Rozmowa z Mieczysławem Konkolem, prezesem jastarniańskiego stowarzyszenia "Pomarenk" i właścicielem łodzi "Wik".
Skąd ta fascynacja?
- Te łajby są mocno zakorzenione w półwyspowej przeszłości. Nasi dziadowie używali ich do połowów, transportowali nimi zboże, kamienie czy np. ryby na targ w Gdańsku. A do siebie przywozili towary, tu nie do zdobycia, m.in. tekstylia. Dzisiaj używamy ich bardziej rekreacyjnie, co sprawia dużą frajdę.
"Pomarenk" powstał z sentymentów?
- Pewnie po części tak. Pomeranki są naprawdę nietypowymi i rzadkimi już łodziami. Kiedyś można było je spotkać m.in. na zachodnim brzegu Bałtyku, ale z Pomorza Zachodniego i Niemiec wyparły je nowocześniejsze jednostki. Tamtejsi armatorzy pozbywali się pomeranek, które z kolei przejmował uboższy lud. I tak przywędrowały do nas. Najpierw pojawiły się w Karwi i Chłapowie, potem na półwyspie. Różniły się detalami, bo połowy na morzu i zatoce mają odmienny charakter. Teraz mamy je tylko tu, na mierzei.
Jastarnia to pomorskie centrum pomerankowe?
- Nawet europejskie. To jedyne takie miejsce, w którym można znaleźć kilkanaście pomeranek w jednym porcie. Swoje kluby zrzeszające armatorów starych, klasycznych łodzi mają wszyscy w Europie. Ale tak liczną flotyllą nie każdy może się pochwalić.
Jak się na nich żegluje?
- Fantastycznie. To zupełnie co innego niż pływanie na łodziach z plastikowymi kadłubami, z pełną elektroniką. One mają w sobie ducha starego żeglarstwa. Po prostu, bierzesz linę w dłoń i fizycznie czujesz siłę wiatru, który szarpie żaglem. Frajda nie do opisania.
Pomeranki mogą być produktem turystycznym?
- Oczywiście, że tak! Trochę o nich wprawdzie zapomniano, ale postawiliśmy sobie za cel, żeby znów było głośno. I jest, bo mamy mnóstwo za-proszeń. Organizatorzy chcą, byśmy przypłynęli, powozili turystów, pokazali się. W kolejce ustawiają się też wielkie firmy z całej Polski. Wozimy ich na przejażdżki po wodach zatoki, jak i turystów, którzy wypoczywają w Jastarni. Kalendarz mamy zapełniony po brzegi tak, że nawet nie możemy znaleźć sobie wolnego terminu na regaty.
Kto może mieć pomerankę?
- Każdy, tylko musi najpierw iść do naszego szkutnika: Jacka Strucka, który jest jedynym człowiekiem, który umie budować prawdziwe pomeranki. A my potem z radością przyjmiemy go do naszego grona.
Pomeranka
Kaszubski pomarenk to tradycyjna rybacka łódź, z charakterystycznym ściętym głównym żaglem
Na Pomorzu Gdańskim pojawiły dopiero w XIX wieku. Dziś drewniane jednostki napędzane są także silnikami i służą głównie do celów rekreacyjnych oraz turystycznych. Stacjonują w porcie w Jastarni, a władze miasta zwolniły je z opłat portowych. W powiecie jest 13 łodzi, a jednym z
właścicieli pomeranki jest wicemarszałek województwa Mieczysław Struk. Kaszubskie jachty, jak czasem się je określa, pływają niemal przez cały rok. "Waśleuper" Klaudiusza Narkowicza i "Wik" Mieczysława Konkola na brzegu spędzają tylko dwa miesiące, resztę na wodzie. Od 9 lat te łodzie wypływają na bożonarodzeniowe nieszpory i wielkopostne gorzkie żale. Ubezpieczały także uczestników Marszu Śledzia.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?