele dały zmiany przeprowadzone przez trenera Jose Mari Bakero – na boisku pojawili się m.in. Aleksandar Tonev i Mateusz Możdżeń. Ten drugi miał swoją szansę w 87. minucie, kiedy otrzymał podanie po ładnej akcji prawym skrzydłem Grzegorza Wojtkowiaka. Niestety, strzał pomocnika Kolejorza trafił w jednego z obrońców Polonii.

Nie licząc sytuacji Rudneva z pierwszej połowy, była to w zasadzie dopiero druga akcja ofensywna lechitów warta odnotowania. W odróżnieniu od meczów z Lechią i Legią tym razem poznaniacy nie umieli w ogóle groźniej zaatakować. Pod tym względem był to jeden z ich najsłabszych meczów w tym sezonie.

Gdy wydawało się, że trzeci raz z rzędu Lech zanotuje wynik 0:0, jeden z nielicznych ataków w drugiej połowie przeprowadziła Polonia. Paweł Wszołek przedarł się lewym skrzydłem i podał do Pavel Sultesa. Strzał Czecha zdołał jeszcze odbić Jasmin Burić, ale wobec dobitki Caniego był już bezradny.

Lech przegrał na Konwiktorskiej pechowo, ale trzeba powiedzieć otwarcie, że zagrał bardzo słabo. Po raz kolejny potwierdziło się, że przy słabszej dyspozycji strzeleckiej Rudneva, w Lechu nie ma innych zawodników zdolnych do zdobywania bramek.

- To na pewno nie był nasz dzień, niezbyt dobrze dobrałem również wyjściowy skład - przyznał po meczu Jose Mari Bakero. - Mieliśmy doskonałą okazję Rudneva, ale nie potrafiliśmy jej wykorzystać. Polonia w drugiej połowie jeszcze bardziej się cofnęła i czekała na kontrataki. Po jednym z nich zdobyła bramkę i zgarnęła trzy punkty.

Polonia Warszawa Lech Poznań 1:0 (0:0)

Bramki: 90. Cani.

Żółte kartki: Trałka, Baszczyński - Rudnev.

Polonia: Gliwa - Todorovski, Baszczyński, Sadlok, Cotra - Bonin (69, Wszołek), Trałka, Jodłowiec, Jeż, Brzyski (62. Cani) - Sultes (90. Piątek).

Lech: Burić - Wojtkowiak, Wołąkiewicz, Kamiński, Henríquez - Stilić (82. Drygas), Injac, Djurdjević (46. Tonev), Murawski, Kriwiec (58. Możdżeń) - Rudnev.

Sędziował: Paweł Gil (Lublin).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto